RECENZJA: Nie uwierzyłem Otellowi
Najnowsza premiera Teatru Miejskiego w Gdyni – Otello w reżyserii Waldemara Raźniaka – jest ciekawą, uwspółcześnioną wersją szekspirowskiego dramatu, zdominowaną przez postać Iago – mściwego intryganta.
Reżyser z powodzeniem potraktował klasykę jako tekst współczesny, przedstawiający kulisy świata politycznych intryg z wątkiem osobistej zemsty i zdrady. Bardzo dobrze zagrany przez Rafała Kowala Iago przejął inicjatywę (a także część kwestii należących w oryginale do innych postaci) i to jego rola najsilniej zostaje w pamięci. Wątek kontrowersyjnej i szaleńczej miłości Otella do Desdemony jest natomiast niewiarygodny, a debiutujący na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni Mateusz Nędza (grający tytułowego bohatera sztuki) mocno rozczarowuje.
Egzaltacja, hardość i przerysowane emocje Otella kontrastują z poetyckimi kwestiami (między innymi o miłości zdmuchniętej przez wiatr) oraz rzekomą aurą wodzowskiego autorytetu, jaką ma wokół siebie roztaczać. Emocje jakie czuje do Desdemony brzmią jedynie w tekście, a zazdrość budzi się zaskakująco (i niewiarygodnie) szybko. Efektowne zaś skądinąd starcie z workiem treningowym pełnym lodu w stroju nawiązującym do wschodnim sztuk walki, wygląda w jego wykonaniu dość amatorsko.
Nie oznacza to jednak, że Otello w interpretacji Raźniaka nie jest wart uwagi i obejrzenia. Podjęty dialog z Szekspirem, wydobycie intryganckich wątków, inscenizacja, a także konfrontacja młodego, ambitnego człowieka ze skostniałym światem weneckiej polityki (Otello wydaje się bardziej obcy przez swoją młodość niż kolor skóry) bronią się. Obejrzenie spektaklu poleciłbym jednak raczej na jesieni kiedy, zgodnie z zapowiedziami, w tytułową postać dramatu wcieli się Maciej Wizner.
Marek Nowak