mobile

Memling – rozważania o końcu świata

"Sąd Ostateczny" Hansa Memlinga to późnośredniowieczny obraz od dawna związany z Gdańskiem. W ostatnich latach obejrzeć go można było nie tylko w Muzeum Narodowym, ale nawet na tutejszych tramwajach - w ramach akcji promującej wystawę, której był główną atrakcją. Spektakl Agaty Dudy Gracz w Teatrze Wybrzeże wydaje się z jednej strony składać hołd pewnej estetyce i epoce malarskiej, a z drugiej krytykuje ówczesną mentalność i relacje społeczne.

Marek Nowak
TAGI
Memling – rozważania o końcu świata

Nasze wyobrażenia o średniowieczu ewoluują. Panuje jednak zasadnicza zgodność, że epoka ta, nawet u swego schyłku, zdominowana była przez chrześcijańską religijność i patriarchalną strukturę społeczną. Reżyserka, scenografka i dramaturżka (w trójcy tej jedyna – Agata Duda Gracz) bazując na tym punkcie wyjścia dokonuje zmiany kontekstów kulturowych, którymi otaczany jest Sąd Ostateczny – zarówno ten Memlingowski, jak i sama chrześcijańska idea końca świata. W pewnym momencie jedna z postaci pointuje go wprost i bardzo dosadnie.

Krytyka średniowiecznej mentalności wygląda jednak współcześnie trochę jak swego rodzaju kopanie leżącego. Trudno byłoby przecież znaleźć, i to nawet wśród współczesnych fascynatów epoki, obrońców aranżowanych małżeństw, pokuty we włosiennicy, leczenia chorób psychicznych słuchaniem psalmów, czy palenia ludzi na stosie. Z drugiej jednak strony, gdy rozmawialiśmy w kuluarach o ogólnym przesłaniu spektaklu, doszedłem do przekonania, że zmiana kontekstów kulturowych otaczających obraz, w takiej właśnie formie, jak zaproponowała to autorka, ma sens.

Tekst dramatu "Memling, czyli historia końca świata" został napisany na zamówienie Teatru Wybrzeże. Jego jakość nie budzi zastrzeżeń. Podczas pierwszych scen miałem jedynie wrażenie, że konstrukcja oparta na dwóch artystach przypomina tę, znaną już miłośnikom teatru, z "Amadeusza" Petera Schaffera, z biegiem czasu akcenty przeniosły się jednak na inne wątki, a ten został przemyślanie domknięty. Hugo van der Goes – niderlandzki konkurent Hansa Memlinga, widząc jego ukończone, działo doświadcza w swym umyśle końca świata. Przenosimy się wówczas w świat wyobraźni szaleńca, pełen zaskakujących (często zabawnych) rozważań i odniesień. Ta wariacja sceniczna oparta na gotyckiej estetyce jest niezwykłym i angażującym doświadczeniem.

I tu warto przejść do innego wątku - choć w warstwie społecznej i mentalnej spektakl Agaty Dudy Gracz bezwzględnie miażdży wieki średnie, to w estetycznej wydaje się składać wręcz hołd ówczesnym twórcom poszukującym sposobów nowocześniejszego (na owe czasy) odwzorowania perspektywy pomieszczeń, operowania światłem, czy przejścia w tematyce obrazów od scen czysto religijnych do życia codziennego.

Na koniec zaś zaznaczam osobiste uznanie dla aktorów Teatru Wybrzeże biorących udział w spektaklu. Zrobili niesłychanie dobrą pracę. Są tu oczywiście fragmenty i postacie, które zapisują się wyraźniej w naszej pamięci, jak choćby Grzegorz Gzyl jako Przeor ze swą znakomicie napisaną modlitwą przed posiłkiem, ale poziom całego zespołu szybuje pod niebo.

Podsumowując; spektakl ten zmienił moje spojrzenie na memlingowski "Sąd Ostateczny", zainspirował do ponownego przyjrzenia się malarstwu późnego średniowiecza i wczesnego renesansu oraz ugruntował przekonanie, że zespół Teatru Wybrzeże tworzy teatr na wysokim poziomie.

Fot. Natalia Kabanow

 

 

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda