Rewelacja! Polska awansowała do finału Eurowizji, w którym wystąpi z nr 4
No i jesteśmy po dwóch półfinałach eurowizyjnych, a przed jutrzejszym finałem. Jak było? Różnie – dla niektórych dobrze, dla innych średnio, a dla kolejnych kiepsko. A jak miało być kiedy mamy do czynienia z tak różnorodną ilością wokalistów, utworów, stylizacji, gustów muzycznych, prezentacji itd. Absolutną gwiazdą okazała się prowadząca Hannah Waddingham
Oj działo się zarówno w pierwszym, jak i drugim półfinale
Przede wszystkim telewizja BBC dobrze (choć nie świetnie) radzi sobie z organizacją tego wydarzenia i wpadek nie było zbyt wiele, choć zdarzały się. Zdecydowanie „motorem napędowym” koncertów jest jedna z prowadzących Hannah Waddingham (blondynka nieco wyższa od pozostałych prowadzących).
Hannah jest aktorką, zdobywczynią nagrody Emmy za rolę w serialu „Ted Lasso”, występowała w musicalach na West Endzie i Broadwayu oraz w kilku produkcjach filmowych w tym m.in. „Gra o tron”. Jest niesamowita! Kiedy oglądałem pierwszy wtorkowy półfinał byłem pod ogromnym wrażeniem jej naturalności, swobody, spontanicznych reakcji, świetnych „wstawek” w zależności od sytuacji, mimiki, gestykulacji i całej gamy tego, czego potrzebują wszyscy prowadzący takie wydarzenie.
Wczoraj podczas drugiego półfinału czekałem tylko na występ Polski i na nią. Na jej tle pozostałe prowadzące – elegancka Alesha Dixon – prezenterka tv, a zwłaszcza skromniutka, żeby nie powiedzieć „cichutka” Julia Sanina – ukraińska wokalistka wypadają kompletnie „bez wyrazu” i tworzą „tło” czyli wykonują te role, które muszą.
Apel do naszych dziennikarzy prowadzących wszelakie koncerty, festiwale, gale, programy muzyczne itp. Popatrzcie na tą panią i uczcie się tego, jak w genialny sposób można połączyć spontaniczność oczywiście kontrolowaną ze scenariuszem i tekstami z promptera bądź kartek!!!
A jak dodamy jeszcze stroje, w których wystąpiły prowadzące – wow!
Jak to zrobili gospodarze
Inną kwestią jest oprawa czyli pomysł na „zagospodarowanie” przestrzeni pomiędzy konkursowiczami.
Niestety ani w pierwszym półfinale, a tym bardziej w drugim nie wydarzyło się nic „wystrzałowego”. Czekałem na coś spektakularnego, a było przyzwoicie i „normalnie”.
Zarówno występ gościnny Rity Ory we wtorek, jak i Drag Queens wczoraj były normalne czyli takie, jakie powinny być, żeby dobrze wszystko wyglądało. Reszty nie komentuję, bo było tak sobie, choć wczorajsza wizyta dzieci za kulisami czy konkurs prowadzony zarówno w pierwszym, jak i drugim półfinale „kto awansował, a kto nie” były po prostu nudne.
Jak wypadli konkursowicze?
We wtorkowym półfinale bardzo pozytywnie byłem zaskoczony występem i piosenką Portugalii i Szwajcarii. Rozczarowany występem Łotwy, Irlandii, Azerbejdżanu i Holandii. Moi faworyci, o których pisałem w poniedziałek do wygranej w całym konkursie czyli Szwecja i Finlandia awansowali. Natomiast zdecydowanie najlepsze wrażenie wywarła reprezentantka Izraela.
W drugim półfinale pozytywnie zaskoczyli Estonia, Belgia, Słowenia i Albania. Rozczarowali: Dania i San Marino, ale przede wszystkim tragiczny występ Rumunii i Grecji.
A Polska?
Moi koledzy w redakcji nie byli przed konkursem zachwyceni piosenką „Solo”, niektórzy określili ją jako „słabą” i nie wszyscy wierzyli w awans.
Porównajmy występ Blanki podczas polskich eliminacjach w lutym, a wczorajszy. To było diametralnie inne.
Blanka w lutym sprawiała wrażenie młodej dziewczyny, która ma całkiem przyzwoitą piosenkę i kompletnie nie radzi sobie z wykonaniem (ogromnie fałszowała) czy oprawą sceniczną.
Po ponad dwóch miesiącach lekcji śpiewu i zmian w prezentacji scenicznej pojawiła się zupełnie inna osoba. To nie ta Blanka! To nie tylko melodyjny utwór z lutego, a wręcz przebój wakacyjny 2023 roku. I teraz powinienem napisać...a nie mówiłem? (w odniesieniu do poniedziałkowego artykułu).
Większość opinii nie była pozytywna przed występem i nie dawała szans na wejście Polski do finału. Ja miałem odmienne zdanie i jak się okazało miałem rację. Wykonanie „Solo” zrobiło bardzo przyjemne wrażenie, a refren nucił każdy kto tego posłuchał, bo nie da się tego zapomnieć.
Polscy komentatorzy
Zanim o tym, co wydarzy się jutro podczas finału, drobna uwaga do polskich komentatorów. Oprócz wpadki technicznej we wczorajszym półfinale, kiedy słabo słyszeliśmy głos Marka Sierockiego, to zarówno on, jak i Aleksander Sikora średnio radzą sobie z komentarzem.
Z jednej strony Marek Sierocki przekazując informacje o poszczególnych wykonawcach, nie radzi sobie z odpowiednim „zagospodarowaniem” czasu przed występem. Jako widz chciałbym usłyszeć wszystko co najważniejsze o wszystkich czyli w pierwszej części wypowiedzi: od kiedy dany kraj startuje, jaki był najlepszy rezultat – kto i kiedy, jeśli wygrał to ile razy i czy był organizatorem Eurowizji, a jeśli tak to kiedy i gdzie, natomiast w drugiej części najważniejsze dane o wokaliście tyle tylko, że wszystko ma się „zmieścić” w czasie na to przeznaczonym i tak, żeby o wszystkich były podane takie same wiadomości. W praktyce zdarzało się inaczej.
Jeśli chodzi o komentarz Aleksandra Sikory – nie robi tego, czego bym oczekiwał czyli mam na myśli umiejętność połączenia dwóch rzeczy: tłumaczenia symultanicznego, a zatem tego co mówią i co w danym momencie widzimy na ekranach z własnymi uwagami w pozostałym czasie. Jak zapewne większość osób zauważyła, tłumaczy wybrane „momenty”, a własny komentarz przekazuje w czasie kiedy ktoś coś mówi.
Nie jest bardzo źle, ale mogło być lepiej.
Jutro finał Eurowizji
Po losowaniu kolejności – uczestnicy pierwszego i drugiego półfinału dokonali tego podczas swoich konferencji prasowych po podaniu rezultatów, natomiast pozostałe kraje wcześniej w trakcie własnych konferencji, ustalona została kolejność występów. Jak wiemy z historii ma to ogromne znaczenie w kontekście tego kto przed kim i po kim, a do tego kiedy.
W tym roku „los” wyznaczył następującą kolejność:
1. Austria – Teya & Salena: piosenka całkiem przyjemna, duet dziewczyn nieźle sobie radzi;
2. Portugalia – Mimicat: dla mnie ogromne zaskoczenie, naprawdę robi pozytywne wrażenie i jeszcze ma głos;
3. Szwajcaria – Remo Forrer: utwór „nie porywa”, ale chłopak potrafi śpiewać;
4. Polska – Blanka: super zaskoczenie, przebój na wakacje w średnim wykonaniu, ale za to ze świetną prezentacją sceniczną;
5. Serbia – Luke Black: nic nadzwyczajnego, mnie ani nie porwał, ani nie zainteresował;
6. Francja – La Zarra: kapitalna piosenka, znakomita prezentacja, niezły głos i robi wrażenie;
7. Cypr – Andrew Lambrou: głos w porządku, ale reszta przeciętna – ani dobra, ani zła;
8. Hiszpania – Blanca Paloma: folk flamenco – albo się polubi, albo nie, dla mnie nic wyjątkowego (nie moje klimaty);
9. Szwecja – Loreen: genialny głos i dobry utwór, a prezentacja zapamiętywalna;
10. Albania – Albina & Familja: rodzina czyli rodzice i dorosłe dzieci wykonują folkowy utwór po albańsku, znakomity głos, naprawdę oryginalna piosenka i elegancka prezentacja;
11. Włochy – Marco Mengoni: wygrał tym utworem Sanremo, bardzo znany w Italii, dla mnie ta piosenka jest zbyt balladowa i nudnawa;
12. Estonia – Alika: spokojna ballada, przyjemna prezentacja i przyjemny głos;
13. Finlandia – Kaarija: niezwykle dynamiczna piosenka, robiąca wrażenie, głos przeciętny, ale utwór bardzo dobry;
14. Czechy – Vesna: takie folkowe, niezłe wykonanie, zapomniałem od razu kiedy utwór się skończył;
15. Australia – Voyager: rockowe brzmienie, dobre, ale nie wybitne;
16. Belgia – Gustaw: głos słabiutki, piosenka fajna, wrażenie pozytywne;
17. Armenia – Brunette: spokojna piosenka, w której słychać niezły głos wokalistki;
18. Małdawia – Pasha Parfeni: bardzo oryginalny występ począwszy od utworu, skończywszy na prezentacji;
19. Ukraina – Tvorchi: utwór nowoczesny, dla mnie nic nadzwyczajnego;
20. Norwegia – Alessandra: pozytywne zaskoczenie, ale nie szał;
21. Niemcy – Lord of the Lost: mocne uderzenie w przeciętnym wykonaniu;
22. Litwa – Monika Linkyte: średnia piosenka, średnie wykonanie, średnie wrażenie;
23. Izrael – Noa Kirel: największe pozytywne zaskoczenie, dobra piosenka, dobre wykonanie i genialna prezentacja;
24. Słowenia – Joker Out: całkiem niezły utwór w przeciętnym wykonaniu;
25. Chorwacja – Let 3: największe rozczarowanie, prześmiewczy utwór w byle jakim wykonaniu, wrażenie tragiczne;
26. Wlk. Brytania – Mae Muller: hit z ponad 60 - milionową oglądalnością na świecie, ale kiepsko wykonywany na żywo, głosowo kompletnie „leży”.
Tak wygląda kolejność jutrzejszego finału.
Moje typy do wygranej: Szwecja, Finlandia i Francja plus Izrael w top 5. Polska w drugiej dziesiątce między 11 a 20 miejscem.
W finale zobaczymy też dużo gości m.in. laureatów poprzednich Eurowizji. Podczas parady flag wystąpią m.in. Jamala i Vierka Serduczka z Ukrainy, potem zobaczymy Mahmooda z Włoch, Nette z Izraela, Duncana Laurenca z Niderlandów czy świętującą 30-lecie występu na Eurowizji brytyjską wokalistkę Sonię. Nadal nie wiadomo kto ma być gościem – niespodzianką (spekulacje mediów).
Niezależnie od wszystkiego ja czekam na „moją” prowadzącą i najbardziej nerwowy moment czyli głosowanie państw: najpierw jury, a potem widzów z całego świata.
Mam też nadzieję, że po finale będę mógł ponownie napisać: ...a nie mówiłem!
Sobota, 13 maja, godz. 21.00, TVP1 oraz TVP Polonia, powtórka następnego dnia w TVP Rozrywka.
fot.Eurowizja.org