Banki i Parabanki, czyli kliencie, nie daj się oskubać
Jak donosi tegoroczny Raport BIG - średnia wartość zaległego zobowiązania na osobę w naszym województwie wynosi 24 394 zł, co daje mieszkańcom Pomorza wysoką, bo aż czwartą lokatę w kraju. Banki i firmy pożyczkowe kuszą nowymi ofertami, zaś reklama produktów sektora finansowego dociera do odbiorców już nie tylko za pośrednictwem telewizji, wystaw czy Internetu, ale też reklamy telefonicznej czy przedstawicieli bankowych, przekonujących klientów w centrach handlowych. Piotr Soboń z kancelarii doradztwa prawnego i gospodarczego AntyWindyk radzi, jak mądrze korzystać z oferty banków oraz jakich transakcji wystrzegać się ze względu na niejasne warunki umowy oraz ukryte koszty.
Parabanki czyli klasyczne chwilówki na 30 dni, zwrot całości po miesiącu, a także pożyczki pozabankowe płatne w ratach (Provident, Profi Credit). Jak przekonuje Piotr Soboń, kontakty z takimi instytucjami narażają klientów na szczególne ryzyko.
- Każda taka umowa to jeden wielki kruczek i obejście prawa. Po to rząd ustanowił odsetki maksymalne, aby nie można było wykorzystywać konsumentów i naciągać ich na koszty. Tymczasem firmy pożyczkowe (banki zresztą także), znalazły sposób na obejście odsetek maksymalnych, dodając szereg kosztów dodatkowych: prowizje, ubezpieczenia, opłaty manipulacyjne itp.
Realne RRSO chwilówki wynosi nierzadko ponad 2000% w skali roku. Z usług firm oferujących kredyty „chwilówki” korzystają więc w przeważającej mierze osoby nie posiadające zdolności kredytowej, umożliwiającej korzystanie z produktów finansowych banków. Klienci takich instytucji, jak Provident są już najczęściej „przekredytowani”, pieniądze pożyczone w takich instytucjach są więc najczęściej przeznaczane nie na bieżące potrzeby, czy konsumpcję tylko na spłatę poprzednich zobowiązań. Klienci za wszelką cenę próbują spłacać raty kredytów bankowych, w pierwszej kolejności hipotek, następnie gotówek, a na końcu chwilówek.
- To błędne koło. Kolejna chwilówka pozwoli na spłatę raty jeszcze przez miesiąc, dwa. Pytanie jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość takiego dłużnika - pyta retorycznie Piotr Soboń.
Jeśli nie stać nas na spłatę kredytu w banku powinniśmy jak najszybciej poszukać fachowej pomocy oraz przygotować się do obrony w sądzie.
- Postępując w taki sposób dłużnik zyskuje dla siebie minimum rok czasu, przez ten czas jego sytuacja może ulec zmianie. Może zdobyć nową, lepiej płatną pracę, awansować, zyskać dodatkowe środki na spłatę zobowiązań.
Jak ocenia przedstawiciel kancelarii AntyWindyk wbrew obiegowym opiniom pożyczkobiorcom bardziej opłaca się zawierać umowę u przedstawiciela handlowego banku czy nawet przez telefon niż w siedzibie instytucji.
- wszystko zależy od tego jaki scenariusz zakładamy, czy w 100% korzystny, tzn. będziemy spłacać cały kredyt przez 10 lat terminowo , czy może - po prostu asekuracyjnie - zakładamy że różne rzeczy mogą się w życiu wydarzyć i w razie czego - chcemy mieć większe szanse w sądzie.
Umowa zawarta poza siedzibą banku daje większe możliwości obrony. Umowa zawarta telefonicznie także jest trudniejsza do udowodnienia w sądzie. Jak podkreśla specjalista wszystkie umowy należy bezwzględnie dokładnie przeczytać przed podpisaniem, szczególnie jeśli podpisujemy ją przez pośrednika, bowiem nierzadko warunki pierwotnie zaproponowane, znacznie różnią się od tych na umowie np. poprzez duże, dodatkowe koszty doliczone do kredytu.
Popularną usługą oferowaną przez coraz większą liczbę banków jest konsolidacja kredytów, czyli łączenie wielu różnych płatności w jedno zobowiązanie. Zdaniem doradcy finansowego konsolidacja jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które mają stałe źródło dochodów i po prostu się przekredytowały, czyli mają zbyt wiele stałych rat do spłaty względem aktualnych dochodów, wówczas mogą wziąć kredyt konsolidacyjny, wydłużyć okres spłaty, dzięki czemu rata spadnie i będzie nadal spłacana terminowo. W ten sposób wszystkie dotychczasowe kredyty zostają spłacone nowym, do spłaty pozostaje jeden, z niższą ratą. Należy jednak bardzo uważać na pożyczki oddłużeniowe od prywatnych inwestorów, pod zabezpieczenie na nieruchomości, gdzie bardzo często mechanizm wygląda tak: pożycza się 50 000zł na pół roku, pod przewłaszczenie na zabezpieczenie, czyli prawo własności nieruchomości przechodzi na pożyczkodawcę do czasu spłaty pożyczki. Często jeśli spłata nie nastąpi po pół roku pożyczkodawca przejmuje mieszkanie dłużnika mimo, że warte jest ono np. 300 000zł.
- Taka pożyczka to samobójstwo i brak patrzenia w przyszłość, z czego bowiem taki pożyczkobiorca zamierzał oddać w pół roku 50 000zł? Takie decyzje wynikają bardzo często z chęci ucieczki przed natrętnymi windykatorami. Niestety często spokój jest w takim wypadku odkupiony stratą mieszkania.