Człowiek z wiekiem ulega różnym fascynacjom i ja też nie jestem wierna jednej produkcji od lat - na zawsze. Zmieniam swoich faworytów co jakiś czas (chociaż Bridget Jones będę kochać do końca swoich dni) a obecnie najlepszym filmem, który widziałam i wrył mi się "w głowę" to włoski "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Genialnie pokazany obraz nas samych, zakłamania, układzików, plotek, pozornie dobrze ułożonego życia i przyjaciół przed, którymi nie mamy przecież żadnych tajemnic (czy aby na pewno???) i którzy powinni nas akceptować bez względu na wszystko. Czy to realne życie czy tylko gra...? Co wydarzy się, gdy na wspólnej kolacji wszyscy przyjaciele (w tym pary) wyjmą swoje telefony na stół i będą czytać na głos każdą przychodząca na telefon wiadomość...? Momentami śmiech, ale tak na prawdę to smutne odzwierciedlenie gry jaka jest życie. Rewelacyjny! Bo pokazuje to, co chcemy ukryć najbardziej. Prawdę.