Wielkanoc. Nie marnuj jedzenia, podziel się posiłkiem w święta
Jeśli zostanie ci wielkanocna sałatka jarzynowa, kawał sernika albo bochenek chleba, nie musisz tego wyrzucać. Możesz wziąć udział w akcji "Podziel się posiłkiem z bezdomnymi" i przekazać jedzenie potrzebującym.
– Przyjmujemy każde świeże, dobre, domowe jedzenie zapakowane w słoiki, pudełka itp. Nie może to być żywność czterodniowa, tylko taka, którą z czystym sumieniem dalibyśmy jutro do zjedzenia swoim dzieciom – mówi Maria Skołożyńska, pomysłodawczyni akcji „Podziel się posiłkiem z bezdomnymi”.
Trzy lata temu na ulicy do Marii podszedł bezdomny, poprosił o 2 zł.
– Powiedziałam, że nie dam mu pieniędzy, tylko kupię jedzenie. Poszliśmy do sklepu, zapytałam, na co ma ochotę. Okazało się, że jego największym marzeniem są jajka na twardo – opowiada Maria.
Maria pojechała do domu, ugotowała 10 jajek, wróciła. – Pan czekał – wspomina.
Pracowała wtedy w przedszkolu jako asystentka chłopca z autyzmem. Wcześniej studiowała na wydziale socjologii. Tego wieczora napisała post na Facebooku z pytaniem, czy ktoś jeszcze chciałby się podzielić posiłkiem.
– Pomyślałam, że w tylu domach w święta marnuje się bardzo dużo jedzenia, a przecież są tacy, którzy w ogóle nie mają, co jeść – mówi. Kładąc się spać, myślała, że odpiszą dwie osoby. Kiedy się obudziła, okazało się, że post udostępniło 500 osób.
– Zaczął dzwonić telefon. Przez trzy dni od lanego poniedziałku jeździłam po Warszawie i okolicach, od Otwocka do Wołomina i odbierałam od ludzi jedzenie – opowiada Maria. – Zebrałam dwa pełne bagażniki, osiem dużych toreb. Były tam pierogi, sałatki, serniki, babki, mazurki, chleb, jajka, przetwory, a także suche jedzenie: ryż, kasza, makaron itp.
Jedzenie zawiozła do jadłodajni dla bezdomnych, wcześniej je obdzwoniła.
W tym samym roku, w Boże Narodzenie, do Marii Skołożyńskiej zgłosiło się kilkoro znajomych z Warszawy: też mogą rozwozić jedzenie. W kolejną Wielkanoc dołączyły osoby z innych miast. Akcja rozprzestrzeniła się w całej Polsce. Teraz biorą w niej udział ludzie z 30 miast, m.in. Bydgoszczy, Gdyni, Krakowa, Katowic, Łodzi, Olsztyna, Szczecina, Torunia, Wrocławia, Warszawy. Żeby wiedzieć, gdzie potrzebne jest jedzenie, Maria zadzwoniła do 150 jadłodajni i schronisk dla bezdomnych.
– Najważniejsze dla mnie w akcji jest to, że jedzeniem dzielą się nie tylko ludzie zamożni, ale również ubodzy. Jedna pani ze Śląska stwierdziła, że wielką przyjemność sprawiłoby jej, gdyby mogła raz w tygodniu upiec ciasto dla bezdomnych. Jej mąż umarł i nie ma dla kogo gotować, a bardzo to lubi – opowiada Maria.
W ostatnie Boże Narodzenie 300 kierowców rozwiozło 8 ton jedzenia odebranego z tysiąca domów. Jedna jadłodajnia w Katowicach w dwa dni wyżywiła w ten sposób 500 osób.
– Nikt z nas na tym nie zarabia, nie jesteśmy stowarzyszeniem ani fundacją, to społeczna inicjatywa – podkreśla Maria Skołożyńska. Ostatnio pracowała w Polskim Centrum Pomocy Międzynarodowej, gdzie pomagała syryjskim uchodźcom i ludziom dotkniętych wojną czy głodującym z Sudanu Południowego. Teraz przeprowadziła się do Londynu.
– Chcę poświęcić swoje życie zawodowe na pomoc innym. Ja mam wszystko, więc czuję się w obowiązku dzielić się z tymi, którzy mają mniej. Od kiedy pamiętam, mój tata mówił mi, że kiedy widzę człowieka, który jest głodny, to mam mu kupić jedzenie – wspomina Maria. – A ponieważ mam doświadczenie w pracy humanitarnej, to zdaję sobie sprawę z tego, jaka jest skala głodu na świecie. I nie widzę sensu marnowania jedzenia.
JAK TO DZIAŁA?
Wszystko odbywa przez stronę internetową: www.podzielmysie.pl. Znajdziemy tam specjalny formularz. Można zapisać się jako osoba, której zostało jedzenie, albo jako kierowca. Kierowcy deklarują, kiedy mogą rozwozić: 2, 3 albo 4 kwietnia i w jakich godzinach. Wolontariusze koordynują zgłoszenia, terminy i kierowców w różnych miastach. Można też zawieźć jedzenie samemu (i to przez cały rok!). Listę jadłodajni znajdziemy na stronie akcji.
JAK NIE MARNOWAĆ?
Co roku w Polsce marnuje się 9 milionów ton jedzenia, a na całym świecie wyrzuca się na śmietnik 1,3 miliarda ton żywności rocznie.
– Składa się na to kawałek szynki, który nam spleśniał w lodówce, i czerstwy chleb, którego już nie chcemy jeść – mówi Maria Skołożyńska. – Byłoby wspaniale, gdyby większym wysiłkiem było dla nas wyrzucenie kawałka chleba niż pójście do sklepu i kupienie nowego bochenka.
CO ROBIĆ, ŻEBY NIE MARNOWAĆ?
Robiąc zakupy na cały tydzień, kupić o 20 proc. mniej jedzenia niż zwykle i sprawdzić, czy zabraknie.
Liczyć i ważyć, np. ile ryżu dokładnie potrzebujemy na obiad dla czteroosobowej rodziny.
Sporządzić plan posiłków na cały tydzień.
Sprawdzić, czy w sąsiedztwie mieszka osoba, z którą możemy regularnie dzielić się jedzeniem: samotna emerytka czy rencista z niską rentą.
Korzystać z jadłodzielni. To szafki i lodówki w różnych miastach, do których możemy przynieść nadwyżkę jedzenia.
Nauczyć się przyrządzać potrawy z odpadków kuchennych. To nowy trend kulinarny wpisujący się w filozofię Zero Waste (zero marnowania). Ukazują się już książki kulinarne na ten temat, np. ostatnio „Gotuję, nie marnuję. Kuchnia Zero Waste po polsku” Sylwii Majcher, gdzie znajdziemy przepisy na carpaccio z głąba kapusty czy pudding z czerstwego pieczywa, a także dowiemy się, jak przechowywać żywność, jak mrozić, kisić, pasteryzować, suszyć i odczytywać datę ważności.
Akcja „Podziel się posiłkiem z bezdomnymi” potrwa 2, 3 i 4 kwietnia. Więcej informacji: www.podzielmysie.pl