Upamiętnienie polskich posłów Wolnego Miasta Gdańska.
W budynku Rady Miasta Gdańska uroczyście odsłonięto tablicę upamiętniającej posłów reprezentujących interesy Polaków i Rzeczypospolitej w Parlamencie Wolnego Miasta Gdańska (1920-1939).
Tablica odsłonięta została w sieni budynku, a w wydarzeniu uczestniczyli m.in. przewodnicząca Rady Miasta Agnieszka Owczarczak, prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, dr Jan Szkudliński z Centrum Pamięci o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska im. Brunona Zwarry (ośrodek przy Muzeum Gdańska), Jacek Lendzion, wnuk Antoniego Lendziona (osoba upamiętniana) oraz Radni Miasta Gdańska. W odsłonięciu tablicy wzięli udział także poseł RP Kacper Płażyński i pomysłodawca oraz wnioskodawca powstania tablicy Marian Papke.
Dwunastu upamiętnionych
Tablica o wymiarach 110 na 80 centymetrów odlana jest z brązu. Znajdują się na niej nazwiska 12 Posłów, a autorem projektu jest Mirosław Miłogrodzki.
Uhonorowani na tablicy zostali: Bronisław Budzynski, Erazm Czarnecki, Teodor Grobelski, Wojciech Jedwabski, ks. Bronisław Komorowski, Franciszek Kubacz, Stanisław Kuhnert, Antoni Lendzion, Bonifacy Łangowski, ks. Leon Miszewski, Zygmunt Moczyński, Władysław Panceki.
O sprawy ważne warto i należy walczyć
Istniejące w latach 1920-1939 Wolne Miasto Gdańsk było niesuwerennym tworem quasipaństwowym. Posiadało jednak własny parlament – Volkstag (pol. Zgromadzenie Ludowe), który wyrósł ze Zgromadzenia Konstytucyjnego, istniejącego od 16 maja do 6 grudnia 1920 r. Po proklamacji Wolnego Miasta Gdańska (15 listopada 1920 r.), Zgromadzenie Konstytucyjne przekształciło się w Volkstag I kadencji.
- Cieszę się, że możemy dzisiaj, w Nowym Ratuszu, odsłonić tablicę upamiętniającą posłów, którzy w parlamencie Wolnego Miasta Gdańska bronili praw gdańskich Polaków oraz Rzeczpospolitej. Niestety gmach Volkstagu, który mieścił się przy dzisiejszej ul. Nowe Ogrody, został znacznie uszkodzony podczas działań wojennych i wkrótce po wojnie rozebrany, dlatego też Nowy Ratusz, siedziba Rady Miasta Gdańska, swoistego lokalnego parlamentu, jest najlepszym miejscem, by uczcić pamięć polskich parlamentarzystów z lat 1920 -1939 – mówiła podczas uroczystości przewodnicząca Rady Miasta Gdańska Agnieszka Owczarczak.
– Tych dwunastu posłów, upominając się o prawa mniejszości, udowadniało, jak wielkie znaczenie ma międzyludzka solidarność – ta zresztą weszła na stałe w gdański krwioobieg – podkreślała przewodnicząca Owczarczak. – Tablica, którą dziś odsłaniamy w murach Nowego Ratusza jest aktualną wskazówką, że o sprawy ważne warto i należy walczyć, nawet wtedy, kiedy sprawa wydaje się beznadziejna, a przynajmniej trudna do zrealizowania. Mówiąc o tym wszystkim, wierzę, że pamięć o dziedzictwie osób, które dziś upamiętniamy będzie towarzyszyła radnym Miasta Gdańska tej i kolejnych kadencji.
Wdzięczna pamięć, ale i zobowiązanie
W parlamencie Wolnego Miasta Gdańska zasiadało początkowo stu dwudziestu posłów, a w kolejnych latach siedemdziesięciu dwóch i zawsze byli wśród nich Polacy. W pierwszej kadencji było ich siedmiu, w drugiej – pięciu, w trzeciej – trzech, a w ostatnich kadencjach działania Volkstagu – po dwóch. Działalność polskich posłów w parlamencie Wolnego Miasta Gdańska nie była łatwa, zwłaszcza po wyborach w 1933 roku, kiedy wygrała NSDAP – Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników – rozpoczęły się wtedy działania mające całkowicie wyeliminować opozycję polityczną. W przededniu wojny Polacy byli jedynymi posłami opozycji w gdańskim parlamencie.
- Przedsiębiorcy, urzędnicy, lekarze, prawnicy, kapłani i krawiec – gdańszczanie, Polacy, tacy jak my. Choć wykonywali różne zawody, mieli rozmaite temperamenty i poglądy polityczne, łączyła ich wspólna misja. Pełnili służbę z myślą o dobru państwa polskiego w warunkach szczególnych, będąc posłami parlamentu Wolnego Miasta Gdańska. Byli aktywni wszędzie tam, gdzie polskie prawa były zagrożone. Bo też – wbrew gwarancjom, jakie dawała chociażby gdańska konstytucja – miejscowi Polacy często byli traktowani jak obywatele drugiej kategorii – mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska. – Musieli walczyć o możliwość nauki i modlitwy w ojczystym języku, o godny zarobek czy dach nad głową. W Wolnym Mieście Gdańsku głos posłów Polaków zawsze był głosem mniejszości – marginalizowanej i niesłuchanej. Mniejszości, którą na długo przed salwami z pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte poddano represjom, a później eksterminacji. Chociaż od tamtych wydarzeń minęło ponad 80 lat, pamięć o Polakach z Wolnego Miasta Gdańska wciąż jest żywa. Co roku, w rocznicę wybuchu wojny zapewniamy, że będziemy wystrzegać się pogardy i nienawiści, żywiołów, które 1 września 1939 roku przyniosły światu pożogę.
- Żeby ta tragedia się nie powtórzyła, przyjęliśmy w Gdańsku Model Równego Traktowania, stworzyliśmy i powołaliśmy do życia Gdańskie Centrum Równego Traktowania, gdzie gdańszczanki i gdańszczanie z doświadczeniem dyskryminacji i przemocy motywowanej uprzedzeniami, otrzymują kompleksowe wsparcie psychologiczne i prawne. Chcemy miasta otwartego, bezpiecznego i solidarnego z potrzebującymi – podkreślała prezydent Gdańska. – Niech dwanaście nazwisk, wypisanych na tej tablicy, będzie wyrazem naszej wdzięcznej pamięci, ale i zobowiązaniem – wobec przeszłości i przyszłości, aby Gdańsk był miastem dobrym do życia dla wszystkich, również tych, którzy są w mniejszości.
Głos w imieniu rodzin
- Żyje nas jeszcze pięcioro – wnuków polskich posłów z Wolnego Miasta Gdańska. Chciałbym pani przewodniczącej, całej Radzie Miasta, jak i pani prezydent podziękować w imieniu rodzin za tę tablicę i za pamięć – powiedział Jacek Lendzion, wnuk Antoniego Lendziona. – Ze wspomnień rodzinnych, znajomości historii i zdjęć wiem, jak wielką rolę odgrywały w tamtym czasie również kobiety, żony posłów. Dziadka rzadko można było w domu gościć, a dzieci trzeba było wychowywać i utrzymywać dom. Co więcej, te kobiety jednocześnie działały w stowarzyszeniach katolickich i świeckich, w towarzystwach Polek, organizowały pieniądze, zbierały fundusze na kampanie wyborcze.. A w czasie wojny, gdy mężów już nie było, to one poniosły największy ciężar prześladowań, z małymi dziećmi pozostając na posterunku. Dziękuję raz jeszcze za tę tablicę.
fot. Dominik Paszliński/