Uniwersytet Gdański. Po 20 latach zamyka się księgarnia “Arche” na Wydziale Prawa i Administracji
To była jedna z najlepszych księgarń w Gdańsku: duża przestrzeń, prawie 10 tysięcy tytułów w ofercie. - Wykończyła nas pandemia - mówi Jerzy Hall. - Od jedenastu miesięcy na uczelni nie ma studentów, więc nic nie zarabiamy, choć ponosimy koszty. Jako księgarnia nie otrzymaliśmy wystarczającego wsparcia od rządu. W końcu musieliśmy się poddać.
Księgarnia “Arche” mieści się na parterze gmachu Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego w Oliwie. Właśnie przeżywa swoje ostatnie dni. Książki są pakowane do kartonów i odsyłane do hurtowni lub wydawców. Opustoszałe półki robią przygnębiające wrażenie. Jerzy Hall i Marek Tokarczyk jako wspólnicy prowadzili księgarnię przez 20 lat.
- Pomysł na funkcjonowanie był taki: zarobić na sprzedaży podręczników z zakresu nauk prawniczych, ale ofertę uzupełnić o tytuły z nauk społecznych, filozofię, ambitną literaturę piękną - mówi Marek Tokarczyk. - Słowem, mieliśmy w ofercie wszystko, co powinna mieć księgarnia skierowana do środowiska akademickiego.
Prowadzenie takiej firmy wymaga dobrej sieci kontaktów nie tylko z hurtowniami, ale też z niewielkimi wydawnictwami, jak “Scholar” czy “Neriton”, które wydają tytuły w małych nakładach - a są to często książki ważne dla środowiska naukowego. Księgarnia zbudowała sobie dobrą markę, nie tylko za sprawą oferty znajdującej się na półkach. Jerzy Hall i Marek Tokarczyk zorganizowali na UG kilka spotkań autorskich, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Leszka Balcerowicza przyszły zobaczyć i posłuchać setki osób, w związku ze świeżo wydaną wówczas książką “Odkrywając wolność”. Dużym zainteresowaniem cieszyło się spotkanie z Karolem Modzelewskim jako autorem książki “Zajeździmy kobyłę historii”.
- To było bardzo interesujące dla studentów prawa również dlatego, że po raz pierwszy mieli kontakt z człowiekiem, który mógł im opowiedzieć z perspektywy więźnia, jak wyglądał system penitencjarny PRL - mówi Marek Tokarczyk.
Prowadzenie księgarni nigdy nie było interesem, który przynosi kokosy. Raz idzie lepiej, raz gorzej. Kilka lat temu, w trudniejszej sytuacji, wspólnicy byli zmuszeni zawnioskować do władz uczelni o obniżenie czynszu. By mieć dodatkowy argument, poprosili stałych klientów o wystawienie opinii na ten temat.
- Były entuzjastyczne, uważam, że czasem nawet zbyt życzliwe - śmieje się Marek Tokarczyk. - Ale takie rzeczy zostają długo w pamięci. Wsparło nas wtedy wiele wspaniałych osób, między innymi profesor Ewa Graczyk, profesorowie Tadeusz Stegner i Zbigniew Opacki.
- Władze dziekańskie przez te 20 lat doceniały działalność naszej księgarni i zawsze można było na nie liczyć - podkreśla Jerzy Hall.
Pandemia postawiła wszystko na głowie. W szkołach i na uczelniach ze zrozumiałych względów zawieszono prowadzenie zajęć. Nauczanie przeniosło się do internetu. Pustakami zaczął świecić również gmach Wydziału Prawa i Administracji UG.
- Przez jedenaście miesięcy praktycznie żadnych klientów - mówi Jerzy Hall. - Jedna, dwie osoby dziennie. Żadnych dochodów, więc opłaty uiszczaliśmy z własnych oszczędności. Było na samym początku wsparcie ze strony rządu, w ramach “pierwszej tarczy”. Trochę nam to przedłużyło życie, bo otrzymaliśmy zwolnienie z ZUS i pieniądze za “postojowe”. Problem w tym, że kolejne “tarcze” były organizowane już według innych zasad, które nie objęły księgarń. Od miesięcy mamy więc sytuację taką, że rząd nie dał nam więcej wsparcia, ale stołówce studenckiej, która się mieści dziesięć metrów od drzwi naszej księgarni dał. I bardzo cieszymy się, że stołówka dostała te pieniądze, tak powinno być. Nie rozumiemy tylko, dlaczego księgarnie zostały pominięte przez rząd i trudno nam się z tym pogodzić.
Władze Uniwersytetu Gdańskiego zwolniły księgarnię “Arche” z czynszu, ale inne opłaty wciąż trzeba uiszczać. Policzyli, że po tych jedenastu miesiącach bezruchu w interesie są już nad przepaścią. Nie wytrzymają do października, kiedy to studenci prawdopodobnie wrócą do nauki w murach uczelni. Do końca marca po księgarni nie będzie śladu.
Co dalej?
- Zostały mi trzy miesiące do emerytury - mówi Jerzy Hall. - Będę musiał sobie wszystko dobrze przemyśleć. Mam dziewięcioro wnuków, poświęcę im teraz trochę więcej czasu niż zwykle.
Marek Tokarczyk jest właścicielem sopockiego Wydawnictwa “Arche”, które w ostatnim czasie odnosi spore sukcesy. Książka prof. Jerzego Zajadło “Minima Iuridica” została niedawno nagrodzona jako najlepsza polska praca humanistyczna roku 2020. Zainteresowaniem czytelników cieszy się też zbiór pomorskich reportaży Barbary Szczepuły “W domu wroga”.
- Z księgarnią już koniec - mówi Marek Tokarczyk. - To przykre, ale nic nie poradzimy. Chcemy z Jurkiem podziękować naszym klientom, że byli z nami. Odwiedzały nas przecież tysiące osób i mamy podstawy sądzić, że dobrze zapisaliśmy się w ich pamięci.
Źródło: UM Gdańsk