Uber jest coraz popularniejszą opcją przemieszczania się po mieście dla osób, które nie lubią przepłacać za transport. Licencjonowani taksówkarze alarmują, iż kierowcy w tej znanej firmie nie mają uprawnień do przewożenia ludzi, co wiąże się z konsekwencjami nie tylko dla kierowcy, ale i klienta. Czy to słuszne oskarżenia? Co bardziej opłaca się wybrać, uber, taxi czy może komunikacja miejska?

Na pierwszy rzut oka Uber wydaje się opcją najkorzystniejszą: szybkie zamawianie samochodu za pomocą aplikacji na telefonie. Podjeżdża auto najbliższe lokalizacji, w której znajduje się usługobiorca. Trasa, którą porusza się kierowca można śledzić za pomocą zainstalowanej aplikacji. To umożliwia nam zweryfikowanie, czy nie jesteśmy oszukiwani i czy faktycznie samochód porusza się najkrótszą możliwą drogą. Daje to w pewien sposób zabezpieczenie dla pasażera. Płatność również nie jest skomplikowana, gdyż pieniądze za przejazd są automatycznie pobierane z konta podłączonego do aplikacji. Minusem tego rodzaju transportu są kary za anulowanie zamówienia. Wówczas za taką czynność płaci się dziesięć złotych. Należy uważać, aby nikt nie pomylił zamówionego przez nas auta i nie wsiadł na pasażera na gapę. Wtedy płacimy albo za przejazd innej osoby, albo za wycofanie zgłoszenia. W ostatnim czasie podniesiono cenę minimalną za przejazd z 8 na 10 złotych. Opłata początkowa wynosi 4 złote, zaś średnio za jeden przejechany kilometr stawka wynosi 2,27 zł.

Firm taksówkowych jest mnóstwo, a więc jest w czym wybierać. Jedyne czym się różnią to stawką początkową i opłatą za każdy przebyty kilometr. Po Trójmieście jeździ prawie 4 tysiące taksówek. Ich obowiązkiem jest wywieszenie cennika na prawej tylnej szybie taksówki, co ma gwarantować rzetelne naliczanie opłat, chronić przed oszustami i sprawić, że klient na koniec nie będzie zaskoczony wysokością zapłaty. W takich korporacjach obowiązują cztery formy taryfy. Pierwsza i zarazem najtańsza obowiązuje od poniedziałku do soboty w godzinach 6- 22 oraz druga po godzinie 22, a także w niedziele i święta. Kolejne dwie są stosowane w takich samych przedziałach godzinowych, ale poza granicami miasta, gdzie działa dana korporacja. Przed rozpoczęciem kursu naliczana jest opłata początkowa, czyli opłata za samo rozpoczęcie przejazdu (mieści się w granicach 6-8 złotych). Druga jest naliczana za postój oraz za jazdę poniżej 20km/h, czyli na przykład podczas stania w kroku. Wynosi ona około 40- 50 złotych za godzinę. Opłaty za przejazdy ustalają same korporacje lub indywidualni kierowcy.

Komunikacja miejska jest zdecydowanie innym środkiem transportu i w przeciwieństwie do Ubera czy taksówek to pasażerowie muszą się podporządkować rozkładowi jazdy. Ściśle określony plan może ulegać delikatnym zmianom poprzez opóźnienia w ruchu drogowym, wypadki czy inne zdarzenia, które uniemożliwiają przyjazd na czas tramwaju lub autobusu. Bilety występują w formie karnetów jedno, cztero- lub pięciomiesięcznych, które dzielą się również na czas obowiązywania w ciągu tygodnia. Mogą być aktywne w dni robocze albo przez całe siedem dni. Osoby, które sporadycznie korzystają z komunikacji miejskiej decydują się na bilety jednorazowe (3,20/ 1,60zł), godzinne (3,80/ 1,90zł), dobowe (13,00/ 6,50zł). W ofercie sprzedaży występują również bilety na przejazdy nocne (4,20/ 2,10zł).

Jeśli mamy wybierać najtańszy środek komunikacji, to są to zdecydowanie autobusy i tramwaje, na drugim miejscu plasuje się Uber, najdroższa jest taksówka. Natomiast w kategorii najszybszego środka transportu Uber rywalizuje z taxi. Różnią się jedynie ceną za przejazd, która wydaje się korzystniejsza w przypadku pierwszej opcji.