Profesor Tomasz Swoboda - „awangarda to przesuwanie granic możliwości”
Czy w dobie masowej rozrywki potrzebujemy wybitnych dzieł? Jaki jest status książki i twórcy w dzisiejszych czasach? Jak najbliższa przyszłość ukształtuje rynek literatury w Polsce? Na te pytania spróbuje znaleźć odpowiedź Dr hab. Tomasz Swoboda z Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego.
Słowo „alternatywny” i „alternatywa” pojawiają się bardzo często zarówno w recenzjach, jak i streszczeniach powieści. W masie przedmiotów lub zjawisk zawsze będziemy poszukiwać elementu, który różni się od pozostałych. Mam wrażenie, że podobnie jest z literaturą.
Pana myślenie jest bardzo optymistyczne. W sferze kultury działa to dokładnie odwrotnie. Z pewnych powodów niektóre książki czy filmy sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy, podczas gdy inne w kilkuset. To właśnie te drugie określamy mianem alternatywnych lub awangardowych. Rynkowe bestsellery znikające szybko z księgarń są zazwyczaj podobne do tysięcy innych dzieł. W masowym przemyśle kultury słowa takie, jak awangarda działają zwykle odstraszająco na większość odbiorców.
Czym więc literatura awangardowa różni się od kultury masowej?
Takich uniwersalnych wyróżników nie ma. Przeciwnie, w historii literatury „poszukującej” mamy do czynienia z działaniami często sprzecznymi ze sobą. Z jednej strony mamy tendencję do improwizacji, uwolnienia dzieła sztuki od przeszłości, z drugiej zaś − zabawę konwencjami i awangardę opartą na bardzo ścisłych, sztywnych regułach. Obok cech utożsamianych z historyczną awangardą i jej tendencją do zrywania z przeszłością i irracjonalnych eksperymentów (dadaizm i surrealizm), spotykamy takie przedsięwzięcia jak francuska grupa OuLiPo, która tworzy w oparciu o sztywne zasady i wyraziste reguły, opiera się na przetwarzaniu tego, co w literaturze już było.
Wystarczy wyprawa do pierwszej lepszej księgarni, by utwierdzić się w przekonaniu, że dzisiejsza literatura to produkt, który musi się sprzedać. Czy wciąż potrzebujemy awangardy?
Gdyby nagle z księgarń zniknęły resztki egzemplarzy literatury eksperymentalnej, to poza ludźmi dogłębnie interesującymi się literaturą nikt nie odczułby takiej straty. Mam wrażenie, że taka literatura zawsze trafiała do garstki odbiorców. Czekając na Godota, najsłynniejsze dzieło Samuela Becketta, obecnie należy do kanonu kultury. W pierwszym wydaniu rozeszło się w nakładzie kilkuset egzemplarzy. Autor awangardowy gra z konwencją i przeważnie dopiero z perspektywy historycznej możemy stwierdzić, czy utwór był poszukujący, czy wyprzedzał swą epokę. Literatura awangardowa zmusza czytelników do przemyślenia fundamentalnych kwestii związanych z językiem i dziełem sztuki. Oczywiście w literaturze masowej też zachodzi ewolucja. Przykładem jest chociażby współczesna literatura sf czy kryminał. Dokonania Philipa K. Dicka dziś już śmiało możemy określić mianem awangardy.
Czy polski rynek sprzyja pojawianiu się osobowości takiego formatu, jak wyżej wymienieni pisarze?
W sztuce umiejscawiamy awangardę na pocz. XX wieku. W literaturze ramy nie są tak precyzyjne. Awangarda literacka ma nierzadko „meteorytowy” charakter. Twórcy oraz utwory pojawiają się nagle ni stąd ni zowąd. Dla takiej literatury zawsze jest dobry czas. W każdej chwili może pojawić się ktoś, kto wywróci świat literatury do góry nogami. Jednak stosowanie terminu „awangarda” jest obarczone pewnym ryzykiem, gdyż samo pojęcie pochodzi z czasów, gdy literatura i sztuka miały większe znaczenie społeczne. Tradycyjnie bycie awangardowym wymaga wywierania wpływu na to, co dzieje się na płaszczyźnie społecznej. Dziś wpływ manifestów literackich jest niemal zerowy. Istnieje za to literatura starająca się dokonać zmian w dziedzinie języka. W Polsce mamy świetną poezję współczesną, kilka świetnych prozaiczek.
Jak rozumieć to, że literacka awangarda nigdy nie zrywa do końca z przeszłością?
W literaturze niemożliwe jest dokonanie przewrotu na miarę Kazimierza Malewicza, który wprawił w osłupienie krytyków i odbiorców sztuki wystawiając Czarny Kwadrat na Białym Tle. Tworzywem literatury − językiem posługujemy się na co dzień. Utwór całkowicie zrywający z tradycją w literaturze byłby bełkotem. Do częstych motywów awangardowych należy za to nastawienie nie na efekt, lecz na sam akt tworzenia. Przykładem może tu być Kenneth Goldsmith. Jego dzieła są w całości kopiami innych tekstów. Powtarzając za Rolandem Barthes’em i jego Śmiercią Autora: nie jesteśmy w stanie powiedzieć nic nowego. Możemy wyłącznie napisać coś, co wcześniej przeczytaliśmy bądź usłyszeliśmy. Operujemy słowami i zdaniami, które już znamy. Przetwarzamy to wszystko i oto oznajmiamy, że stworzyliśmy powieść.
Jak ma się zatem awangarda do funkcji literatury?
Odwołajmy się do ewolucji literatury. Takie dzieła, jak Prace i Dni Hezjoda były współczesnymi poradnikami, mówiły np. jak uprawiać pole. W miarę wykształcania się kolejnych dziedzin nauki literaturze ubywało miejsca w przestrzeni społecznej. Reportaż do połowy XX wieku (do czasu fenomenu literackiego Ryszarda Kapuścińskiego, czy współcześnie Swietłany Aleksijewicz) nie był uznawany za literaturę piękną. Obecnie właściwie wyczerpuje kwestie społeczno-polityczne literatury. Powieść jest za to niezastąpiona w wyrażaniu życia wewnętrznego. Boję się, że znaczenie literatury, mimo podtrzymywania poprzez festiwale i nagrody literackie, będzie spadać. 99% rynku księgarskiego jest już zajęte przez literaturę masową. Brakuje forum, którym byłoby poważne czasopismo o literaturze, publikujące obszerne recenzje. Choć w pewnym sensie malejący wpływ literatury na społeczeństwo może paradoksalnie poprawić pozycję awangardy.
Jakie korzyści czerpiemy z faktu istnienia awangardowej literatury?
Oczywiście w sztuce nie używamy pojęcia „postęp”. Dziełami awangardowymi nazywamy te akcenty pojawiające się w długiej historii literatury, które sprawiają, że zaczynamy w inny sposób myśleć o pisaniu i literaturze i w inny sposób ją czytać. Weźmy przykład Gustawa Flauberta, pisarza okresu realizmu. Jego subtelne eksperymenty z narracją, użyciem ironii zmieniły oblicze literatury. Obszar możliwości działania języka w twórczości literackiej znacznie się poszerzył. W polskiej poezji postaciami o podobnym dorobku byli Miron Białoszewski i Aleksander Wat. W najnowszej literaturze pionierami są tacy twórcy, jak Dorota Masłowska czy Michał Witkowski. Ich twórczość przesuwa granice możliwości w języku i literaturze.
Czy w najbliższym czasie będziemy mogli usłyszeć o rodzimym awangardowym twórcy?
Nie wykluczam tego, chociaż obawiam się, że literatura najlepszy okres ma już za sobą.
Dziękuję za rozmowę