Palący problem - marihuana
Na stronie Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku możemy przeczytać, że policjanci z Wydziału Kryminalnego zabezpieczyli 28 krzaków konopi indyjskiej. Ta zakazana w Polsce roślina rosła na granicy z Pruszczem Gdańskim, ukryta wśród wysokich traw pośledniejszego gatunku. Za uprawę konopi indyjskich grozi kara do 3 lat więzienia.
Ile suszu można było wyprodukować z takich 28 krzaczków? Biegli wstępnie ocenili, że ponad 0,5 kg. Dla przypomnienia: posiadanie znacznej ilości środków odurzających zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 10. Nie jest tak wszędzie.
Od 19 lipca w Urugwaju w 16 licencjonowanych aptekach kupić można marihuanę. Należy dodać: marihuanę niezwykłą. Państwo bowiem oprócz tego, że kontroluje jej uprawę oraz dystrybucję, to także ingeruje w jej genetyczny skład. Legalna marihuana zawiera małą ilość THC, czyli głównej substancji psychoaktywnej. Osoba, która pragnie nabyć „towar”, musi być zarejestrowana. Ponieważ jeden konsument może miesięcznie nabyć 40 gramów, weryfikacja personaliów przy zakupie marihuany odbywa się poprzez odczyt linii papilarnych.
Aby zapobiec nagłej fali turystów, amatorów palenia „czegoś mocniejszego”, w kraju wprowadzono pewne zasady: tylko pełnoletni Urugwajczyk może narkotyk zakupić. Dlaczego w ogóle urugwajski rząd zdecydował się na zalegalizowanie marihuany? To proste – władze walczą tym sposobem z mafią. Marihuana z apteki jest dużo tańsza niż ta z czarnego rynku. Nielegalny handel marihuaną był dotąd prowadzony przez zorganizowane grupy przestępcze. W wyniku ich działalności dochodziło do wielu aktów przemocy. Urugwaj chce położyć kres tej sytuacji. Ponadto firmy, które wygrały przetarg na dystrybuowanie używki, płacą podatki.
Czy w Polsce „trawka” będzie kiedyś legalna? Tego nie wiadomo. Jedno jest pewne – Polska na pewno nie miała i nie ma tak poważnych problemów z czarnym rynkiem, jak Urugwaj. Pozostaje za to jeszcze wywołująca nie mało emocji kwestia prozdrowotnych właściwości rośliny.