Mija kolejne lato... A my, jak po każdych wakacjach, z trwogą myślimy o tym, ile wydaliśmy. Nasz odchudzony portfel musi zmierzyć z potężnymi zakupami, jakie niesie ze sobą wrzesień – miesiąc szkolnych wyprawek. Ale pewna grupa osób na wakacjach zarobiła. Kim są ci wybrani? My wiemy i zdradzamy, jak dorobić się w przyszłe wakacje.

Z lekkim letnim znużeniem, może nawet drwiną w głosie, bo w końcu jesteśmy paniskami na urlopie, mówimy: „Tych smaków nie lubię, idźmy gdzie indziej” albo „O, następna budka z lodami”. Tymczasem ten często pogardliwie nazywany „biznesem” słodki interes to prawdziwa żyła złota. Wiecie, ile lodów zjada statystyczny Polak? - średnio cztery litry. A to i tak mało. Amerykanie, Nowozelandczycy i Australijczycy zjadają ich o wiele więcej. W wakacyjnym szaleństwie „lekkiej ręki” równie dobrym pomysłem będzie budka z goframi lub z fastfoodami. Można się śmiać albo można zacząć przygotowywać swoją własną budkę i zarobić na słabościach innych.

Zainwestowanie w smażalnię ryb to następny rewelacyjny pomysł. Ryby nad morzem to towar chodliwy, a tanie przecież nie są. Na szczęście jeśli już ktoś przyjeżdża tu aż ze Świętokrzyskiego – nie odmówi sobie tej przyjemności. Okazuje się, że pracując od maja do września, właściciele smażalni mogą sobie pozwolić na błogie lenistwo przez wszystkie kolejne miesiące. Bajka? Nie – realna szansa na dolce vita.

A co jeśli mieszkamy przy gdańskiej starówce albo w niewielkim oddaleniu od morza, a wakacje spędzamy u babci z dala od miejskiego zgiełku? Ciekawym pomysłem, który sprawdza się w krajach zachodnich, jest krótkookresowy wynajem własnego mieszkania. Chętnych nie zabraknie – wiele osób chce podczas wyjazdu kwaterować w miejscu, w którym będą czuć się względnie swobodnie (nie tak jak w przypadku wynajmu pokoju w domku jednorodzinnym), a za który nie zapłaci jak za hotel. Największe wzięcie mają mieszkania dwupokojowe. Ile można zarobić? Nawet 8 tysięcy zł. Trzeba jednak liczyć się z wieloma niedogodnościami. Mieszkanie należy uprzątnąć z rzeczy osobistych, po powrocie możemy zastać nieporządek, a myśl, że w naszym łóżku śpią obcy ludzie, może spędzać nam sen z powiek.

Kolejną grupą, która zarabia dzięki temu, że na urlopie mamy gest, są uliczni artyści. Znowu: wydaje się to dosyć zabawne, ale tak właśnie jest. Zanim jednak ochoczo pochwycimy ten pomysł, warto zastanowić się, czy naprawdę mamy jakiś talent.

Sprzedaż pamiątek? Trafiliście w dziesiątkę! Ile razy byliście wystawieni na widok błagalnych oczu cioci, wujka, kuzyna, babci, dziadka, młodszego rodzeństwa, które mówiły: przywieź mi coś... Chcąc obdarować wszystkich, wybieramy niedrogie prezenty – magnesy, flagi, porcelanowe figurki, maskotki itd. Tak robią wszyscy i dlatego ten biznes się sprawdza.

Znasz okolicę? Masz trochę więcej czasu? Lokalni przewodnicy, którzy oprowadzają po nieturystycznych miejscach, biją rekordy popularności. Urlopowicze uwielbiali, uwielbiają i będą uwielbiać zwiedzanie – tu niewiele się zmienia. Najbardziej opłaca się przewodzić grupie turystów zagranicznych. Jeśli chodzi o miejsca: panuje moda na nieznane zakątki miast, zaułki pełne mrocznych historii, gdzie mieszkali znani artyści albo gdzie mieściły się szynki, zdarzały morderstwa. Jedyne, co trzeba zrobić, to trochę poczytać o swoim mieście, a to przyjemny obowiązek.

Reasumują: turyści na wakacjach nie robią niczego nieprawdopodobnego, więc przy wymyślaniu letniego biznesu nie możemy dać się ponieść fantazji. Sprawdzają się typowe rzeczy: smaczne jedzenie, wycieczki, kwatery. Jeśli dysponujemy większą gotówką, powinniśmy iść tym tropem dalej i wziąć się za organizację atrakcji. Tu też królują standardy: podczas wakacji lubimy spędzać czas na świeżym powietrzu, więc dobrze by było pomyśleć o wypożyczalni sprzętów (kajaki, gokarty). Dorośli chętnie spędzą chwilę bez swojego potomstwa, dlatego wszelkiego rodzaju instytucje, dzięki którym rodzice-ulopowicze pozbędą się dzieci na kilka godzin, będą bardzo mile widziane.