Indyjski wariant koronawirusa jest już w Polsce
W Polsce potwierdzono kilkanaście przypadków zakażenia mutacją B.1.617 koronawirusa. To wariant pochodzący z Indii. Do tej pory tę mutację zdiagnozowano w kilkunastu krajach europejskich.
O nowych występujących w Polsce mutacjach koronawirusa poinformował podczas konferencji prasowej 4 maja minister zdrowia Adam Niedzielski.
Pierwszy przypadek potwierdzono 2 maja u ewakuowanego 25 kwietnia z Indii polskiego dyplomaty. Chorzy są też członkowie jego rodziny. Kolejne ogniska są wśród zakonnic z okolic Warszawy i Katowic. Zakażenie potwierdzono u co najmniej 16 osób. Do tej pory w Indiach, w których mieszka 1,4 mld ludzi, tą mutacją zakaziło się prawie 21 mln, z czego ponad 222 tys. zmarło.
Indyjski wariant koronawirusa B.1.617 zawiera dwie zmiany genomu na powierzchni białkowej: E484Q i L452R. E484Q przypomina wariant E484K, który występuje w mutacjach brytyjskiej, południowoafrykańskiej i brazylijskiej. Natomiast wariant L452R znajduje się w kalifornijskim szczepie koronawirusa CAL.20C. W Indiach obie te mutacje wystąpiły łącznie, dlatego często mówi się o „podwójnej mutacji” koronawirusa.
Do najczęściej występujących objawów zakażenia należą: wysoka gorączka, uporczywy kaszel oraz utrata lub zmiana węchu i smaku. Do innych zdiagnozowanych symptomów należą też: ból gardła, głowy, katar, wysypka, suchość w ustach, mdłości, biegunka, wymioty oraz zaczerwienione oczy. Mniej oczywiste objawy mogą pojawić się na wczesnym etapie infekcji i utrzymywać się nawet przez dwa tygodnie. Z kolei gorączka, charakterystyczna dla innych wariantów COVID-19, w przypadku mutacji indyjskiej może nie wystąpić wcale lub pojawić się dopiero kilka dni po wystąpieniu takich objawów, jak ból gardła czy dolegliwości żołądkowe. W związku z tym zakażeni często nie zdają sobie sprawy, że są nosicielami wirusa i zarażają kolejne osoby.
Fot. Pixabay