Gdyńska spółdzielczość - potrzeba dobrej woli
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z bogactwa tradycji polskiej spółdzielczości, która sięga czasów międzywojnia. Dziś spółdzielczość kojarzy się Polakom z okresem PRL. Obecnie w Gdyni funkcjonuje dwadzieścia osiem spółdzielni mieszkaniowych oraz dziewięć spółdzielni socjalnych.
Spółdzielnię socjalną wyróżnia od firmy z radą nadzorczą to, że pomimo zarabiania pieniędzy oraz prowadzenia działalności gospodarczej, nie jest podmiotem nastawionym na zysk. Jej głównym zadaniem jest zapewnianie zatrudnienia członkom organizacji, a zdobyte pieniądze przeznacza na wynagrodzenia.
Zdaniem Piotra Sobolewskiego z Pomorsko-Kaszubskiej Spółdzielni Socjalnej Nadmorska, spółdzielnie socjalne nie są receptą na wszystkie bolączki polskiego rynku pracy. Stanowią jednak ciekawą alternatywę w aktywizacji osób bezrobotnych i pomocy w osiąganiu przez nich gospodarczej samodzielności.
-Takie podmioty powinny liczyć na pomoc ze strony administracji samorządowej oraz - za pośrednictwem odpowiednich ustaw - władz centralnych. Ciekawe rozwiązania gospodarcze, wypracowywane w środowisku spółdzielców, nie zawsze znajdują uznanie władz samorządowych - ocenia Piotr Sobolewski.
Piotr Sobolewski uważa, że w województwie Pomorskim nie wszyscy są przychylni spółdzielczości. Przykładem może być to, że władze Gdyni pomagają przede wszystkim spółdzielni socjalnej kontrolowanej przez sam ratusz. Pozostałe spółdzielnie traktowane są urząd pracy jako przedsiębiorstwo komercyjne, a formy pomocy dostosowywane są do specyfiki ich działalności. Nie otrzymują wsparcia nawet wtedy, gdy chcą pozyskać lokal. Jest to zatem standardowa dotacja na utworzenie miejsca pracy. Gdański Ośrodek Wsparcia Spółdzielczości Socjalnej Oparcie również nie udziela spółdzielczości pomocy w wystarczający sposób - oferuje jedynie skromne doradztwo.
Według ustawy o Spółdzielczości Socjalnej spółdzielnię może założyć już 5 osób. Niestety około 70% stowarzyszeń upada po wyczerpaniu dostępnych form pomocy.
-Tworząc Pomorsko-Kaszubską Spółdzielnię Socjalną, uznałem, że należy zacząć od wydzielenia kadry menadżerskiej. Jej zadaniem było pozyskanie zleceń. Już czwarty rok funkcjonujemy na rynku usług budowlanych oraz komputerowych. Niestety nie mogę zapewnić pracownikom stałych etatów - twierdzi Piotr Sobolewski.
Zupełnie inaczej przedstawia się funkcjonowanie wielkopolskich organizacji pracy: spółdzielnie socjalne prowadzą, np. catering w Wielkopolskim Urzędzie Marszałkowskim, a w samej stolicy regionu - trzy popularne kawiarnie, które zajmują lokale za symboliczną złotówkę.
-Dzięki podobnym inicjatywom bezrobotni przestali pobierać zasiłek i zajęli się produktywną działalnością gospodarczą. W Gdyni potrzeba nam więcej dobrej woli - apeluje spółdzielca.