Gdynianie nie chcą sąsiedztwa szulerni
Kilkadziesiąt automatów do gier hazardowych rozstawiono w bezpośrednim sąsiedztwie dworców, domów mieszkalnych oraz najbardziej uczęszczanych ulic i przejść dla pieszych. Mieszkańcom Gdyni przeszkadza uciążliwe sąsiedztwo.
Według mieszkańców gdyńskiego Witomina dostępność punktów hazardowych i ich lokalizacja - 15 m od domów mieszkalnych - jest bardzo uciążliwe. Otwarty ostatnio punkt na Witominie usytuowany jest na jednym z głównych skrzyżowań dzielnicy, niedaleko przystanków autobusowych oraz centrum handlowego. Nawet kilkaset mieszkańców Gdyni w ciągu dnia robi zakupy w tamtejszych sklepach. Potężny blaszany kontener przylegający do dwóch straganów jest widoczny dla tysięcy kierowców oraz pasażerów komunikacji miejskiej. W Gdyni funkcjonuje kilkadziesiąt podobnych salonów gier.
-Przedstawiciele rady dzielnicy nie będą ingerować w decyzje klientów salonów gier. To ich sprawa w jaki sposób chcą wydawać swoje pieniądze. Chcemy, by regulowano kwestie zakładania szulerni. Salony gier, które często zakładane są w budkach oraz małych pokoikach (jak punkt działający w pobliżu stoisk blisko przystanku SKM Gdynia Wzgórze św. Maksymiliana), szpecą wygląd centrum miasta. Wiele takich punktów otwarto w północnej części miasta - mówi Patryk Lenczewski, radny dzielnicy.
Salony gier tworzone są na prywatnym terenie. Mieszkańcy mogą wnosić jedynie skargi o naruszeniu ich bezpieczeństwa. Kontener, w którym znajdują się automaty, zabiera także pieszym duży kawałek chodnika. Szulernie likwidowane przez policję pojawiają się często w tym samym miejscu. To prosty pomysł na biznes, wymagający tylko postawienia bajeru reklamowego i zainstalowania kamery.
-Obecna ustawa hazardowa nie dotyczy małych salonów gier, reguluje jedynie problem dużych kasyn. Nie zawiera informacji, jaka ilość kasyn ma przypadać na określoną liczbę mieszkańców miasta – podsumowuje P. Lenczewski.