Dziś na Bornholm, jutro dookoła świata
Jacht Volvo Ocean 65 Sailing Poland jeszcze w piątek odbywał kolejny, rutynowy trening na Zatoce Gdańskiej. W sobotę wyruszył w stronę Bornholmu, by ustanowić rekord trasy Gdynia - Bornholm - Gdynia. Jak wszystko dobrze pójdzie, za 2 lata wystartuje w legendarnym wyścigu dookoła świata The Ocean Race.
Jachtu cumującego w Marinie Yacht Park w Gdyni, która jest jego portem macieżystym, nie da się przeoczyć. Czerwone burty tej oceanicznej wyścigówki rzucają się w oczy z Mola Południowego, z Nabrzeża Prezydenta i z Dalmoru.
- To formuła 1 w żeglarstwie załogowym w kontekście pływania dookoła świata - mówi skipper Maciej Marczewski, który zaczął żeglować w gdyńskim Yacht Klubie Polskim jako czterolatek. - Zawsze wiedziałem, że będę takim pływał. Moja mama się śmiała, że jako mały dzieciak budowałem sobie stocznię i mówiłem, że szykuję łódkę na rejs dookoła świata. Wszystko co robiłem później po drodze, było temu podporządkowane - opowiada na piątkowym treningu. Stałej załodze, która nazywa go Świstak, nie musi tego mówić - znają go, ale że Sailing Poland Race Team żegluje w formule PRO-AM, to wśród profesjonalnych żeglarzy są też amatorzy, dla których żeglartstwo jest pasją. To dla nich skipper robi przed treningiem półtoragodzine szkolenie przy kei.
- To jest tack-line - najtrudniejsza lina na łódce - wskazuje szarą, niepozorną linkę - jedną z kilkudziesięciu rozciągniętych między blokami i kabestanami. - Jest z nią najwięcej problemów, bo ma największe obciążenie. To lina, która ściąga roller w dół. Tu jest od 5 do 11 ton napięcia. Luzowanie jej, wybieranie jest zawsze bardzo stresujące. Ja jej nigdy nie zostawiam w jammerze (knaga zaciskowa), zawsze na kabestanie. Zdarza się, że pęka. Wtedy pruje wszystko do góry. Pierwszy raz zdarzyło mi się to na środku Atlantyku, jak biliśmy rekord ze Zbyszkiem Gutkowskim z Las Palmas na Gwadelupę.
Działo się to na jednym z wielu rejsów, jakie odbył Świstak, jeden z najbardziej znanych i doświadczonych polskich wilków morskich. Ale na VO65 ma nadzieję spełnić marzenie o mitycznych regatach, które spędzają sen z oczu światowej elity wodniaków.
Dookoła świata
The Ocean Race to trzecia nazwa odbywającego się co 3 lata od 1973 roku wyścigu najszybszych jachtów świata. Od pierwszego sponsora - browaru Whitbread, nazywał się Whitbread Round The World Race, od drugiego sponsora - Volvo Ocean Race.
Regaty są załogowe i etapowe. Pierwsza edycja z 1973 roku miała dystans 27 tysięcy Mm i 4 etapy. Wzięło w nim udział 19 jachtów różnych klas, w tym 2 polskie - prowadzony przez Zygfryda „Zygę” Perlickiego „Copernicus” z Yacht Klubu „Stal” Gdynia oraz „Otago” z Jachtklubu Stoczni Gdańskiej ze sternikiem Zdzisławem Pieńkawą. Do mety dotarło 14 jachtów. "Copernicus" zajął 11, a "Otago" 13 miejsce.
Opóźniona o rok przez koronawirusa kolejna edycja rejsu wystartuje z Alicante w Hiszpanii w październiku 2022 roku i zakończy się we włoskiej Genui po przepłynięciu 38 tysięcy Mm w 8 etapach. W regatach wystartują identyczne, monotypowe łodzie klasy Volvo Ocean 65, których jest zaledwie 8 na świecie - w tym jedna w Gdyni! i po raz pierwszy klasy IMOCA 60.
Czy w 2022 roku weźmie udział w regatach jacht Sailing Poland? VO65, które wzbogaciło flotę Sailing Poland Race Team w 2019 roku wcześniej pływał w hiszpańskim teamie Mapfre i ścigał się w Volvo Ocean Race w edycjach 2014-15 i 2017-18.
Skipper Maciej Marczewski: - Jest to niebywałe wyzwanie. Już same przygotowanie jest skomplikowane. Najtrudniejsze w takim przedsięwzięciu jest stanąć na linii startu. Potem to jest nagroda za ciężką pracę i fazę przygotowania. Przez opóźnienie kolejnej edycji mamy dodatkowy rok, żeby zebrać partnerów i sponsorów. W przyszłym roku odbędą się regaty z cyklu European Tour dla tych łódek. To będzie dla nas dodatkowa okazja do wspólnego treningu. Każdy start w regatach czy próba bicia rekordu jest dla nas doskonałym treningiem.
Sailing Poland Race Team przeszedł już wstępną kwalifikację i jest oficjalnie zarejestrowanym teamem. Jacht czeka całkowita wymiana wszystkich stałych i ruchomych elementów pod nadzorem organizatorów regat, żeby przywrócić klasę monotypową. To samo zostanie przeprowadzone na każdej z 8 jednostek VO65 przez tę samą autoryzowaną grupę.
Bałtyckie rekordy
W czasie piątkowego treningu po pokładzie uwijajają się, skaczą na maszt, ciągną za liny, kręcą korbami i kołem sterowym zarówno młodzi żeglarze, którzy mają już i wieloletnie doświadczenie i osiągnięcia, a teraz trenują na najszybszej w kraju łodzi pod okiem jednego z najlepszych w kraju skipperów, jak i amatorzy, którzy za możliwość sterowania tym ścigaczem musieli zaplacić. To część komercyjnej działalności Sailing Poland Race Team.
Gdy jednemu z nich nie udaje się utrzymać kursu w sporym przechyle przy prędkości 11 węzłów, Marczewski zwraca uwagę: - Nie stój jak kapitan Borchardt, stań bokiem. I instruuje, by zwracać uwagę nie tylko na elektronikę, ale i na stare, dobre icki - nici na wantach wskazujące kierunek wiatru. - Nie gadajcie z driverem, nie przeszkadzajcie mu! - mówi do pozostałych żeglarzy. - Do sternika się nie mówi, on ma swój świat.
Dla amatora 11 węzłów to już prędkość autostradowa. Dla tego jachtu "formuły 1" to 1/3 możliwości.
W stałej bałtyckiej załodze Marczewskiego są żeglarze w wieku 16 - 23 lata. Podobnie jak skipper zaczynali pływać w wieku 3 - 4 lat.
- Każdy z nich ma już zaliczonych ze mną parę "Atlantyków", czy dużych oceanicznych wyścigów - mówi Świstak. - Jeżeli chodzi o młodzież z klas przygotowawczych, z klas narodowych i z teamów olimpijskich mamy naprawdę wspaniałą kadrę. Oby tylko było nas stać, żebyśmy zarobili na sprzęt i przygotowanie, to będziemy z nich dumni na wszystkich dużych imprezach europejskich i światowych. Jest tu na pokładzie Gustaw Miciński, aż trzykrotny mistrz świata, jest Oskar Niemira - również bardzo duże sukcesy na arenie międzynarodowej, Alan Alkhatab, student medycyny. Oficer medyczny na łódce, gdzie urazowość jest bardzo wysoka, jest bardzo przydatny. Powoli krystalizuje się grupa na stałe związana z tym jachtem.
Część z trenującej w piątek załogi bierze udział w weekendowym ustanawianiu rekordu trasy Gdynia - Bornholm - Gdynia. W planach są kolejne bałtyckie rekordy - następny na szlaku Gdynia - Gotlandia - Gdynia.
Chęć ustanowienia rekordu Sailing Poland Race Team zgłosiła do Komisji Żeglarstwa Morskiego Polskiego Związku Żeglarskiego, który powołał Komitet Rekordu Tras i stworzył Regulamin Żeglarskich Rekordów Tras Bałtyckich.
- Chcemy pokazać, że Bałtyk to też bardzo fajny akwen do pływania - mówi skipper. - Będziemy bili wszystkie możliwe rekordy, które tu są, a jeżeli ich nie ma, to ustanowimy. Po to, żeby pokazać, że są tu bardzo fajne trasy, niekoniecznie bardzo długie. Mam nadzieję, że będzie to impuls dla pozostałych żeglarzy w basenie Morza Bałtyckiego, żeby tego próbować. Ponieważ Gdynia jest naszym portem macieżystym i miejscem, gdzie urodziło się, żyje i trenuje wielu członków mojej załogi, to naturalnym było, że chcemy startować i linię mety przekraczać tutaj. Chodzi też o propagację Gdyni i Trójmiasta. Mamy tu przepiękną plażę o długości 20 kilometrów, która jest naturalną platformą, gdzie możemy zorganizować każde regaty, jakie sobie wymarzymy. Co więcej w Gdyni powstała marina z prawdziwego zdarzenia czyli Yacht Park Marina.
Źródło: UM Gdynia