Dary gotowe. Pojechały do Żytomierza
Generatory prądu, ciepłe śpiwory, powerbanki i latarki – najpotrzebniejsze w kraju borykającym się z niszczącymi skutkami wojny przedmioty tuż po świętach ruszą w drogę. To kolejna akcja pomocowa, którą Gdynia organizuje na rzecz zaprzyjaźnionego ukraińskiego Żytomierza. Tym razem dary udało się skompletować dzięki ofiarności lokalnych firm i organizacji: Vector, OPEC Gdynia, In Gremio i Kolibki Adventure Park, który zajmie się transportem.
Jeszcze na kilka dni przed świętami prezydent Gdyni otrzymał prosto z ukraińskiego Żytomierza specjalne podziękowanie za organizowaną przez ostatnie miesiące pomoc. Teraz, w zasadzie po kilku dniach, z Gdyni do Żytomierza ruszył kolejny transport z darami. Na pokładzie wszystko to, czego najbardziej trzeba teraz w niezmiernie zmęczonej wojną Ukrainie: rzeczy, które pozwolą poradzić sobie w środku zimy, gdy regularnie brakuje prądu i ogrzewania.
Pomoc już w drodze. Nie po raz pierwszy
Tak pisze się kolejny rozdział gdyńsko-żytomierskiej przyjaźni, która zaczęła się na początku wojny, z kilku prywatnych kontaktów i potrzeby pomocy. Od maja oba miasta łączy już oficjalnie partnerstwo – choć zawarte na odległość, to ciągle żywe i owocne, jak niewiele podobnie sformalizowanych relacji. I dające konkretne efekty, bo jeszcze przed tegorocznymi świętami w Gdyni czekały już na wyjazd następne pojazdy zapełnione pomocą.
Znów udało się porozumieć z lokalnymi firmami, które wspólnie zebrały rzeczy z listy i w ten sposób we wtorek, 27 grudnia w kierunku Żytomierza ruszyły śpiwory, agregaty, powerbanki, latarki oraz części, które pomogą naprawiać sieć ciepłowniczą. Gdyńska firma Vector, OPEC Gdynia i stowarzyszenie In Gremio skupiły się na potrzebach, a Adventure Park Kolibki wziął na swoje barki trudną logistykę, pędząc na polsko-ukraińską granicę i dalej – aż do Żytomierza, niemal w centrum Ukrainy.
- Już w marcu organizowaliśmy pierwszy konwój z pomocą humanitarną. Tych konwojów, dzięki wsparciu gdyńskich przedsiębiorców, do dzisiaj udało się zorganizować kilkanaście. (…) Jesteśmy już w zasadzie tym ostatnim, finalnym ogniwem, bo to, co uda się zebrać dzięki darczyńcom transportujemy na teren Ukrainy, bezpośrednio tam, gdzie jest to niezbędne i potrzebne. Już w marcu nawiązaliśmy kontakt z lokalnymi fundacjami, aktualnie pomoc wędruje bezpośrednio do Żytomierza i okolic Żytomierza. Wiemy dokładnie, czego potrzeba i gdzie tego potrzeba. Transportujemy to dokładnie tam, gdzie potrzeby są najpilniejsze – mówi Marcin Żuławski z Adventure Park Kolibki w Gdyni.
Brak prądu, awarie ciepłownicze. Żytomierz walczy z awariami
Zniszczenia strategicznej infrastruktury – to, już od miesięcy, prawdziwy koszmar Ukraińców, którzy pozostają w swojej ojczyźnie. Przed zimą nie był aż tak doskwierający, jak teraz, kiedy temperatury spadają poniżej zera, a brak ogrzewania i prądu staje się w zasadzie bezpośrednim zagrożeniem życia.
Szczególnie w obliczu wojny i kolejnych ataków rakietowych, gdy ciągłe awarie wiążą ręce i paraliżują możliwość działania. Rzeczą, która może pomóc pomimo awarii energetycznych są generatory, których trzy palety wyjechały we wtorek z Gdyni. Zakupiła je fundacja Be Able To Help, która działa przy wspomnianej wcześniej firmie Vector.
- Tak naprawdę od początku wojny podejmowaliśmy różnego rodzaju działania wspierające czy to akcje na miejscu, czy osoby przybywające tutaj, ale teraz szczególnie, słysząc o tym, co się dzieje i słysząc to też od naszych pracowników – mamy sporą grupę obywateli Ukrainy przybyłych już po rozpoczęciu wojny, pracujących z nami, którzy mają cały czas kontakt z rodzinami – słyszymy o tym wszystkim z pierwszej ręki i trudno być wobec tego obojętnym – podkreśla Marta Kajut, pełnomocniczka fundacji Be Able To Help.
Sieć ciepłowniczą w Żytomierzu wspiera gdyński OPEC, wykorzystując swoją wiedzę i możliwości. Także stąd, ze spółki, która na co dzień dostarcza ciepło do domów mieszkańców Gdyni i okolic pojechały do Ukrainy rzeczy, które mogą pomóc w powrocie do normalności.
- Nie trzeba było nas długo przekonywać, żeby wesprzeć ciepłowników i mieszkańców Żytomierza, obywateli Ukrainy, którzy cierpią też wojnę z zimna, wojnę chłodu. Przekazujemy Żytomierzowi dwie formy naszych darów: z jednej strony przekazujemy przedsiębiorstwu energetycznemu, ciepłowniczemu z Żytomierza prawie siedem ton urządzeń ciepłowniczych, pomp i zaworów, które będą mogły być używane jako element do remontów, do odbudowywania niszczonej tam stale przez rosyjski atak infrastruktury ciepłowniczej. Zakupiliśmy także i sprezentujemy nowiutkie, militarne śpiwory, takie, które ogrzewają ciała ludzkie również w temperaturach poniżej zera – wymienia Wojciech Folejewski, prezes OPEC Gdynia.
Świąteczny transport to także kolejny rozdział pomocy, którą na rzecz Ukrainy organizuje gdyńskie stowarzyszenie In Gremio – oprócz tej najważniejszej, organizacyjnej, która na miejscu przez miesiące spajała tych chętnych pomagać z konkretnymi potrzebami, teraz udało się też zrobić konkretne „świąteczne zakupy”, które poprawią bezpieczeństwo Ukraińców.
- Mamy checklistę, czego miasto potrzebuje i akurat w przypadku stowarzyszenia In Gremio zakupiliśmy za kilkadziesiąt tysięcy złotych latarki taktyczne. To latarki bardzo odporne na warunki atmosferyczne, z długą żywotnością baterii oraz powerbanki dużej pojemności. W związku z kłopotami energetycznymi, jakie w tej chwili przeżywa Ukraina takie było zapotrzebowanie i mamy nadzieję, że transport po świętach bezpiecznie dotrze do Żytomierza – mówi Marek Radyko z In Gremio.
Sprzęt elekroniczny, generatory prądu, śpiwory i inne najpotrzebniejsze przedmioty wyjechały we wtorkowy poranek z Gdyni na pokładzie busów. Przed nimi długa droga, ale za sterami doświadczeni kierowcy. Pozostaje trzymać kciuki za powodzenie całej misji i bezpieczne dotarcie do celu.
Pomoc, która przerodziła się w partnerstwo
Przypomnijmy, że to już kolejny raz, gdy gdyńskie wsparcie kierowane jest właśnie do Żytomierza – ponad ćwierćmilionowego miasta, które jest położone ponad 100 kilometrów na zachód od Kijowa. Przed wojną – ważnego ośrodka przemysłowego, ale i kulturalnego oraz akademickiego, z dość znaczącą polską diasporą. Wszystko zaczęło się w dość oczywisty sposób, za sprawą kilku osób po obu stronach, które łączyły zawodowe kontakty.
Wiceprzewodniczący gdyńskiej Rady Miasta, Marcin Wołek w przeszłości pracował w Żytomierzu przy projektach transportowych. Na miejscu, w Gdyni, z lokalnym Przedsiębiorstwem Komunikacji Autobusowej już od lat współpracowała Liliia Sorochynska, rodowita żytomierzanka, która emigrowała tutaj za pracą. Gdy ludzie w całej Polsce na przełomie lutego i marca rzucili się do bezinteresownej pomocy wschodnim sąsiadom, w Gdyni pierwsza nić porozumienia powstała właśnie w ten sposób. Gdynia, jej mieszkańcy, samorząd i działające tu firmy miały możliwości, a Żytomierz – konkretne potrzeby oraz kontakt, który pozwalał na ich realizowanie.
Ruszały więc kolejne transporty z darami skrojonymi na miarę zapotrzebowania, a współpraca szybko rozwinęła się na tyle, że już w maju tego roku prezydent Wojciech Szczurek wraz z merem Serhijem Suchomlynem zdalnie parafowali umowę partnerską. Wcześniej jednogłośnie tę inicjatywę poparła też Rada Miasta Gdyni, a gdynianie mieli też okazję gościć młodych żytomierskich tancerzy z ludowego zespołu Sonechko. W Gdyni pojawił się też plac Wolnej Ukrainy – symbol miejskiego wsparcia dla obywateli tego kraju, którzy w ucieczce przed wojną byli zmuszeni szukać bezpiecznej przystani poza granicami.
Prezydent Gdyni i mer Żytomierza od miesięcy pozostają w regularnym kontakcie, służąc sobie wzajemnym wsparciem i reagując na bieżące wydarzenia. Niczym w myśl maksymy „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”, do której zresztą w swoich niedawnych podziękowaniach nawiązywał Serhij Suchomlyn, partnerstwo obu miast będzie nadal przynosić pomoc, na tyle, na ile to tylko możliwe.
fot. Magdalena Czernek/gdynia.pl