Zawodowcy od rocka
Ostatni koncert zespołu Coma w tym roku miał miejsce w gdyńskim Uchu. Było mocno, gęsto, trochę gwiazdorsko.
Coma to zawodowcy. Spokojny, a właściwie narastający początek w postaci utworu Ekhart, konsekwentnie zbudowana dramaturgia koncertu, mocne uderzenia (takie jak Angela i Emigracja), które brzmiały zawsze we właściwych miejscach, wybrane przeboje i solowe popisy na bis – dokładnie tego oczekiwali fani zespołu i otrzymali to na poziomie, który zapewniają tylko najlepsze zespoły grające rock i metal.
Ucho było pełne, choć był to już drugi koncert Comy w tym roku w Gdyni (poprzedni w kwietniu w Pokładzie). Występ trwał ponad dwie godziny i z pewnością nikt nie wyszedł z niego zawiedziony, choć oczywiście można nie być przekonanym do ruchu scenicznego Piotra Roguckiego, a niektóre fragmenty koncertu zbudowane z podobnych w swej dynamice kawałków – takie są jednak przecież prawa koncertu, że przerwy w pogo nie byłyby dobrze przyjęte przez publiczność. Przez cały czas było dużo emocji, krzyków, potu i uniesionych w górę rąk. Ze starych kawałków doczekaliśmy się na bis: Zbyszka, Spadam oraz Los Cebula i Krokodyle Łzy.
Przez lata zespół rozwinął się, nabrał doświadczenia scenicznego, dojrzały się też teksty Piotra Roguckiego. Teraz Coma już tylko potwierdza, że utrzymuje poziom jednej z najlepszych rockowo-metalowych kapel w Polsce.
MN