Za skandaliczne zachowanie wyrzucono Stefana W. oskarżonego o zabójstwo Prezydenta Gdańska
Podczas czwartkowej rozprawy przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Kaczmarek zapowiedziała termin mów końcowych w procesie Stefana W. Do rozprawy dojdzie w styczniu 2023 r., w 4. rocznicę śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W czwartek za skandaliczne zachowanie oskarżony został wyprowadzony z sali.
Proces oskarżonego przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się 28 marca. Podczas 19. rozprawy sąd przesłuchał załogę karetki medycznej ratującej życie prezydenta Gdańska: lekarkę, trzech ratowników medycznych i sanitariusza-kierowcę.
Przed sądem wystąpił też 68-letni Zbigniew K., który siedział z oskarżonym w jednej celi w więzieniu na gdańskiej Przeróbce. Jako świadek zeznawał też mężczyzna, który obecnie odsiaduje karę pozbawienia wolności i miał znać Stefana W.
- To był normalny, spokojny człowiek. Często grałem z nim w szachy. Codzienne chodził do lekarza, aby brać tabletki na ciśnienie. Nigdy nie mówił, że leczył się psychiatrycznie. Nie słyszałem, żeby mówił kiedykolwiek o polityce. Byłem zdziwiony, że on się czegoś takiego dopuścił, bo to jest przecież bezsens - mówił Zbigniew K.
W czasie zeznań Stefan W. zabójca prezydenta Gdańska kilkakrotnie głośno się śmiał. Przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Kaczmarek zwróciła mu uwagę, że takie zachowanie przeszkadza w prowadzeniu rozprawy. Oskarżony zbył jednak to upomnienie i nadal z rozbawieniem reagował na słowa, które wypowiadał przed sądem dawny kolega z więziennej celi.
Po chwili sędzia Aleksandra Kaczmarek przerwała rozprawę i nakazała policjantom, aby wyprowadzili Stefana W. z sali.
Oskarżony został doprowadzony po godzinie na zeznania dwojga kolejnych świadków i zachowywał się już spokojnie.
Zaskakujące zeznania złożył 29-letni Adam S., który odbywa obecnie karę więzienia i według wcześniejszej rozmowy z funkcjonariuszem służby więziennej Stefan W. był kilka lat temu jego znajomym.
- Nie znam tego człowieka. Nigdy się z nie spotkałem. Znam go tylko z wiadomości. Widzę tego człowieka pierwszy raz na oczy - oświadczył stanowczo osadzony.
Przypomnijmy że podczas przesłuchania po zabójstwie prezydenta Gdańska, Adam S. był przesłuchiwany przez służbę więzienną i potwierdził, że znał Stefana W.
- Poznałem Stefana, kiedy byłem na wolności. Był zawsze pobudzony. Nie miał nigdy problemów z zadawaniem bólu. Raz pobił swojego kolegę, który trafił do szpitala. Kiedy ja go poznałem interesował się kradzieżami, rozbojami i zarabianiem lewych pieniędzy. Stefan lubił broń, zawsze miał przy sobie jakiś teleskop lub nóż. Źle traktował swoją matkę, potrafił ją opluć, a nawet uderzyć - zeznał w 2019 r., w podpisanym własnoręcznie protokole, 29-latek.
W czwartek w sądzie nie podtrzymał jednak tych zeznań. Adam S. zaprzeczył też, pytany przez sąd, czy się czegoś obawia negując wcześniejsze wypowiedzi z przesłuchania.