Wyciął kilkaset drzew, bo sprzątał po jednostce wojskowej
W Gdyni przy ul. Dembińskiego znajduje się teren, należący do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Jest to obszar po byłej jednostce wojskowej. Właściciel tego miejsca masowo wyciął drzewa. Okazało się jednak, że nie złamał żadnego prawa.
Działka obejmuje blisko 4 hektary i w 2010 roku została odkupiona od Agencji Mienia Wojskowego przez prywatnego inwestora. Wcześniej mieścił się tam węzeł łączności Dowództwa Marynarki Wojennej, a porządku pilnowali ochroniarze. Po zmianie właściciela rozpoczęła się degradacja działki.
Przez kilka dobrych lat panował chaos. Najpierw złomiarze zaczęli skutecznie wynosić cenne elementy wyposażenia jednostki, a po 5 latach teren stał się już istnym śmietniskiem. Kolejną sprawą budzącą kontrowersje okazał się stan budynków, które mogły zawalić się w każdej chwili.
Mieszkańcy postanowili rozpocząć interwencję. Temat podjęła także prasa - w gazetach zaczęły pojawiać się krytyczne komentarze. Po nagłośnieniu problemu do akcji dołączyła również straż miejska, która zaczęła składać podania do sądu z wnioskami o nałożenie grzywny. Jednak wszystkie te działania nie przyniosły żadnych efektów. Dopiero po wycince kilkuset drzew (buków, brzóz oraz świerków) sprawa zaczęła nabierać tempa.
Dyrektor Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego stwierdził:
- Nie mamy żadnych możliwości prawnych interwencji po styczniowej nowelizacji ustawy. Moglibyśmy skutecznie reagować, gdyby sprawa dotyczyła zadrzewienia śródpolnego będącego elementem krajobrazu lub zadrzewienia nadwodnego. Tutaj mamy związane ręce. Nie ukrywam, że nie czujemy się z tym dobrze.
Jedyną podstawą do ukarania właściciela terenu mogłoby być udowodnienie, że mężczyzna był świadomy niszczenia gatunków drzew będących pod ochroną. Niestety, nie jest to już możliwe, minęło zbyt dużo czasu, by móc zdobyć odpowiednie dowody. Gdyńscy urzędnicy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska potwierdzają, że właściciel zgodnie z ustawą ministra Jana Szyszki, nie musiał nigdzie zgłaszać wycinki drzew.
Urzędnicy wciąż zapewniają, że będą dążyć do uporządkowania terenu. Niestety, od 7 lat problem tkwi w martwym punkcie.
Wszelkie działania wzmożono po artykułach w gazetach, m.in. do Wydziału Środowiska około roku temu trafiło pismo, w którym właściciel opisywanego terenu został wezwany do jego uporządkowania. W odpowiedzi mężczyzna podał, że podjął wszelkie kroki zmierzające do uprzątnięcia tego obszaru. Oględziny potwierdziły, że znaczna część odpadów została usunięta.