Strajk sierpniowy w Stoczni Gdańskiej wybuchł 42 lata temu. Pamiętajmy, jak było
14 sierpnia 1980 roku w gdańskiej Stoczni im. Lenina rozpoczął się strajk. Protest stoczniowców zakończył się 31 sierpnia podpisaniem Porozumień Sierpniowych. Niedługo później powstał niezwykły ruch robotniczy NSZZ Solidarność, to był początek wielkich przemian geopolitycznych w Europie. W tym roku obchodzimy 42. rocznicę Sierpnia '80, z tej okazji przypominamy debaty, rozmowy, wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń.
Sierpień '80 wstrząsnął ówczesną władzą
Strajk w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, strajki robotników w wielu regionach Polski wstrząsnęły ówczesną władzą. Nie były to pierwsze protesty robotników w powojennej Polsce, ale te wcześniejsze - w czerwcu 1956 roku i w grudniu 1970 roku - zostały stłumione siłą.
W 1980 roku zasięg protestów był dużo większy. W Gdańsku - mając w pamięci grudzień 1970 roku: czołgi na ulicach, strzały do cywilów - zdecydowano o nie wychodzeniu na ulice. Stocznia stała się zamkniętą "twierdzą". Władza została zmuszona do prowadzenia negocjacji.
Porozumienia Sierpniowe w Gdańsku podpisano 31 sierpnia 1980 roku. Dały one początek niezwykłemu ruchowi robotniczemu NSZZ Solidarność, w którego szeregi wstąpiło kilkanaście milionów osób, ruchowi, który przez dekadę był głównym ośrodkiem opozycji wobec rządzącej partii (Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) i komunizmowi. Były też zalążkiem wielkich przemian w Polsce, ale też w Europie.
W tym roku przypada 42. rocznica Sierpnia '80. Z tej okazji do końca miesiąca - codziennie - będziemy przypominać debaty, rozmowy, które transmitowaliśmy rok i dwa lata temu podczas obchodów rocznicowych oraz wspomnienia uczestników Sierpnia '80.
Sierpień '80 - jak to się zaczęło
“Mózgiem” i organizatorem gdańskiego strajku był Bogdan Borusewicz - członek opozycyjnego Komitetu Obrony Robotników (KOR), który jeszcze jako licealista rozpoczął swoją osobistą walkę przeciwko komunistycznym władzom, za co na półtora roku zamknięto go w więzieniu (lata 1968-69).
W czwartek, 14 sierpnia 1980 roku, robotnicy Jerzy Borowczak, Bogdan Felski i Ludwik Prądzyński we wczesnych godzinach porannych wywołali akcję strajkową na terenie wydziałów K-1, K-3, C-5 Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Protest rozszerzył się na tzw. wydziały silnikowe, a w południe strajkowało już 12 tysięcy pracowników spośród 17-tysięcznej załogi zakładu. Zwołano wiec, na którym ogłoszone zostały żądania:
-
-
- przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy
- budowy pomnika ofiar Grudnia 70
- zagwarantowania bezpieczeństwa strajkującym
- podwyżki płac
- dodatku drożyźnianego i rodzinnego odpowiadających wysokości zasiłków funkcjonariuszy MO i SB.
-
Do protestujących dołączył Lech Wałęsa - zwolniony z pracy w Stoczni Gdańskiej w 1976 roku. Robotnicy rozpoczęli okupację zakładu. Wałęsa został przywódcą strajku.
Przeciwko podwyżkom, o polepszenie warunków życia
W sierpniu 1980 r., i w kolejnych miesiącach, nikt nie wyobrażał sobie obalenia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, ani tym bardziej likwidacji porządku jałtańskiego w Europie - a do tego po latach doprowadziły per saldo strajki Sierpnia.
Pierwotnie był to bunt przeciwko rządowym podwyżkom cen żywności, do którego stopniowo dołączano postulaty o charakterze pracowniczym i społecznym. Strajkującym chodziło o polepszenie warunków życia w kraju, jak wówczas mówiono: “o socjalizm z ludzką twarzą”. Dlaczego nie więcej? Wszyscy byli świadomi politycznej i militarnej potęgi komunistycznej Rosji (ZSRR), która od zakończenia II wojny światowej decydowała o kształcie zależności politycznych, wojskowych i gospodarczych w Polsce, a także w innych krajach Europy Wschodniej. Wciąż świeża była pamięć o tragedii Grudnia 1970 r., kiedy to bunt robotników przeciwko rządowym podwyżkom cen mięsa został krwawo stłumiony w Gdyni, Gdańsku, Elblągu i Szczecinie przez Milicję Obywatelską i Ludowe Wojsko Polskie (po decyzjach i poleceniach kierownictwa Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).
Właśnie z powodu “lekcji” Grudnia '70, robotnicy zdecydowali, że 14 sierpnia nie wyjdą z protestem na ulice Gdańska, ale zamienią teren stoczni w swoją “twierdzę” - co określane jest dzisiaj jako strajk okupacyjny.
Zanim jednak gdańscy stoczniowcy rozpoczęli swój strajk, protestowali robotnicy w innych regionach kraju. Co działo się w ciągu kilku tygodni przed wydarzeniami w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku?
1 lipca
- Rząd PRL wprowadził podwyżki cen niektórych gatunków mięsa i wędlin. Państwowe media (innych wówczas w Polsce nie było) przedstawiały to jako "rozszerzenie sprzedaży komercyjnej". Decyzję firmował rząd, ale w ówczesnych realiach ustrojowych oczywiste było, że podjęło ją kierownictwo “przewodniej siły narodu” - Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, z I sekretarzem Edwardem Gierkiem na czele. Skutki podwyżek szybko dały o sobie znać w zakładowych bufetach i stołówkach. Doszło do buntu załóg niektórych zakładów pracy (m.in. w WSK PZL-Mielec, POMET w Poznaniu i Transbud w Tarnobrzegu).
3 lipca
- Zaczęły się mnożyć sygnały o strajkach w kolejnych zakładach pracy. Informacje nie pojawiały się w legalnym obiegu medialnym, kontrolowanym przez rząd, ale przekazywane były pocztą pantoflową i nagłaśniane przez Radio Wolna Europa, nadające z Zachodu. Komitet Samoobrony Społecznej "KOR" przestrzegł przed "takimi formami protestu, które mogą być wykorzystane przez władze". Żądania strajkujących dotyczyły głównie podwyżek płac, które by rekompensowały wzrost kosztów utrzymania.
8 lipca
- Strajk w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL Świdnik. Obok postulatów ekonomicznych pojawiły się żądania o charakterze pracowniczym. Strajk w Świdniku rozpoczął falę strajkową na Lubelszczyźnie, która trwała do 25 lipca. Tzw. Lubelski Lipiec ‘80 objął 150 zakładów. Szczególnie dotkliwe dla władz były strajki kolejarzy i komunikacji miejskiej w Lublinie.
18 lipca
- Strajk generalny w Lublinie.
20 lipca
- Strona rządowa podpisała ze strajkującymi załogami zakładów na Lubelszczyźnie porozumienia, gwarantujące podwyżki płac.
7 sierpnia
- Wzrost nastrojów strajkowych wśród części załogi Stoczni Gdańskiej. Powód: na kilka miesięcy przed emeryturą zwolniono z pracy Annę Walentynowicz, działaczkę nielegalnych Wolnych Związków Zawodowych, funkcjonujących poza kontrolą komunistycznych władz. Walentynowicz była zatrudniona jako suwnicowa, miała 30-letni staż pracy.
fot. Jacek Awakumowski / Archiwum ECS