Slam bez kasy
Slam to konkurs poetycki polegający na tym, że zwycięzcę wybiera publiczność, zamiast tradycyjnego jury wyspecjalizowanego w poezji. Liczy się nie tylko poezja, ale przede wszystkim kaprys publiczności. Często więc wartości poetycka musi ustąpić przed czystą, nie zawsze rozrywką wysokich lotów. Nie jest to jednak regułą, wyniki slamu mogą zaskoczyć. Może wygrać wartość poetycka, może wygrać show.
Niestety mogą i często się to zdarza, wygrać znajomości, tzn. uczestnik konkursu któremu bardzo zależy na wygranej zaprosi większą ilość znajomych niż inni uczestnicy by wygrać. Stawką jest prawie zawsze pewna pula pieniężna.
Marina Dombrowska, poetka związana obecnie z Gdańskiem i grupą twórczą Nowy Bruk stwierdziła, że gratyfikacja pieniężna deprawuje poetów i szkodzi poezji. Postanowiła to zmienić, organizując slam na swoich własnych zasadach. Zainicjowała „Slam bez kasy” i do dziś przewodzi tej imprezie, która odbywa się nie regularnie w różnych miejscach. Jak sama nazwa wskazuje, wydarzenie to ma antykomercyjny charakter. Liczy się tu przede wszystkim poezja i dobra zabawa.
Nie brak też nagród. Są to własnoręcznie wykonane przez organizatorów przedmioty w duchu surrealizmu albo dadaizmu. Nagrody te są zwieńczeniem tejże biesiady poetyckiej a nie celem samym w sobie. Nagrody mają charakter symboliczny, mogą prowokować do myślenia lub pobudzać wyobraźnię.
Organizacja imprezy jest absolutnie oddolna, pozainstytucjonalna. Pierwszy „Slam bez kasy” odbył się 24 czerwca 2015 roku, o godzinie 18:30, w Wydziale Remontowym”. Wystąpiło wtedy 6 osób, a na samo wydarzenie przyszło 12 osób. Pierwsze miejsce zajął wtedy Marcin Kleinszmidt.
29 października 2018 r. o około 19:35 w gdańskim LOFCIE odbyła się 6 edycja „Slamu bez kasy”. W tej edycji startowało 12 uczestników. Każdy miał 3 minuty na prezentację swojej twórczości. W pierwszej rundzie widownia losowała pary, które mają ze sobą konkurować. O tym która osoba przeszła do następnego etapu decydowała publiczność podnosząc kartkę czerwoną lub zieloną.
Emocję panowały już od pierwszej tury. Musiało nawet dość do dogrywki, między wyjątkowo dobrze prezentującymi się slamerami, której niespodziewanie odpadł Mistrz Niczegosobie, ubrany na czarno i w czapce z plastikowymi nietoperzami na sprężynkach, stosownie do zbliżającego się Halloween. Występy były zróżnicowane. Jedni postawili na czytanie wierszy, inni mówili z pamięci. Jedni zaprezentowali niemal skecz kabaretowy, inni postawili… na ciszę. Jeden z uczestników swój krótki tekst poprzedził ponad minutową ciszą – forma ta początkowo odniosła sukces, powtórzona jednak w II rundzie skończyła się druzgoczącą klęską.
W drugiej rundzie głosowano na takiej samej zasadzie. W finale wystąpiły 3 osoby, na które głosowana przez podniesienie wspomnianych kartek, bądź ręki bez karki. Zwycięzcą tego slamu był Filip Kampka, który w nagrodę otrzymał papierową figurkę psa na podstawce, którą stanowił… cienki tomik prozatorski. Drugie miejsce zdobyła Rita Jankowska, za co otrzymała małą puszkę z napisem „silence” i kodem kreskowym. Ostatnia wyróżniona, Urszula Sikora, otrzymała puzzle w całości niebieskie. Slam skończył się około 21:15, biesiada jednak trwała dalej – wspólne rozmowy i układanie niebieskich puzzli, co okazało się wyjątkowo trudnym zadaniem.
Zainteresowanych udziałem w kolejnej edycji „Slamu bez kasy” odsyłam na stronę: https://www.facebook.com/slambezkasy/. Impreza odbywa się nieregularnie, są jednak plany aby organizować ją częściej.