Przygoda Arki z europejskimi pucharami - małe podsumowanie
Piłkarze Arki Gdynia po kilku spotkaniach pełnych walki i zaangażowania przegrali z duńskim zespołem Midtjylland w III rundzie eliminacji Ligi Europy.
Drużyna prowadzona przez Leszka Ojrzyńskiego była przed tym dwumeczem skazywana na porażkę, ale po odniesieniu zwycięstwa szanse na awans wzrosły. Przypomnijmy, że w Gdyni w ciągu ośmiu minut padły cztery bramki. Wymiana ciosów rozpoczęła się w 32. minucie. Piękną bramkę uderzeniem pod poprzeczkę zdobył Marcus Vinicius da Silva. Niestety, Duńczycy w ciągu trzech minut strzelili dwa gole - za sprawą Rilwana Hassana oraz Marca Dal Hende. Odpowiedź Arki była natychmiastowa. Już w kolejnej akcji rzut karny po faulu na Patryku Kunie na bramkę zamienił Marcus, zdobywając swojego drugiego gola tego wieczoru. Ostatnią, piątą bramkę zdobył w doliczonym czasie gry Rafał Siemaszko, wykorzystując precyzyjne dośrodkowanie z rzutu wolnego Michała Nalepy.
Arkowcy mogli liczyć na duże wsparcie swoich kibiców w Danii. Wstępnie duński klub przekazał Arce 500 wejściówek – taką pojemność ma sektor gości na stadionie w Herning. Jednak widząc duże zainteresowanie biletami wśród polskich kibiców, zdecydował się udostępnić całą trybunę za bramką. Na stadionie ostatecznie zasiadło około tysiąca fanów w żółto-niebieskich barwach, a chętnych było zdecydowanie więcej.
W rewanżu rozgrywanym w Herning Arkowcy za wszelką cenę bronili korzystnego wyniku i cierpliwie czekali na swoją okazję do kontrataku. Gola dla żółto-niebieskich strzelił Dawid Sołdecki, wyrównanie nastąpiło po samobójczym trafieniu Tadeusza Sochy, a decydującą bramkę zdobył w doliczonym czasie gry Alexander Sorloth.
Dzięki występom w trzeciej rundy kwalifikacji do Ligi Europejskiej duża kwota zasiliła klubowy budżet. Oprócz wpływów z biletów, za sam udział w trzeciej rundzie tych rozgrywek UEFA wypłaca 235 tys. euro, czyli niemal milion złotych.
Arka zagrała w europejskich pucharach po 38 latach nieobecności i pokazała się z naprawdę dobrej strony. Kibice docenili postawę piłkarzy, którzy gryźli trawę od pierwszej do ostatniej minuty rywalizacji. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego mogą być zadowoleni ze swojej gry, do szczęścia zabrakło bardzo niewiele. Żółto-niebiescy nie zdołali awansować do czwartej rundy eliminiacji, ale jest to dobry znak na przyszłość. Celem drużyny z Gdyni w lidze jest walka o utrzymanie, ale prezentując taką grę, jak w starciach z FC Midtjylland, arkowcy mogą powalczyć o zdecydowanie więcej.