Przez księdza straciła mieszkanie...
Pani Lidia ma 88 lat i mieszka w Sopocie. Nie ma dzieci ani nikogo, kto mógłby się nią zaopiekować. Kiedy jej stan zdrowia pogorszył się, postanowiła, w zamian za pomoc, przekazać swoje mieszkanie Caritasowi. Proboszcz namówił staruszkę, by to jemu oddała mieszkanie. Obiecał tak potrzebną kobiecie opiekę. Pani Lidia pomocy nie otrzymała, a ksiądz mieszkanie sprzedał.
Cała historia jest oburzająca i przygnębiająca. Dramat starszej pani jest tym większy, że jest ona osobą bardzo religijną – bezgranicznie zaufała księdzu, proboszczowi archidiecezji gdańskiej, który w wyjątkowo perfidny sposób wykorzystał ją. W rozmowie udzielonej dziennikarzowi „Dużego Formatu” przyznała, że pragnęła, aby jej mieszkanie poszło na zbożny cel, chciała też, by ktoś się nią zaopiekował. Żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła.
Akt notarialny został przez panią Lidię podpisany 6 lipca. Na jego mocy mieszkanie przeszło w ręce księdza Jana Jasiewicza. Zobowiązał się on do dożywotniej opieki na starszą kobietą. Jak naprawdę wyglądała jego troska o zdrowie pani Lidii? Pojawiał się dużo rzadziej niż powinien, czasami przynosił coś do jedzenia, jednak bywały okresy, kiedy staruszka leżała w domu pozostawiona sama sobie przez kilka dni.
Gdy pani Lidia zrozumiała, że na pomoc proboszcza nie może liczyć – wynajęła adwokata. Chciała czym prędzej odzyskać mieszkanie. Wtedy ksiądz lokum sprzedał swojemu bratu.
Czy pani Lidia odzyska swoją własność, a ksiądz zostanie ukarany? Nie wiadomo… Sprawa trafiła do gdańskiego sądu.