Przetarg na teren po „Maximie” odwołany
Legendarna nieruchomość w Orłowie, na której niegdyś działał kontrowersyjny i pożądany klub "Maxim" na ten moment nie znajdzie nowego właściciela. Postępowanie dotyczące gruntów przy ul. Orłowskiej 13-15 zostanie odwołane.
Jeden z najbardziej ekskluzywnych lokali w czasach PRL znajdujący się przy ul. Orłowskiej 13 ciągle bez właściciela.
Klub Maxim, bo o nim mowa powstał na przełomie lat 70. i 80. Był to jeden z najbardziej ekskluzywnych lokali w kraju. Maxim położony był nad morzem, a jego wewnątrza zdobiły wybitne dzieła sztuki, stylowe meble, scena oraz kilka barów. Przez jedną z przeszklonych ścian widać było morze i orłowskie molo. Co ciekawe w jednej z sal rosło drzewo, którego korona wystawała ponad dach. Te wszystkie atrakcje sprawiały, że klub cieszył się ogromną popularnością wśród elit. W latach 80 nie zabrakło w nim obcokrajowców, marynarzy czy trójmiejskich businessmanów płacących dolarami (ponoć jeden drink kosztował tyle, co przeciętna miesięczna pensja). Gwiazdy z pierwszych stron gazet również tam bywały, w szczególności klub ten upatrzyli sobie między innymi: Roman Polański, Violetta Villas, Bogusław Linda czy muzycy z zespołu Boney M. Pierwszym właścicielem lokalu był doktor nauk humanistycznych – Michał Antoniszyn – zwany w Trójmieście „Mecenasem” (jako pierwszy sprowadził do Polski szafy grające). W 2004 roku „Maxim” zakończył swoją działalność, natomiast 23 grudnia 2008 roku budynek (na którym ciąży obowiązek rozbiórki) oraz posesję o powierzchni ponad 8 tys. m² wystawiono na licytację.
Co dalej z legendarnym klubem Maxim?
Ponad 7,7 tys. metrów kwadratowych w atrakcyjnej lokalizacji w samym sercu Orłowa to teren, który mógł wkrótce zyskać nowego inwestora. Tak się jednak nie stanie, ponieważ miasto zostało zmuszone odwołać postępowanie przetargowe dotyczące nieruchomości przy ul. Orłowskiej 13-15.
Powodem ma być wniosek, który wpłynął do Sądu Rejonowego w Gdyni. Wniosek ten dotyczy wpisu do ksiąg wieczystych o zakazie zbywania lub obciążania nieruchomości. W praktyce mówi to, o tym, iż poszukiwania kupca na teren po byłym „Maximie" przesuną się w czasie.
Fot. Marcin Mielewski/Gdynia.pl