mobile

Praca streetwalkera potrafi trwać całą dobę

Mrozy stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo dla osób mieszkających na ulicy. Streetwalkerzy tacy, jak Robert Klimczak z gdańskiego MOPRu przemierzają ulice trójmiasta i kierują potrzebujących do specjalistycznych placówek.

Redakcja
TAGI
Praca streetwalkera potrafi trwać całą dobę

Zima właśnie dobiega końca. Jej bilans w Polsce jest tragiczny. W całym kraju zamarzło ponad 60 osób. Jedna trzecia wszystkich ofiar mrozu w Europie to Polacy. Czy są to tylko osoby bezdomne?

Nie zawsze. W Gdańsku nikt od kilku lat nie zamarzł. Stwierdziliśmy to w oparciu o informacje otrzymane od Miejskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Ludzie zmagający się z problemami to osoby rozsądne, potrafiące o siebie zadbać. Wbrew stereotypom w czasie mrozów nie nadużywają napojów wyskokowych. W Gdańsku każdy potrzebujący może skorzystać z pomocy, nie wykluczamy nikogo, nawet osób będących pod wpływem alkoholu. Kilka lat temu stworzyliśmy tzw. niskoprogową noclegownię. Do takiej placówki może udać się każdy potrzebujący bez skierowania. W placówce może przebywać nawet osoba mająca 1,5 promila alkoholu we krwi. Na miejscu obecny jest ratownik medyczny. Równocześnie dzięki inicjatywie gdańskich radnych, tej zimy po ulicach miasta zaczął krążyć specjalny autobus. Jego załoga składająca się z doświadczonych pracowników socjalnych i ratowników medycznych rozdaje potrzebującym ciepłą zupę oraz opatruje rany, odmrożenia i owrzodzenia.

Czyli dzięki Państwa pracy Gdańsk jest bezpieczniejszym miastem niż wiele innych ośrodków w kraju?

Od lat budujemy współpracę między Ośrodkiem Pomocy Rodzinie, organizacjami pozarządowymi, policją, strażą miejską, strażą ochrony kolei. Nie zrzucamy na siebie wzajemnie odpowiedzialności tylko ściśle współpracujemy. Stworzony w Gdańsku system koordynacji zimowej stał się wzorem do naśladowania dla służb z innych miast. System funkcjonuje już nie tylko przez okres zimy, ale także przez cały rok. Ustaliliśmy, że w mieście wyznaczamy jedno miejsce, do którego służby mundurowe zwożą potrzebujących, przywożonych wprost z ulicy z patroli i interwencji. Wraz z Towarzystwem Wspierania potrzebujących „Przystań” ustaliliśmy, że takim punktem koordynacyjnym będzie pogotowie socjalne. Dzięki temu pracownicy podejmujący interwencję nie muszą szukać dla potrzebującego miejsca w 11. rozrzuconych po całym mieście placówkach. W pogotowiu socjalnym dyżuruje lekarz mający możliwość przebadania pacjentów przy pomocy alkomatu, a także stwierdzić, czy bezdomny wymaga szpitalnej interwencji. Gdy lekarz przeprowadza badania, koordynator zapewnia bezdomnemu miejsce w jednej z miejskich placówek pomocy. Jeszcze przed 11 laty kontaktowanie się z miejskimi placówkami pomocy należało do obowiązków policji i straży miejskiej. W efekcie interwencja potrafiła trwać niekiedy 2-3 godziny.

Istnieje też duża grupa bezdomnych nie korzystających z noclegowni. Czy spotykają się Państwo z popularnym stereotypem: bezdomność to wybór?

Zawsze jak słyszę to zdanie ripostuję: „czy chciałbyś tak żyć”? Na los bezdomnego składają się różne czynniki. Śpiący na ulicach mogli mieć za sobą przeszłość kryminalną, popełnić w swoim życiu wiele błędów. Jeszcze inni byli świadkami rozpadu swojej rodziny. Pod mostami śpią również ludzie uzależnieni od alkoholu i innych substancji. Te czynniki są jednak niezależne od tych osób. Osobiście uważam, że nikt nie jest do końca zły. Nie możemy pozostawiać ludzi na ulicy, nawet wówczas, gdy zapewniają nas, że w danym momencie jest to dla nich dobre. W czasie mrozów trzeba ponownie przyjechać do bezdomnego i ponowić pytanie. Trzeba przyjeżdżać do takich osób nawet wówczas, gdy słyszy się od nich „nie” i to w różnych, niekiedy dosadnych formach. Każdy w końcu przełamuje się w miarę trwania ostrej zimy. Niektórzy decydują się na pozostanie na ulicy nawet, gdy oferuje się im możliwość bezproblemowego podjechania do ośrodka autobusem rozwożącym ciepłą zupę. Na kilkadziesiąt osób przychodzących co noc na gorący posiłek jedynie kilku udaje się bezpośrednio do noclegowni. Pozostali dalej śpią w namiotach i budach kempingowych. Każdy chcę być niezależny i osoby bezdomne również mają w sobie poczucie dumy. Mimo to pamiętajmy o tym, by za każdym razem, jak podczas mrozów widzimy osobę bezdomną chwycić za telefon komórkowy i zadzwonić pod numer 186. To numer straży miejskiej przyjmującej zgłoszenia.

Jak został Pan pracownikiem socjalnym, streetwalkerem?

16 sierpnia 1999 roku był pierwszym dniem mojej pracy. Większość pracowników MOPRu (wówczas MOPSu) stanowiły kobiety. Byłem jedynym mężczyzną, więc od razu skierowano mnie do walki z bezdomnością. Przeprowadzałem wywiad z bezdomnym. Dziś jestem jedynym pracownikiem, który pozostał w tej pracy przez 19 lat. Takiej pracy nie możesz zaplanować, nie pracujesz wyłącznie przez 8 godzin, cały czas musisz być pod telefonem i czekać na wezwanie. Pracownik socjalny musi się znać dosłownie na wszystkim, być psychologiem, ale także odbierać wezwania do przycinania gałęzi lub muszli klozetowych w dworcowych toaletach publicznych rzekomo rozbijanych przez bezdomnych. Należy się również znać na chorobach będących następstwem ekstremalnych warunków życia na ulicy. Stan zdrowia osób żyjących na ulicach jest coraz gorszy. Kończące się mrozy nie oznaczają końca pracy. Właśnie teraz musimy walczyć z odmrożeniami. Nie zastanawiam się dlaczego dałem radę. Po prostu wykonuję swoje obowiązki. Pracy towarzyszą chwile zwątpienia, zwłaszcza, gdy mimo zaangażowania całej organizacji i pracy dziesiątek pracowników, bezdomny mimo wcześniejszych zapewnień odmawia współpracy i decyduje się pozostać na ulicy. Nasza praca spotyka się z niechęcią nie tylko osób bezdomnych, ale też całego otoczenia społecznego, zwłaszcza gdy interwencja ma miejsce na dworcu lub innym miejscu publicznym. W gromadzącym się tłumie słuchać niekiedy słowa „co wy chcecie od tej osoby, to wolny kraj”. Praca streetworkera nie może być całym twoim życiem, musisz mieć hobby, coś co utrzymuje cię w dobrej kondycji emocjonalnej, odskocznię.

Jacy ludzie zostają streetwalkerami?

Zgłaszają się głównie młode osoby kierowane jakąś ideą, chęcią niesienia pomocy. Następnie życie weryfikuje tą ideę. Szkoła nie uczy wszystkich umiejętności, jednak po pół roku socjologii trafiają na praktyki zawodowe. Tam dowiadują się ile spokoju i pokory musi mieć w sobie dobry pracownik socjalny.

Czemu osoby bezdomne budzą w Polsce tyle niechęci, czy Polska to nie jest kraj dla biednych ludzi?

Zamykamy się w grodzonych osiedlach nie znając nawet swoich sąsiadów. Zamykamy się w czterech ścianach i pędzimy do przodu. Wiele osób stara się we własnym zakresie pomagać bezdomnym częstując ich zupą albo dając drobne pieniądze. W ten sposób kupują jedynie swoje dobre samopoczucie. Nie dawaj bezdomnemu pieniędzy na ulicy, bo na niej zostanie. Udzielając pomocy bezdomnemu przywiązujemy go do konkretnego miejsca lub osoby. Utrudnia to profesjonalną pomoc. Reagujmy na osoby bezdomne od razu gdy pojawią się one w naszej okolicy a nie jak zaczną nam przeszkadzać. W placówce w pewnym momencie zaczynamy czegoś wymagać od naszych

podopiecznych. Wymagamy próby zmian. Wówczas wiele osób czuje zwyczajny strach, bądź poczucie wstydu przed rodziną. Człowiek potrafi przystosować się do trudnych warunków. Najgorzej jest wówczas, gdy poszczególne czynniki pociągające człowieka na dno łączą się ze sobą i ludzie cierpiący na zaburzenia psychiczne zmagają się dodatkowo z alkoholizmem.

Bezdomność to luka w życiorysie, przerwanie ciągłości życia. Jak pomóc takim osobom powrócić do społeczeństwa? Jak przywrócić kogoś do cywilnego życia?

Nie jest to wbrew pozorom dużym problemem zwłaszcza, że w nowej wersji dowodu osobistego nie ma już rubryki adres. Musimy jednak pamiętać o tym, że danie pracy osobie, która przez kilka lat żyła poza społeczeństwem zazwyczaj nie odniesie rezultatu. Takie osoby kierujemy najpierw do Centrum Integracji Społecznej, gdzie przez kilka miesięcy uczą się samodzielnego życia. Gdy byłem młodym i niedoświadczonym pracownikiem kilka razy zawiodłem się na szczerej chęci powrotu bezdomnego do pracy. Załatwiłem potrzebującemu pracę w charakterze kierowcy autobusu. Po początkowym entuzjazmie, potrzebujący nie wytrzymał presji psychicznej. Pierwszego dnia przyszedł do pracy pijany. Bez treningu i pracy w osobie mieszkającej przez długi czas w pustostanie czy kartonowym pudełku nie nastąpi żadna zmiana. Jedynym krajem w Europie, w którym nie ma problemu bezdomności jest Finlandia. Każda osoba zagrożona bezdomnością natychmiast otrzymuje mieszkanie gminne wraz z całą ofertą pomocową. W Gdańsku również poszukujemy rozwiązań mieszkaniowych. Lokale powstają na osiedlu Dolne Młyny i na Osiedlu Sitowie. Po dwóch latach mieszkańcy programów pomocowych są już gotowi do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. W programie biorą udział nie tylko ludzie wychodzący z bezdomności, ale również bezdomne matki, osoby z zaburzeniami psychicznymi. W zamian za przekazanie terenów deweloperom pod inwestycje, przedsiębiorcy są zobowiązani przekazać część środków w formie infrastruktury społecznej. Dzięki temu jesteśmy w stanie zapewnić naszym podopiecznym normalne mieszkania na zwyczajnych osiedlach mieszkaniowych. Zapobiega to stygmatyzacji i tworzeniu gett wykluczenia. Dużym problemem jest dla nas nauka samodzielności w noclegowniach i placówkach pomocy, które ze swej natury oduczają samodzielności i zabijają indywidualność. Dlatego staramy się nie umieszczać w placówkach matek z dziećmi, by dzieci nie uczyły się złych wzorców. W Gdańsku w różnych formach mieszkalnictwa i treningu mieszkaniowego bierze udział 40 matek z dziećmi, zaś w placówkach przebywa zaledwie 19.

Czy bezdomni boją się zinstytucjonalizowanych placówek?

Po kilku latach przebywania w placówce każdy boi się nagłych zmian i wyprowadzki. Bywa, że po otrzymaniu mieszkania i kilku miesiącach samodzielnego życia ponownie do nas wracają. Wracają wówczas ich stare problemy i schorzenia, nawet te zaleczone już w czasie pobytu w placówce.

Wspominaliśmy o porażkach, powiedzmy teraz o największych sukcesach.

O sukcesie można mówić wówczas, gdy człowiek od kilku lat żyjący na ulicy zaczyna z nami współpracować i zmienia swoje życie. Ostatnio udało się nam zaangażować do pomocy rodzinę bezdomnego od lat mieszkającego na ulicy. Ten człowiek jest już na+ prostej drodze do wyjścia z bezdomności, właśnie dostał od miasta ofertę mieszkaniową. To niebywały sukces, gdyż rodzina z reguły odcina się od swoich bezdomnych krewnych.

Czy każdy człowiek może w przyszłości potrzebować Państwa pomocy?

Izolacja i pogarszający się stan zdrowia może sprawić, że w pewnym momencie możesz stać się zależny od innych i potrzebować pomocy.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Ja również

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda