Podaj łapę !
Wywiady z przyszłymi potencjalnymi właścicielami, żmudna praca z behawiorystą oraz socjalizacja porzuconych i wystraszonych zwierząt. Karolina Smolska, Prezeska Stowarzyszenia Redzka Kupa Wstydu uzmysławia czytelnikom Informatora Pomorza ogrom pracy poprzedzającej oddanie zwierzęcia w ręce troskliwego opiekuna.

Kiedy narodził się pomysł aby brać udział w wizytach przed adopcyjnych?
To raczej była decyzja, nie pomysł. Pomysłu gratuluję osobom, które zbierając w jednym miejscu wizytatorów z całej Polski, ułatwiają w ten sposób proces adopcji zwierząt. To niezwykle ważne, by organizacje, które starają się oddać zwierzaka do adopcji miały na miejscu kogoś zaufanego, kto jest w stanie sprawdzić warunki potencjalnego domu tymczasowego czy stałego, a także która sprawdzi już po adopcji stan zwierzęcia i jakość opieki nad nim.
Idea tego projektu tak bardzo mi się spodobała, że nie wahałam się ani chwili by zadeklarować pomoc, zwłaszcza, że jestem technikiem weterynarii i moja wiedza przydaje się także osobom adoptującym psy. Staram się pozostawać z nimi w stałym kontakcie, zawsze też mogą w przypadku jakichkolwiek problemów skontaktować się ze mną, poprosić o radę, uzyskać pomoc.
Jak wyglądała twoja pierwsza wizyta?
Moją pierwszą wizytę, a zwłaszcza to, co się działo później, zapamiętam na zawsze. Wizyta dotyczyła pieska wyrzuconego z jadącego samochodu. Psiak dużo przeszedł, ale był malutki, nadal ufny i potrzebował domu jak najszybciej. Sprawa trafiła do mnie, ponieważ znalazła się rodzina, która chciała dać dom szczeniakowi właśnie na moim terenie działania. Odbyłam wizytę, wszystko wydawało się być w porządku, zarówno ludzie jak i warunki bytowe. Pies, po mojej rekomendacji, znalazł dom. Po kilku miesiącach okazało się, że pomimo prób pomocy, zaangażowania nie tylko z mojej strony, wizyt po adopcyjnych - nawet z behawiorystą, opiekunowie nie są w stanie sprostać opiece nad pieskiem. Piesek musiał znaleźć szybko nowy, odpowiedzialny dom. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i szczeniak obecnie cieszy się z życia pod opieką nowej właścicielki i jej 11 letniego syna, z którym bawią się całymi dniami. Ta sytuacja nauczyła mnie, że czasami pozory mogą mylić i nie jestem w stanie tego uniknąć. Właśnie dlatego tak ważny jest stały kontakt z osobami, które adoptowały zwierzę, wizyty po adopcyjne i nie tracenie z oka „podopiecznych.”
Z kim współpracujesz oraz jak znalazłaś agencję ?
Należę do listy wizytatorów Facebookowej grupy – „PL - Wizyty Przed i Po adopcyjne”, zrzeszającej prawie 2000 osób deklarujących wiedzę i chęć pomocy w procesie adopcji zwierząt.
Co jest najtrudniejsze w takich wizytach ?
Dlaczego tak ważne jest przeprowadzanie wizyt przed adopcyjnych?
Myślę, że opanowanie emocji swoich oraz u osób, u których przeprowadza się wizytę. Dotyczy to zwłaszcza wizyt przed adopcyjnych, podczas których wyraźnie widać podekscytowanie wizją posiadania np. słodkiego szczeniaczka. Ważne, aby umiejętnie zadawać pytania, uważnie słuchać odpowiedzi, by móc w porę wyczuć co może być problemem. Trzeba pamiętać, że w tym momencie od nas, od naszej opinii zależy dalszy los psa czy kota, które zwykle mają już swoją przeszłość, czasami lata bezdomności czy zamknięcia za kratami. Koniecznie trzeba też uświadomić takim osobom, że adoptują żywą, czującą istotę, która może stwarzać problemy, może niszczyć, może nie być idealna, zgodna z wyobrażeniem. Ważne też aby osoby te poinformować o obowiązkach, które przyjmują na siebie wraz z adopcją, m.in. obowiązek kastracji, zaczipowania zwierzęcia, szczepienia, podejmowania leczenia w razie potrzeby.
Ile psiaków znajduje domy i w nich zostaje?
Ciągle za mało niestety. Schroniska są przepełnione, ulice pełne bezdomnych zwierząt. Życzyłabym sobie, żeby nikomu nigdy nie przyszło już do głowy, żeby kupować psa czy kota z hodowli w sytuacji, w której tyle sierot czeka na kochającego człowieka. Chylę czoła przed wszystkimi organizacjami, które zajmują się bezdomnymi, skrzywdzonymi zwierzakami, leczą je, socjalizują, by następnie szukać im domu. Cieszę się, że mogę przynajmniej w taki sposób dołożyć do tego procesu swoją cegiełkę.
Jak długo planujesz się tym zajmować i dlaczego?
Jak już wspomniałam, wizyty przed i po adopcyjne odgrywają w procesie adopcyjnym niezwykle ważną rolę. Nie wyobrażam sobie, abym w krytycznej sytuacji mogła odmówić pomocy. Oczywiście, bywają sytuacje, w których nie jestem w stanie przeprowadzić konkretnej wizyty na cito, na szczęście nie działam tu sama i zwykle znajduje się ktoś, kto może taką wizytę podjąć. Nie zastanawiam się więc nad tym jak długo będę to robić, sądzę, że nie przestanę, bo zawsze znajdzie się zwierzak, który będzie potrzebował odnaleźć swój dom, a ja jestem po to, żeby mu w tym pomóc.
Gdybyś mogła zachęcić innych do pomocy jednym zdaniem jak by ono brzmiało ?
Poprosiłabym, żeby zamknęli oczy i wyobrazili sobie strach, ból, tęsknotę i beznadzieję, chłód i ciemność samotnej nocy, a potem, żeby pomyśleli, że mogą pomóc w tym, żeby kilka psów czy kotów przestało to wszystko czuć. Tak niewiele trzeba, trochę empatii, odrobinę czasu i przede wszystkim chęci. Nie musimy mieć worka pieniędzy, by pomagać, a one potrzebują od nas tylko miłości.
Źródło fotografii : http://zwierzdobry.pl/