Osiedla grodzone - komfort czy komunikacyjny koszmar?
Kolebką osiedli zamkniętych są Stany Zjednoczone, gdzie powstawały one głównie z myślą o potrzebach osób starszych
Nad Wisłą osiedla grodzone pojawiły się w przestrzeni wraz z transformacją ustrojową. Od tego czasu na stałe wpisały się one w przestrzeń polskich miast. W przypadku takich metropolii, jak Kraków, stanowią one ponad 45% wszystkich osiedli w obszarze miasta. Potrzeba znalezienia enklawy w ruchliwej i zatłoczonej przestrzeni wielkich aglomeracji, poszukiwanie poczucia bezpieczeństwa, czy wreszcie estetyka dobrze zaplanowanej przestrzeni to czynniki, dla których coraz częściej decydujemy się na zakup lokalu w danym osiedlu. Urbanista i współzałożyciel portalu www.urbanistyka.info Filip Sokołowski wskazuje na przyczyny nie słabnącej popularności zamkniętych, monitorowanych i strzeżonych, zielonych enklaw oddzielonych murem od ulic.
Boom na osiedla grodzone zaczął się od potrzeby wyższego standardu zabudowy mieszkaniowej. Osoby bezdzietne szukały miejsca, gdzie można zamieszkać w ciszy i spokoju, z kolei pary z dziećmi miejsc zapewniających bezpieczną zabawę najmłodszym. Potrzeby te zaczęły zaspokajać przedsiębiorstwa deweloperskie, których pierwszymi klientami byli przedstawiciele szybko powstającej klasy średniej. Koszty wykupienia lokum na takim osiedlu są wyraźnie wyższe. Utrzymanie wspólnej przestrzeni sprawia, że ceny czynszu w przypadku lokalu na osiedlu strzeżonym rosną średnio o 300-400zł. Prócz całodobowej ochrony nowoczesne osiedla oferują swoim lokatorom z reguły możliwość spędzania wolnego czasu w otoczeniu urządzonych terenów zielonych. Utrzymanie zieleni wiąże się z koniecznością ponoszenia dodatkowych kosztów. Większość nowych osiedli deweloperskich, powstałych na przestrzeni ostatnich lat, to właśnie osiedla zamknięte.
- Inwestycje lokalizowane na obszarach takich enklaw, jak gdańskie Nadmorze ,są dedykowane w pierwszej kolejności osobom dobrze sytuowanym. Jednak z biegiem lat przekrój społeczny mieszkańców osiedli oddzielonych wysokimi płotami (nie przesadzałbym z tymi wysokimi płotam) od przestrzeni miejskiej jest coraz bardziej zróżnicowany.
Mieszkanie na zamkniętym osiedlu przestało być postrzegane przez nabywców mieszkań przez pryzmat luksusu. Dominuje chęć posiadania własnego mieszkania, zlokalizowanego w bardziej estetycznym otoczeniu. Osoby mieszkające na takich osiedlach z reguły identyfikują jako swoją własność nie tylko zakupione mieszkanie, ale też całą wspólną przestrzeń. Mieszkańców osiedli otwartych charakteryzuje z reguły mniejsze poczucie wspólnoty, a zatem odpowiedzialności za wspólną przestrzeń.
- Wiele osób jednoznacznie ocenia osiedla grodzone jako zjawisko negatywne. Osiedla deweloperskie postrzega się przez pryzmat kategoryzacji mieszkańców miast: na bogatych, mieszkających wewnątrz zielonych enklaw, i całą resztę. Jednak pamiętajmy, że na kształt rynku mieszkaniowego w Polsce duży wpływ wywiera dostępność kredytów.
Wszystko po to, by kupić sobie poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście wysokie mury, ochrona czy nawet kamery nie dadzą stuprocentowej ochrony przed złodziejami czy włamywaczami, ale ogrodzona przestrzeń daje poczucie komfortu np. dla rodziców małych dzieci. Wiele osiedli jest wyłączonych z ruchu samochodowego bądź jest on ograniczony tylko do hal garażowych. Dzieci mogą więc swobodnie się bawić, spacerować i grać w piłkę bez ryzyka wbiegnięcia prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu. Dobrze zaplanowane przestrzenie z kortami tenisowymi, boiskami do gry w piłkę, kluby fitness, częściej przyciągają amatorów ruchu i wspólnego spędzania wolnego czasu niż miało to miejsce w dzielnicach mieszkalnych, budowanych na przełomie lat 70. i 80. Przekłada się to na możliwości nawiązywania kontaktu z sąsiadami, z którymi spędza się więcej czasu. Dla porównania w osiedlach-sypialniach wybudowanych w czasach boomu demograficznego przestrzenie wspólne z reguły są traktowane przez lokatorów po prostu jako trasy, dojścia do mieszkań lub nawet okazjonalne parkingi.
Mieszkańcy osiedli grodzonych z reguły korzystają z przypisanych im miejsc parkingowych. Do ich zorganizowania zobowiązani są deweloperzy. Jednak z powodu wysokiej ceny są one w praktyce towarem luksusowym, z którego rezygnuje wielu mieszkańców. Konsekwencją bywają rozjechane przez auta trawniki i chodniki otaczające całą przestrzeń wokół osiedla.
Z założenia osiedla zamknięte powinny być lokalizowane na granicach obszarów metropolii, by nie stanowić barier komunikacyjnych dla poruszających się po mieście. Zagrodzona przestrzeń mieszkalna na szlaku komunikacyjnym, gdzie konieczność ominięcia zagrodzonego obszaru przez pieszych lub zmotoryzowanych wiązałaby się z utrudnianiem bądź ograniczeniem dostępu do arterii komunikacyjnych i budynków użyteczności publicznej, byłaby komunikacyjnym koszmarem. Zamknięte kwartały lokalizowane są przez inwestorów na obszarach typowo mieszkaniowych, co sprzyja powstawaniu dzielnic sypialnianych. Wiąże się to z zjawiskiem suburbanizacji, czyli rozciągania zabudowy poza administracyjne granice miasta. Panuje opinia, że zamknięte obszary mieszkalne często są „luksusowymi gettami”, tworzącymi wrażenie ostrych podziałów społecznych. W przypadku lokalizowania takich osiedli, jak położony w Gdańsku Brzeźnie Nadmorski Dwór, pojawiają się dodatkowo zarzuty o dezintegrację dzielnicy i tworzenie sezonowych osiedli, pustych przez większą część roku. Powstawaniu dzielnic peryferyjnych towarzyszą problemy z zagwarantowaniem przez gminę odpowiedniej jakości usług publicznych. W związku z niewydolnością komunikacji publicznej mieszkańcy takich dzielnic muszą niejednokrotnie poświęcić wiele godzin na dotarcie do biurowców w śródmieściu oraz powrót do domu. Im bliżej śródmieść dużych miast, tym grunty są droższe. Przedsiębiorstwo deweloperskie ma na uwadze własny zysk oraz możliwość sprzedaży mieszkania.
Na osiedlach deweloperskich do maksimum wykorzystuje się każdy metr kwadratowy przestrzeni. Jednak należy pamiętać, że to władze miasta dysponują narzędziami do kształtowania zagospodarowania takich obszarów mieszkalnych. Intensywność zabudowy na osiedlach jest określana przez ustalenia miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego lub (w przypadku ich braku) przez decyzję o warunkach zabudowy. Deweloper działa w oparciu o wytyczne wyznaczane przez władze miejskie. Narzędzia planowania przestrzennego pozwalają na ograniczanie zapędów deweloperskich i uczynienie osiedli bardziej funkcjonalnymi i przyjaznymi człowiekowi. Aktualnie wielu lokatorom mogą doskwierać zbyt małe przestrzenie między budynkami. Niejednokrotnie lokatorzy wyżej położonych mieszkań mogą zajrzeć przez okno do wnętrza położonych naprzeciwko budynków. Nie sprzyja to poczucia intymności.
W starszych, otwartych osiedlach powstających w latach 70. i 80. przestrzeń była wykorzystana w mniejszym stopniu, niż ma to miejsce obecnie. Metr kwadratowy nie miał takiej wartości jak dziś. Teren publiczny między budynkami był znacznie większy, ale na ogół bardzo słabo zagospodarowany i nieatrakcyjny. Nie sprzyjał budowaniu sąsiedzkich relacji. Był wykorzystywany głównie przez dzieci, którym kiedyś wystarczyło prowizorycznie zorganizowane boisko. Dzisiaj już tak nie jest. Wiele tych terenów wymaga rewitalizacji.
Choć część klientów firm deweloperskich woli osiedla zamknięte powoli pojawiają się inwestorzy odstępujący od tej koncepcji. Coraz częstszym standardem jest zastępowanie wysokich płotów żywopłotami oraz odpowiednie zabezpieczanie przestrzeni monitoringiem i oświetlaniem chodników. Potwierdzają to statystyki, z których wynika, że płoty nie chronią przed złodziejami.