Lechia - Rapid Wiedeń 1:2. Duże emocje, świetna gdańska publiczność i skrzywdzeni biało-zieloni
To był niezapomniany mecz na Polsat Plus Arena Gdańsk! Lechia nie była słabsza od Rapidu, po prostu zabrakło jej trochę szczęścia i doświadczenia w europejskich pucharach. Kluczowy dla ostatecznego wyniku był błąd sędziego, który podyktował “jedenastkę” za faul popełniony przed polem karnym. Nie była to zresztą jedyna kontrowersyjna decyzja arbitra na niekorzyść gdańszczan. Lechia odpadła z Ligi Konferencji, ale Gdańsk pokazał, że ma dobrych piłkarzy i świetną futbolową publiczność.
Lechia vs Rapid Wiedeń. Strzał, którego być nie powinno
Decydujący był strzał z karnego w 18 minucie. Rapid prowadził już 1:0 i stanął przed idealną okazją do podwyższenia wyniku. Piłkę na wapnie postawił Marco Grull - napastnik, który jest jednocześnie reprezentantem Austrii. Podbiegł, uderzył soczyście przy lewym słupku. Kuciak wyczuł Austriaka - odbił tę piłką rękę, ale nie dość dobrze - ta skozłowała na murawę i wpadła do bramki.
Rzecz w tym, że tego karnego w ogóle nie powinno być. Jakub Kałuziński rzeczywiście sfaulował zawodnika Rapidu, ale przed polem karnym - co wyraźnie pokazały powtórki. Sfaulovs wany zawodnik gości upał sugestywnie w polu karnym Lechii i zmylił tym sędziego. Niestety w eliminacjach Ligi Konferencji nie stosuje się systemu VAR - arbiter nawet nie miał jak przekonać się, że popełnił błąd na niekorzyść Lechii.
Łukasz Zwoliński, zdobywca jedynej bramki dla Lechii. Szkoda, że nie trafił więcej razy - choć były okazje. Gdańszczanie przegrali, ale w tym meczu pokazali, że są drużyną z charakterem
Piotr Wittman/www.gdansk.pl
Lechia vs Rapid Wiedeń. Fart był po stronie gości
Bramka na 1:0 dla Rapidu padła w 16. minucie, też szczęśliwie dla Rapidu. Zawodnik gości strzelił mocno, ale w środek bramki - Dusan Kuciak zapewne odbiłby tę piłkę. Niestety, po drodze zrykoszetowała jeszcze od uda interweniującego obrońcy Marco Malocy i podbita wpadła pod poprzeczkę.
Poza tym Rapid nie miał wielu więcej okazji do podwyższenia wyniku. Owszem kontratakował, czyhał na okazje, ale obrona Lechii radziła sobie z ofensywą gości. W tym meczu to raczej Austriacy musieli się bronić.
Rapid wygrał, choć nie był drużyną lepszą od Lechii. Był po prostu zespołem, któremu tego wieczora sprzyjało szczęście.
10 minut Lechii, które mogły zmienić wszystko
Lechia goniła wynik i zdobyła bramkę kontaktową w 82 minucie,. Filip Koperski zrobił kapitalny rajd prawym skrzydłem, wdarł się w pole karne Rapidu i zagrał prostopadłą piłkę do wybiegającego na pozycję strzelecką Łukasza Zwolińskiego - ten błyskawicznie strzelił, mimo że był naciskany przez obrońców Rapidu. Piłka wpadła do bramki gości pod poprzeczką. Piękny gol.
Ostatnie dziesięć minut meczu to była pogoń Lechii za remisem, przy ogłuszającym dopingu ponad 23-tysięcznej publiczności. Pogoń heroiczna, która mogła zakończyć się sukcesem, ponieważ gdańszczanie mieli sytuacje strzeleckie. W 85. minucie Flavio Paixao przyjął piłkę na pierś, w polu karnym Rapidu. Rozpędzony zawodnik gości pchnął go od tyłu i przewrócił. Sędzia nie zareagował. Z powtórek telewizyjnych wynikało, że powinien być karny dla Lechii. Brak VAR znowu zamknął sprawę.
Niestety - był to ten wieczór, gdy gdańszczanie nie mieli piłkarskiego szczęścia.
Lechia schodziła z boiska pokonana, ale z podniesioną głową. Zawodnicy bili brawa publiczności, która była naprawdę znakomita i zasłużyła na ten honor.
fot.Piotr Wittman/www.gdansk.pl