mobile

Działać, nim będzie za późno

Trójmiejscy aktywiści chcą nakłonić władze miejskie do przyjęcia uchwały ogłaszającej klimatyczny stan wyjątkowy. Tym samym grono eksperckie przystąpiłoby do opracowania rozwiązań, które przygotowałyby Gdańsk na następstwa zbliżającej się katastrofy klimatycznej.

Maciej Ostrowski/ fot. pixabay
TAGI
Działać, nim będzie za późno

W poszukiwaniu rozwiązań

Zdaniem aktywistów niezbędne jest wprowadzenie zmian adoptujących codzienne życie mieszkańców miasta do postępujących błyskawicznie zmian klimatycznych. Działania podjęte przez władze samorządu powinny zmierzać w stronę minimalnej emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Pierwszym krokiem będzie zebranie 5 tysięcy podpisów pod przyjęciem uchwały zobowiązującej Radę Miasta do zwołania eksperckiego panelu klimatycznego, do którego zadań będzie należało wypracowanie szczegółowych rozwiązań.

"Musimy sobie postawić pytanie, jak miasto powinno pogodzić swoją politykę z zapobieganiem dalszej degeneracji klimatu. Priorytetem jest dostosowanie się do zmian, które już dokonują się na naszych oczach. Wielu z nich już nie jesteśmy w stanie zatrzymać"- mówi Anna Górska z Partii Razem.

Jak na razie większość mieszkańców naszego kraju nie uświadamia sobie skali zagrożenia, gdyż skutki globalnego ocieplenia docierają na północ Europy jedynie w postaci medialnych doniesień o katastrofach, takich, jak tegoroczna susza w Indiach, gdzie tysiące ludzi traciło dorobek całego życia i walczyło o wodę w 50 stopniowym upale. "W przyszłości możemy być świadkami jeszcze gorszych sytuacji. Nie nadające się do życia kraje globalnego południa będą pustoszały. Czekają nas niespotykane wcześniej fale migracji. Będziemy zmagali się z coraz gwałtowniejszymi falami upałów i z coraz dłuższymi i bardziej dotkliwymi w skutkach suszami, prócz tego będziemy musieli zapewnić normalne życie milionom uchodźców. Wszystkie te zadania będą tym trudniejsze, im później zaczniemy przeciwdziałać erozji klimatu"- mówi Anna Górska.

Klimatyczny alarm został już ogłoszony przez ponad 700 samorządów na świecie. W większości są to samorządy krajów, w których zagrożenie jest namacalne. Władze Australii doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w razie braku działań, cały kontynent znajdzie się pod wodą. Przyjęcie podobnej rezolucji w Gdańsku byłoby potwierdzeniem skali problemu i pierwszym krokiem w kierunku próby zatrzymania wzrostu temperatur. "Wielu decyzji podjętych w przeszłości nie da się już cofnąć. Nie odbetonujemy miasta i nie sprawimy, że Wrzeszcz będzie naturalnie retencyjny. Po coraz dłuższych okresach susz występują intensywne wyładowania atmosferyczne i ulewne deszcze. Musimy wdrożyć środki zaradcze, bo inaczej cała dzielnica znajdzie się pod wodą. Chcemy, by mieszkańcy miasta wspólnie z instytucjami i naukowcami. opracowali szczegółowe rozwiązania pozwalające naszej społeczności na dostosowanie się do postępujących zmian klimatycznych i zatrzymania nadciągającego niebezpieczeństwa. Jeśli pomysły zaczną wychodzić od mieszkańców, to Gdańszczanom łatwiej będzie zaakceptować rozwiązania, których są współautorami. Zarządzenia nie muszą być dla nikogo uciążliwe, ale muszą odnosić skutek i być sukcesywnie wdrażane"- oznajmia Anna Górska z Razem.

Jak na razie miejski plan adaptacji do warunków klimatycznych, który miasto zamierza przyjąć w sierpniu bieżącego roku nie jest oparty na aktualnej diagnozie i nie wyznacza żadnych celów adaptacji. Społecznicy chcą, by uchwała o klimatycznym stanie wyjątkowym oraz panel obywatelsko-ekspercki, podjął dające władzom miejskim narzędzia odpowiednie do uchronienia miasta przed skutkami katastrofy klimatycznej i wyznaczył konkretne granice czasowe wdrażania w życie gotowych ustaleń. Następnym krokiem będzie rozszerzenie inicjatywy na kolejne pomorskie gminy. Stosowny projekt uchwały zostanie złożony w Sejmiku Wojewódzkim. "Jeśli największym gospodarkom uda się ograniczyć emisję dwutlenku węgla, to ocieplenie klimatu zatrzyma się na poziomie 1,5 °C lub będzie postępować dalej. Już taki wzrost temperatury będzie oznaczał kłopoty. Po przekroczeniu tej granicy nastąpi niekontrolowany wzrost globalnych temperatur. Następstwa będą trudne do wyobrażenia. Może nawet dojść do załamania się więzi społecznych"- precyzuje Marcin Konczakowski, aktywista klimatyczny.

Ziemia- wspólna odpowiedzialność

Zdaniem Marcina Konczakowskiego ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery jest działaniem, którego można podjąć się zaczynając od skali regionalnej. "Pierwszym krokiem powinno być ograniczenie zużycia energii. Źródła energii nie powinny być źródłami wysoko emisyjnymi. Prawdopodobnie system gospodarczy obrany przez większość krajów na świecie, nie będzie w stanie dostosować się do skali zagrożenia. By ratować planetę, powinniśmy odejść od neoliberalnego kapitalizmu i stworzyć system, który nie będzie oparty o niekończący się wzrost gospodarczy. Obecnie, by zapewnić sprawne funkcjonowanie naszej gospodarki, potrzebny jest przynajmniej 3%, coroczny wzrost gospodarczy. Począwszy od lat 90. XX wieku neoliberalizm doprowadził do dużego wzrostu zamożności 1-5 % najbardziej zamożnych obywateli, ale wiązał się z zubożeniem pozostałej części społeczeństwa. Podtrzymanie tego systemu pożera nieskończoną ilość surowców i energii. Nie będziemy w stanie na dłuższą metę go utrzymać bez kompletnej dewastacji naszej planety"- uważa Konczakowski.

Koszt przewiezienia na północ Europy owoców hodowanych w Brazylii czy Afryce znacznie powiększają nasz ślad węglowy. Udało się nam przerzucić ten koszt na kraje będące producentami taniej żywności i tanich towarów. Propozycje ekonomistów opracowujących alternatywy zakładają przestawienie gospodarki na bardziej lokalne produkty, zamiast importu tanich t-shirtów z Bangladeszu oraz naprawę przedmiotów codziennego użytku, zamiast nieustannego nabywania nowych.

"W samym Gdańsku powinniśmy dążyć do wdrażania w życie rozwiązań komunikacyjnych, które w znaczący sposób ograniczyłyby ruch samochodowy. Strefa zakazu ruchu dla aut osobowych obowiązuje np. w Amsterdamie, Brukseli czy Madrycie. W tamtych miastach pomysł się sprawdził a władze rozważają poszerzenie stref. By było to możliwe musimy zagwarantować wszystkim dobrą, sprawną, tanią bądź darmową komunikację miejską. Trzeba będzie zmienić sposób myślenia ludzi. Jak do tej pory samochód był uważany za symbol wolności i statusu. Potrzebne będą akcje edukacyjne uświadamiające ludziom, że każdy z nas może mieć wpływ na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych"- radzi aktywista.

Dzieci wiedzą lepiej

Tymczasem skalę zagrożenia zaczynają dostrzegać nawet najmłodsi. Wakacyjny Strajk Klimatyczny zapoczątkowała pod budynkiem Sejmu 13- letnia Inga Zasowska. Szybko dołączył do niej 11-letni Mateusz Kalinowski. Obydwoje chcą zwrócić uwagę dorosłych na zbliżającą się klimatyczną apokalipsę, póki nie jest za późno. Ale dorośli, a zwłaszcza politycy decydujący o losach milionów, nie zawsze chcą ich posłuchać, czy choćby zauważyć. "Protestujące dzieci są bardziej odpowiedzialne, niż politykierzy. Określanie polityków, którzy zaprzeczają niebezpieczeństwu grożącemu wszystkim mieszkańcom naszej planety mianem odpowiedzialnych jest zwyczajnym kłamstwem. Ci politycy są niebezpieczni dla ludzi, nie chodzi im o dobro społeczne. Pragną utrzymać się na stanowiskach, nie ważne jakim i czyim kosztem"- ocenia Anna Górska.

Nadchodząca klimatyczna depresja dotknie w pierwszej kolejności dzieci i młodzież. To oni będą musieli zmagać się z brakami żywności na rynku i jej wysokimi cenami. Do problemów będących bezpośrednim następstwem zmian klimatycznych, dojdą konsekwencje zmian gospodarczych. W coraz bardziej zrobotyzowanym świecie będzie coraz trudniej o zdobycie pracy, zwłaszcza, że Europa przy kurczących się zasobach będzie jeszcze musiała poradzić sobie ze skutkami kryzysu uchodźczego na niespotykaną w historii skalę. "To problemy, z którymi będą musiały sobie poradzić nasze dzieci, również dzieci nieodpowiedzialnych ludzi odsuwających w czasie debatę na temat ratowania naszej planety. Jestem dumna z odpowiedzialności tych dzieci i rodziców tych dzieci, że dali im możliwość wyrażania poglądów i nauczyli odpowiedzialności. Często jest tak, że szkoła przekazuje dzieciom wiadomości na temat globalnego ocieplenia, podczas gdy rodzice mu zaprzeczają. Rodzice! Nie róbcie tego! Dzieci mają prawo do własnego zdania. Myślą i to do nich będzie należała nasza przyszłość"- apeluje polityczka.

 

 

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda