23 dni przygody - na UAZach do Kirgistanu
Co można zrobić w wakacje? Leżeć na plaży. Pojechać w góry. Wybrać się na wycieczkę po Europie. Można też przemierzyć kilkanaście tysięcy kilometrów samochodami z epoki komunizmu i to nie byle jakimi bo UAZami. Chodź wyglądają groźnie, to wyprawa nimi do łatwych nie należy i można ją uznać za sport ekstremalny.
Jedna z gazet nazwała ich wyprawę "Urlopem Niewypoczynkowym".
W wakacje 2017 r. rozpoczęła się wyjątkowa przygoda grupy młodych miłośników socjalistycznej motoryzacji. Wyprawa UAZami „na słońca wschód” i pokonanie około dwunastu tysięcy kilometrów nie odbyłoby się gdyby nie odwaga, aby realizować swoje pasje i podróżnicze marzenia, a także chęć niesienia pomocy tym, którzy tego potrzebują. Ich przygoda, a właściwie nierówna walka z kapryśnymi UAZ-ami oprócz wielu niesamowitych wspomnień przyniosła jeszcze jeden bardzo ważny rezultat - pomoc finansową na domową opiekę dla Paulinki z Tczewa. Plan był prosty – wyruszamy UAZami, na których firmy w zamian za przekazanie środków finansowych dla fundacji, umieszczały swoje loga.
Wybierając się na wschód, uczestnicy wyprawy byli pewni, że na nudę nie będzie można liczyć. I nie zawiedli się. W wyprawie pomogła im niewątpliwie znajomość języka migowo-polsko-ruskiego i „Magia Bałagana” nie tylko podczas konfrontacji z tamtejszymi policjantami, ale również z miejscowymi. Jak skuteczne były obie te umiejętności okazało się m.in. wtedy, gdy uczestnicy wypadu zostali eskortowani na policyjnych sygnałach przez miasto.
Grymaśne UAZ-y, którymi odbyła się wyprawa nie pozwalały zapominać o fakcie, że to one są główną atrakcją eskapady i w większości przypadków decydowały o długości pokonywanych tras i wyborze miejsca postoju, po prostu psując się w najmniej dogodnym momencie. Jednego dnia pokonywali kilkanaście kilometrów, innego zaś ponad tysiąc. Nie stanowiło to jednak powodu do niezadowolenia wśród podróżników, bo czego, jak czego, ale humoru i atrakcji im nie brakowało. Każdy dzień zaskakiwał, bo nowa przygoda czekała na każdym kilometrze wyprawy, dzięki czemu jej uczestnicy wrócili do swoich domów ze wspomnieniami setek niesamowitych miejsc (także tych, które były „zwykłymi mieścinami pośrodku niczego”) i napotkanych ludzi. Pokonując własne słabości i przeciwności losu, przy okazji świetnie się bawiąc uczestnicy wyprawy pokazali, że aby pomagać innym czasami tak niewiele potrzeba - pomysł, wsparcie darczyńców i marzenia, które warto realizować.