Gwara warszawska zawsze wzbudzała we mnie zainteresowanie, ale jednocześnie ogromne niezrozumienie. Pamiętam jak mój tata, miłośnik wplatania w swój język różnych kwiatków z mowy stołecznej, zawsze po pracy mówił: ja jeszcze dzisiaj nie usiadłem. Gdy byłem dzieckiem, wywoływało to we mnie ogromne zdziwienie, jak to nie usiadł, skoro wrócił do domu samochodem? Pamiętam nawet, że w przedszkolu na dzień ojca narysowałem mu laurkę z nim prowadzącym samochód na stojąco.