Dogrywka i półfinał dla Śląska. Trefl Sopot - WKS Śląsk Wrocław 81:83
Po emocjonującym spotkaniu, zakończonym w dogrywce, WKS Śląsk Wrocław pokonał Trefl Sopot 83:81 (23:13, 18:24, 17:12, 10:19, 15:13). Tym samym "Wojskowi" zwyciężyli serię 3:1 i awansowali do półfinału Energa Basket Ligi. Najwięcej punktów dla drużyny Marcina Stefańskiego zdobył Nuni Omot (20).
Czwarte spotkanie serii sopocianie rozpoczęli w składzie: Nikola Radičević, Łukasz Kolenda, Michał Kolenda, Darious Moten i Dominik Olejniczak. Pierwsze dwie minuty nie były koszykarskim spektaklem - na tablicy wyników mieliśmy remis 2:2 po trafieniach serbskich rozgrywających, Jovanovicia i Radicevicia. Kolejne 60 sekund należało do gości, którzy odskoczyli na cztery oczka (6:2), lecz odpowiedzieli na to Dominik Olejniczak i akcją "2+1" Łukasz Kolenda, co dało +1 Treflowi. Podrażeni wrocławianie szybko wrócili do czteropunktowego prowadzenia, a kiedy zza linii 6.75 metra trafił Mateusz Szlachetka, Śląsk prowadził już 18:11. Wówczas na wykorzystanie swojej premierowej przerwy zdecydował się Marcin Stefański. Niestety, nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, a ponadto "Wojskowi" powiększyli róznicę punktową - po 10 minutach było 13:23.
Start drugiej kwarty był wyrównany. Taka gra odpowiadała jednak tylko "Trójkolorowym". Goście dzięki trafieniom Dziewy i Gibsona mieli nawet 13 punktów zapasu. Na szczęście stosunskowo szybko odpowiedzieli Karol Gruszecki i Dominik Olejniczak, redukując straty do -9 (22:31). O czas poprosił Oliver Vidin, ale za ciosem szli sopocianie. Kolejne trafienie dołożył Dominik, celnie rzucił też Paweł Leończyk i było już tylko 26:31. Goście odblokowali się jednak w odpowiednim dla nich momencie - piłkę w koszu umieścili Dziewa i Gibson. W końcówce kwarty zespoły punktowały naprzemiennie, lecz efektywniej robili to sopocianie, którym udało się trzy razy z rzędu dopisać oczka dzięki akcji "2+1". W połowie meczu tablica wyników pokazywała rezultat 37:41.
Dopiero po nieco ponad dwóch minutach gry trzeciej kwarty zostały zapisane pierwsze punkty. Niestety, była to udana akcja Aleksandra Dziewy, a po chwili skutecznie atak "Wojskowych" zakończył Ivan Ramljak. Niemoc Trefla przełamał dwoma celnymi rzutami wolnymi Dominik, ale jeszcze raz - tym razem zza linii 6.75 metra - trafił Ramljak. Do walki żółto-czarnych poderwał Michał Kolenda. Jego trójka, a następnie trafienia z linii rzutów wolnych pozwoliły ponownie zredukować straty do czterech oczek (44:48). Taka przewaga utrzymywała się do 28 minuty. Wtedy, w krótkim odstępie czasu, trafienia spod kosza zanotowali Szlachetka i Stewart, a Śląsk prowadził 54:46. O czas poprosił Marcin Stefański, a po powrocie na parkiet za trzy trafił Martynas Paliukenas! Nie udało się jednak pójść za ciosem. W kolejnych akcjach na linii rzutów wolnych stawał Ben McCauley i nie pomylił się w żadnej z czterech prób. Na 10 minut przed końcem meczu WKS Śląsk prowadził 58:49.
Żółto-czarni nie złożyli jednak broni! Czwarta kwarta rozpoczęła się od punktów Martynasa, a kiedy w kontrze trafił Łukasz, sopocianie przegrywali już tylko 53:58. Nie miał wyjścia Olivier Vidin - serbski szkoleniowiec wykorzystał przerwę na żądanie, ale Trefl wciąż napierał. Kolejne oczka dorzucili Dominik, a kiedy dwa razy z rzędu trafił Nuni, to żółto-czarni prowadzili 59:58! Południowosudański zawodnik dołożył następne trafienie, a przy tym był faulowany. Na linii rzutów wolnych Nuni również się nie pomylił. Passę 13-0 w ostatniej części rywalizacji przełamał dopiero dwoma "osobistymi" Strahinja Jovanović, lecz kolejne punktowe zagranie, i to dzięki akcji "2+1" należało do Nikoli. "Wojskowi" wciąż jednak walczyli - za trzy trafił Mateusz Szlachetka. Wrocławianie nie mogli jednak znaleźć sposobu na Nuniego Omota. Kolejne trafienia skrzydłowego dały nam prowadzenie 68:63 na 27 sekund przed końcem. Odpowiedział Jovanović, a następnie "Trójkolorowi" zaczęli stosować obronę na całym parkiecie. Było to udane posunięcie. Piłkę przechwycił McCauley, podał ją do Gibsona, a ten nie pomylił się przy rzucie zza linii 6.75 metra. O czas poprosił Marcin Stefański. Nasz trener rozrysował końcową akcję, lecz piłka po szarży Nikoli nie wpadła do kosza. 68:68 i druga na przestrzeni trzech dni dogrywka w ERGO ARENIE!
Dodatkowy czas gry udanie rozpoczął Ivan Ramljak, którego punkty pozwoliły Śląskowi na ponowne objęcie prowadzenia. Do remisu mógł doprowadzić Nuni, ale trafił tylko 1 z 2 rzutów wolnych. Nie spudłowali za to goście. Trójka Jovanovicia oraz dwa "osobiste" McCauleya dały im sześć oczek zapasu (69:75). Ponownie drużynę próbował poderwać Michał Kolenda rzucając celnie za trzy, lecz gracze Śląska umiejętnie wykorzystywali problemy z faulami Trefla - przyznane rzuty wolne bezbłędnie wykorzystywali Ramljak i Jovanović. Trefl próbował odrobić straty dzięki rzutom z dystansu - trafił za trzy Nuni Omot, ale ponownie "osobiste" wykorzystali Ramljak i Gibson. Sopocianie nie odpuszczali w próbach zza linii 6.75 metra. Tym razem trafił Łukasz Kolenda i na 10 sekund przed końcem mieliśmy 78:81. Wówczas o czas poprosił trener Vidin. Koszykarze Trefla agresywnie zaatkowali przyjezdnych, ale zakończyło się to faulem Paliukenasa na Gibsonie. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych nie pomylił się na linii rzutów wolnych i zniewczył nadzieje żółto-czarnych na odwrócenie wyniku. Nie zmieniła nic kolejna trójka Łukasza. Ostatecznie WKS Śląsk Wrocław pokonał Trefl Sopot 83:81 i zapewnił sobie awans do półfinału po triumfie w serii 3:1.
Trefl Sopot: Dominik Olejniczak 12 (12 zb.), Łukasz Kolenda 11, Nikola Radičević 10, Michał Kolenda 10, Darious Moten 0 oraz Nuni Omot 20, Martynas Paliukenas 11, Paweł Leończyk 5, Karol Gruszecki 2
WKS Śląsk Wrocław: Strahinja Jovanović 16, Kyle Gibson 15, Aleksander Dziewa 11, Jan Wójcik 2, Michał Gabiński 1 oraz Ivan Ramljak 13, Ben McCauley 11, Mateusz Szlachetka 10, Elijah Stewart 4, Kacper Gordon 0
Fot. Trefl Sopot