Co pić, żeby nie utyć
Latem nie jest łatwo odmówić sobie paru drinków, bo jest ciepło, a nawet gorąco, bo mamy urlop, bo się cieszymy, że w końcu możemy sobie na nie pozwolić. Jednak należy pamiętać: alkohole są bardzo kaloryczne!
W ciągu tygodnia nie jemy chleba, odmawiamy sobie czekolady, nie słodzimy kawy ani herbaty, w naszym menu króluje sałata, pomidory, kasze i dawno zapomnieliśmy o słonych przekąskach. A gdy przychodzi piątek, jest upał, spotykamy się ze znajomymi i wypijamy dwa zimne piwka. Wiecie, co właśnie zrobiliście? Pochłonęliście 14 kromek chleba…
Niestety alkohol to wróg pięknej sylwetki. Składa się z węglowodanów prostych i tłuszczów nasyconych, spowalnia metabolizm, potęguje uczucie głodu (najpierw czujemy się nasyceni, potem dopada nas ogromna ochota na kebab, który w końcu zjadamy). Jeśli gustujemy w kolorowych drinkach, oprócz kalorii w samym alkoholu, wchłaniamy też całe morze kalorii ze słodkiego napoju.
W zasadzie to, że alkohole po prostu tuczą, jest oczywiste. Skupmy się więc na tym, co zrobić, aby wilk był syty, a owca cała, czyli: co pić, aby jak najmniej przytyć.
Pijcie szprycer! Wino zmieszane pół na pół z wodą z dodatkiem kostek lodu, cytryny (lub z malinami, truskawkami) oraz mięty to jeden z najmniej tuczących drinków, który poza tym jest jeszcze smaczny, stosunkowo tani i łatwy do zrobienia. Szprycer jest idealnym napojem alkoholowym na upały – spróbujcie go, stanowi świetne orzeźwienie!
Pijcie wino – kieliszek białego wytrawnego oraz czerwonego wytrawnego wina ma tylko 80 kcal. Dla porównania mała butelka piwa ciemnego pełnego (0,33 l ) to aż 250 kcal. Jasne ma tylko o 20 kcal mniej. Polecany jest także szampan, który w 100 ml ma jedynie 75 kcal. Równie dobre, jak się okazuje, są czyste alkohole. Kieliszek czystej wódki (50 ml) ma 110 kcal, whisky (35 ml) jedynie 72 kcal.
Konkluzja, jak zawsze w przypadku alkoholu, jest taka sama: pijmy, ale z umiarem! Wtedy unikniemy zbędnych kilogramów, a możliwe, że także wielu kłopotliwych sytuacji.