mobile

Classic Moto Story - „Mamy we krwi adrenalinę i oktany”

Państwo Marek i Anna Gutowie rozpoczęli przygodę z zabytkowymi samochodami od zakupu Citroena 2 CV, klasyki francuskiej motoryzacji. Dziś po pięciu latach sopoccy olttimerzy kierują stowarzyszeniem Classic Moto Story organizując największe na Pomorzu zjazdy miłośników starych aut.

Redakcja
TAGI
Classic Moto Story - „Mamy we krwi adrenalinę i oktany”

Zbieranie starych aut to nie hobby- to styl życia. Jak to się stało, że w państwa naczyniach krwionośnych płynie czysta adrenalina? W jaki sposób nabyli Państwo pierwsze zabytkowe auto?

Anna: W młodości byłam fanką serii przygód Żandarma z Saint Tropez granego przez Luisa de Funesa. Jedną z najsłynniejszych postaci tej komedii była uwielbiająca szybką jazdę siostra Clotilda jeżdżąca Citroenem 2 CV. Posiadanie tego auta było moim wydawałoby się niespełnionym marzeniem. Gdy wybiła piąta rocznica naszego ślubu mąż pojechał do Niemiec i sprawił mi nieoczekiwany prezent. To był początek naszej przygody z motoryzacją. Po dwuletnim remoncie byliśmy już gotowi, by wyruszyć na pierwszy rajd, poznawać innych maniaków motoryzacji i dobrze się bawić!

 Marek: Przyjemność posiadania antyku szybko przerodziła się w ciężką pracę. W ramach działalności naszego stowarzyszenia wielu posiadaczy starych aut bierze udział w przygotowywanych przez nas rajdach, wystawach czy piknikach oldtimerów. Intensywna praca zaczyna się już na etapie załatwiania urzędniczych formalności, uzyskiwaniu wszystkich stosownych pozwoleń, wyznaczaniu trasy. By fani motoryzacji mogli zasiąść za kierownicą samochodów liczących sobie nieraz 60 lat, członkowie stowarzyszenia muszą angażować się przez pół roku. 

Jak w epoce postępującej standaryzacji zdobywać części zamienne do pojazdów będących zabytkami techniki?

Anna: części zamienne do niektórych modeli aut można jeszcze nabyć na rynku. Sprzedają je wyspecjalizowane firmy. Staramy się za wszelką cenę odtwarzać historyczne pierwowzory. Nie stosujemy żadnych chińskich zamienników część samochodowych. Oczywiście o ile lampy, karoseria i wyposażenie wnętrza muszą być oryginalne, o tyle trudno zastosować zabytkowe przewody. Po 60 latach pewne części nie nadawałyby się już do użytku.

Marek: Kolekcjonerzy współtworzący z nami stowarzyszenie niejednokrotnie są w posiadaniu unikalnych aut, wyprodukowanych przed wojną w limitowanej serii 400 egzemplarzy. Mimo to kolekcjonujemy tylko samochody, co do których mamy pewność, że zdołamy znaleźć do nich części zamienne, a warsztaty nie odmówią nam pomocy. Posiadacze najczęściej kupują dwa samochody- jeden jako źródło części zamiennych, a drugi by delektować się przejażdżką. Zbieranie zabytkowych samochodów to hobby dla znawców. Ci, którzy zakupią stare auto wyłącznie dla czysto kolekcjonerskiej potrzeby posiadania, szybko rozczarują się po pierwszych kłótniach z właścicielami warsztatów i pierwszych  nieudanych próbach  zdobycia części.

Czyli uczestnicy rajdów to oldtimerzy z krwi i kości, których nie złamią problemy techniczne?

Anna: Jeszcze nie widziałam rajdu, na którym nie doszłoby do usterek technicznych, a przez 5 lat funkcjonowania stowarzyszenia zorganizowaliśmy już ponad 100 imprez. Na szczęście panuje atmosfera solidarności. Każdy z uczestników imprezy sportowej może liczyć na pomoc innego, to nie wyścigi z wygranymi i przegranymi, tylko przyjacielski rajd.

Marek: Zamiast walizek wozimy ze sobą jednorazowe kombinezony, linę i skrzynię z narzędziami, by w każdej chwili rozwiązać problem lub być gotowym do pomocy.

Anna: Gdyby zepsuł się Panu współczesny samochód to kląłby pan jak szewc i rozłożył ręce. 50 lat temu było zupełnie inaczej. Auta miały być trwałe i dostosowane do ciągłych napraw. Współczesne przedmioty projektuje się w taki sposób, by należało je wymieniać już po kilku latach. Dobrym przykładem tego zjawiska jest koncern Mercedes, który zrezygnował z produkcji modelu 124. Był zbyt niezawodny.

Czym różni się organizacji imprezy, której motywem przewodnim są stare samochody od organizacji zwykłego rajdu samochodowego?

Marek : Nie organizujemy klasycznych wyścigów samochodowych. To raczej wyjazdy w plener. Nawet, gdy wyprowadzamy nasze cacka na tor wyścigowy to robimy to głównie po to, by uatrakcyjnić pokazy. Wyjazdowi w plener towarzyszy pokonywanie konkurencji oraz dojazdy na czas. To raczej przygoda z zabytkami techniki niż klasyczna konkurencja sportowa. Organizujemy również klasyczne parady.  Wówczas malownicza kolumna aut przejeżdża przez środek deptaku Monte Cassino prosto na sopockie molo. Cały przejazd trwa może 10 minut, jednak by otrzymać na niego zgodę musimy poświęcić miesiąc na załatwianie formalności.

Pamiętają Państwo pierwsze starcie z biurokracją?

Marek: Największą z imprez organizowanych przez nasze stowarzyszenie jest pokaz prestiżowych, zabytkowych samochodów na Skwerze Kuracyjnym przy Molo w Sopocie. Przygotowania do imprezy poprzedziło wiele formalności, ale pracownicy Urzędu Miejskiego w Sopocie byli bardzo pomocni i nie piętrzyli przed nami niepotrzebnych problemów. Środowisko oldtimerów nawiązało współpracę z miastem. Oczywiście początki były bardzo trudne, gdyż musieliśmy wydeptać ścieżki nie wiedząc nawet w jakim pokoju złożyć dokumenty. Przebrnęliśmy przez to i teraz nic nas nie zatrzyma.

Stare auta to nie tylko zabytki techniki. To również historie poprzednich posiadaczy. Czy mogliby Państwo opowiedzieć jedną z nich?

Anna: Każdy oldtimer mógłby opowiedzieć niejedną taką historię. Nasz znajomy kolekcjoner nabył limuzynę księżnej Anny- kuzynki Elżbiety II, królowej Anglii.

Marek: My możemy się pochwalić nie gorszą historią. W naszym mieszkaniu, na ul. Kościuszki w Sopocie w 1965r. mieszkał Krzysztof Klenczon, założyciel Czerwonych Gitar. Nasz sąsiad pamiętający tamte czasy zaprosił nas do swojego domku jednorodzinnego. W szopie za domem spodziewaliśmy się znaleźć album Czerwonych Gitar. Oprócz płyty gramofonowej znaleźliśmy auto z pierwszej serii Fiata 126p wraz z oryginalnym kompletem dokumentów. W 1978r. takie auto kosztowało 87 tys. zł. Dla porównania przeciętny Polak zarabiał wówczas 2,5 tys. zł. To jedyny w kraju samochód przez 40 lat należący do jednego, żyjącego jeszcze właściciela. Wóz stał się atrakcją Festiwalu Rockowego w Przywidzu. Wszyscy chcieli zobaczyć na własne oczy Rock’n’rollowego Malucha.

Anna: Jeszcze dziesięć lat temu w starych szopach Podlasia i wschodniej Polski można było znaleźć niejeden skarb motoryzacji. Obecnie kolekcjonowanie starych samochodów stało się już dość popularną rozrywką. Liczące sobie pół wieku zabytkowe auta dawno odkopano spod warstwy siana i sprzedano po okazyjnych cenach.

W myśl Wojewódzkiego Rejestru Pojazdów zabytkowych wynika, że na Pomorzu jest ponad 500 posiadaczy zabytkowych aut. Są to w większości motoryzacyjne wynalazki epoki Polski Ludowej, ale nie brakuje też przedwojennych, niemieckich aut.

Anna: nie każde stare auto powinno być wpisane w rejestr zabytków. Przyjmuje się, że każde auto starsze niż 30 lat jest zabytkiem. Na drogach widuję czasem auta z zabytkowymi karoseriami. Pod maską znajdziemy nowoczesny silnik, w środku nowoczesną tapicerkę i tablicę rozdzielczą. Można to potraktować jak domalowywanie wąs do zabytkowego portretu. Niestety takie „zabytki” również są rejestrowane. To niszczenie dziedzictwa motoryzacji i nie ma na to naszej zgody. Kryteria wieku powinny być zaostrzone. By uznać auto za zabytek musi być ono unikatem.

Jak prezentuje się nasz region na oldtimerskiej mapie kraju?

 Marek: Najwięcej kolekcjonerów pochodzi z centralnej części oraz południa naszego kraju. Na północy organizuje się wiele imprez, ale samych kolekcjonerów jest stosunkowo niewielu. Dzięki pracy naszego stowarzyszenia i rosnącej liczbie zjazdów miłośników starych aut, Pomorze staje się miejscem kojarzonym przez miłośników zabytkowej motoryzacji.

Mam więc nadzieję, że za kilka lat pomorskie imprezy staną się stałym tematem rozmów polskich kolekcjonerów

Anna: Jest coraz lepiej, przyjeżdżają już do nas kolekcjonerzy z całego kraju. 15 września br. zaprosimy turystów oraz mieszkańców Sopotu na autorski pokaz, w którym weźmie udział kilkadziesiąt aut z górnej półki - prawdziwych perełek w historii motoryzacji.

Dziękuję za rozmowę

My również

Źródło fotografii: wypozyczalnia-klasykow.pl

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda