Bitwa o Gotland. Zwycięzca na mecie, reszta załóg chroni się przed huraganem
Zwycięzca jest już na mecie! O godzinie 05.11 naszego czasu linię mety przeciął Jacek Chabowski na jachcie Blue Horizon. Pokonał trasę regat w czasie 89 godzin i 11 minut. Zawodnicy, którzy pozostali w wyścigu dotarli do zatoki, koło portu Slite w północnej części Gotlandii, gdzie na kotwicach czekają: najpierw na sztorm, który ma nadejść a następnie na poprawę pogody.
Blue Horizon, jacht Delphia 47 z przepięknym herbem Gdańska na kadłubie, wyszedł na prowadzenie w połowie trasy do Gotlandii. Udało mu się żeglować bliżej do wschodniego wiatru i jednocześnie minimalnie szybciej niż najwięksi konkurenci. Ta kombinacja pozwoliła uniknąć kilku zbędnych zwrotów (halsów) i zyskać przewagę kilkunastu mil, która - szczególnie po minięciu boi Salvorev, oznaczającej skały i mielizny północnego cypla Gotlandii - okazała się decydująca. Tak Jacek Chabowski opisuje swoją rywalizację:
Chyba pierwsza noc rozstrzygnęła wynik tej Bitwy. Warto było tam nie pospać i powalczyć o każdy metr i wysokość względem wiatru. Starałem się wykorzystać każdą zmianę wiatrową i każdy szkwał. A potem to już jechałem na tych resztkach wiatru i jakoś się udało
A wiatr, jak mówią żeglarze, powoli "siadał". Żegluga była coraz wolniejsza. Po zwrocie prędkości drastycznie spadły (żegluga z wiatrem, wbrew pozorom jest na ogół wolniejsza niż pod wiatr) ale Blue Horizon w dalszym ciągu miał na logu 3.5 - 4 węzły. Mało, ale wystarczyło. Kolejne jachty nie miały już tyle szczęścia i wpadały w obszar flauty, która chwilami zmniejszała ich prędkości niemal do zera. Niektóre jachty, niesione prądami morskimi i słabymi podmuchami kręciły na wodzie powolne, nieskoordynowane figury. Rzecz jasna, silnikiem pomóc sobie nie było można.
Tak żeglugę przy znikającym wietrze, opisywała Aleksandra Emche, płynąca na jachcie Kosia III.
Jestem mocno zmęczona. Flauta daje w kość. Non stop korygowanie kursu, żeby chociaż odrobinę złapać wiatru w żagle. A Kosia III, jak to kobieta, na flaucie od czasu do czasu zaczęła wykonywać układ choreograficzny, który nie był skoordynowany z moim obranym kursem.
Gdy inni wiedzieli, że nie zdążą dopłynąć na metę przed zapowiadanym sztormem i rozglądali się za jakimś rozwiązaniem Jacek Chabowski płynął dalej. Mniej więcej w połowie drogi z Gotlandii, w środę wieczorem, wiatr zaczął tężeć i Blue Horizon mógł rozwinąć przyjemne 7 węzłów prędkości, płynąc po gładkim morzu, pełnym półwiatrem: żegluga wymarzona mimo, że podszyta emocjami związanymi z nadciągającą nawałnicą.
Wszyscy pozostali zawodnicy, a jest ich w rywalizacji dziewięcioro, dotarli tymczasem do zatoki w pobliżu Slite i rzucili kotwice. Bluesina na resztkach wiatru dopłynęła do niej jeszcze wczoraj rano i wydawało się, że kolejne jachty też zaraz tam dotrą. Nic z tego: kompletny niemal brak wiatru spowodował, że jachty wlokły się noga za nogą a ostatnie dwie jednostki dopłynęły na kotwicowisko dopiero wieczorem. Żeglarze są w dobrych nastrojach ale bardzo zmęczeni. Szymon Kuczyński, z jachtu Hultaj, wspomniał w jednym ze swoich wpisów na Facebooku o tym, że zasnął w trakcie naprawy regulatora ładowania, z narzędziami w ręku.
Właśnie kwestia zasilania wybija się na pierwszy plan wśród problemów technicznych. Prąd jest potrzebny do uruchomienia autopilota, do instrumentów nawigacyjnych, wiatromierza i wielu innych urządzeń. Także użycie ogrzewania, tzw. webasto, powoduje stratę energii. Jachty mają akumulatory, które oczywiście nie wystarczają na tak długi czas. Żeby je ładować muszą uruchamiać silniki a to z kolei powoduje ubytek paliwa. Z tego powodu sternicy mniejszych jachtów, z mniejszymi zbiornikami, mają już duszę na ramieniu. Na szczęście jest coś takiego, jak wzajemna pomoc, którą tak opisał na Facebooku skipper jachtu Arietis (Carter 30), Łukasz Wasielewski:
A teraz coś z mniej przyjemnych spraw...flauta która Nas dopadła narobiła mi spustoszenie w baku paliwa, agregat prądotwórczy od 1,5 doby nie pomaga, więc ładowanie akumulatorów poprzez silnik, w związku z czym poziom paliwa znikał w zastraszjącym tempie, do niedawna miałem wskaźnik poniżej połowy baku, teraz mam 3/4 z "haczykiem", a to za sprawą Oli Emche z KOSI III. Zapytałem i oddała swój zapasowy 20 litrowy kanister. Te regaty pokazują po raz kolejny że na wodzie nie jesteśmy tylko rywalami, ale wciąż żeglarską bracią, która zawsze pomoże... choćby nie wiem co. DZIĘKUJĘ OLA
Kiedy zawodnicy ruszą dalej? Najprościej powiedzieć, że wtedy, kiedy wiatr osłabnie (choć na razie sztorm jeszcze się nie zaczął). A stanie się to najpewniej w piątek wieczorem. Póki co prognozy mówią, że wiać może w porywach nawet 115 km/h, przy fali dochodzącej do 5 metrów! Tym nie mniej jedna z rozważanych koncepcji przewiduje start już dziś wieczorem lub w nocy. Pierwsze godziny takiej żeglugi upłynęłyby "w cieniu" wyspy, czyli po znacznie mniej wzburzonym morzu. Wyście na otwartą przestrzeń Bałtyku odbyłoby się już w lepszych warunkach, kiedy wiatr straci największą siłę. Zobaczymy...
Pozycje wszystkich jachtów można śledzić online za pomocą trackingu Yellow Brick. https://yb.tl/gotland2021
Miasto Gdańsk i Gdański Ośrodek Sportu są partnerami strategicznymi regat.