mobile

Dożywocie dla mordercy prezydenta Gdańska. Warunkowe zwolnienie możliwe po 40 latach

W czwartek, 16 marca, po niespełna roku od rozpoczęcia procesu Sąd Okręgowy w Gdańsku wydał wyrok dla mordercy Pawła Adamowicza. Sąd wymierzył karę: dożywotnie pozbawienie wolności dla Stefana Wilmonta. Warunkowe zwolnienie będzie możliwe nie wcześniej niż za 40 lat. Sąd zgodził się na ujawnienie danych personalnych i wizerunku oskarżonego. Zdaniem sądu zbrodnia nie była motywowana politycznie. Wyrok jest nieprawomocny.

Informacja prasowa
Dożywocie dla mordercy prezydenta Gdańska. Warunkowe zwolnienie możliwe po 40 latach

Dziś ogłoszono wyrok w najbardziej medialnej sprawie ostatnich lat i bezprecedensowym procesie za dokonanie zabójstwa na oczach tysięcy ludzi, a do tego podczas relacji telewizyjnej "na żywo". Takiego wydarzenia nigdy w Polsce jeszcze nie było!

Prawie na 100 proc. czeka nas druga instancja sądowa

Wyrok, który ogłosił Sąd Okręgowy jest nieprawomocny. Zważywszy zaś na dużą rozpiętość w wysokości kary, której oczekiwała prokuratura i obrońca Stefana W. można założyć, że dzisiejsza decyzja sądu na pewno nie zadowoli jednej ze stron procesu. Złożona zostanie wówczas apelacja od wyroku, którą będzie musiał rozpatrzyć Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Dopiero wówczas będzie można mówić o prawomocnym orzeczeniu sądu.

Mowy końcowe na 26 rozprawie

W poniedziałek, 13 marca, odbyły się kilkugodzinne mowy końcowe w procesie mordercy Pawła Adamowicza. Głos zabierali kolejno prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska, oskarżyciele posiłkowi - Magdalena AdamowiczPiotr Adamowicz oraz Andrzej Stawicki - konferansjer podczas tragicznego finału WOŚP 13 stycznia 2019 r., któremu Stefan W. zagroził śmiercią, jeśli ten nie odda mu mikrofonu. Mowy końcowe wygłosiło także czterech adwokatów, pełnomocników oskarżycieli posiłkowych oraz obrońca oskarżonego Marcin Kminkowski. Swoje ostatnie stanowisko wypowiedział też Stefan W.

Była to 26. rozprawa w procesie zabójcy prezydenta Gdańska. Postępowanie sądowe, w którym na ławie oskarżonych zasiada Stefan W., rozpoczęło się 28 marca 2022 r

O jaką karę dla mordercy wniosła prokuratura?

Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska wniosła o skazanie mordercy Pawła Adamowicza na dożywotnie więzienie z możliwością ubiegania się przez niego o możliwość przedterminowego zwolnienia po 40 latach odbycia kary. Stefan W. w grudniu 2022 r. skończył 30 lat. Prokuratura chce, by oskarżony odbył karę więzienia w systemie terapeutycznym. 

Prokuratura domagała się też, aby Stefan W. zapłacił po 100 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Magdaleny Adamowicz i jej dwóch córek, 60 tys. zł dla Piotra Adamowicza i 60 tys. zł dla Teresy Adamowicz (matka Piotra i Pawła Adamowiczów - przyp. red.), a także 10 tys. zł dla pokrzywdzonego Andrzej Stawickiego.

Dlaczego ofiarą zamachu padł Paweł Adamowicz?

Agnieszka Nickel-Rogowska mówiła, że motywem, jakim kierował się oskarżony dokonując zamachu na życie prezydenta Gdańska była chęć zemsty, za niesłuszne skazanie, w jego opinii, za poprzednie przestępstwo. 

Stefan W. do pierwszych dni grudnia 2018 r. odsiadywał karę 5,5 roku więzienia za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. Mężczyzna uważał jednak wyrok za zbyt surowy, bo kradnąc pieniądze używał tylko atrapy broni. Na kilka miesięcy przed wyjściem na wolność Stefan W. chwalił się współosadzonym w zakładzie karnym na gdańskiej Przeróbce, że “zrobi coś spektakularnego” i że po tym “wróci do więzienia na dożywocie”. Zdanie, że “świat jeszcze o mnie usłyszy” mówił też Stefan W. matce podczas widzeń. 

- Wybór ofiary zabójstwa był związany z faktem, że Stefan W. utożsamiał osobę Pawła Adamowicza jako przedstawiciela szeroko pojętej władzy, która doprowadziła do jego skazania i pobytu w zakładach karnych. Świadczą o tym również jego słowa wypowiedziane na scenie - powiedziała Agnieszka Nickel-Rogowska. 

Najsurowsza kara, bo nie ma skruchy i żalu

Magdalena Adamowicz podkreśliła w swojej mowie końcowej, że zbrodnia dokonana przez Stefana W. musi być sprawiedliwie i surowo ukarana. Wdowa po prezydencie Gdańska nie uczestniczyła wcześniej w procesie chcąc uniknąć powrotu wielkiego stresu związanego z tragedią, która ją dotknęła.

- Chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że nie byłoby mnie dziś tutaj, gdyby człowiek, który zamordował mojego męża okazał chociaż cień skruchy, gdyby przeprosił za dokonaną zbrodnię i poddał się skutecznie karze. Najgorszy jest brak skruchy: buta i bezczelność mordercy. I dlatego sprawca zasługuje na najsurowszą karę - oświadczyła Magdalena Adamowicz.

Paweł Adamowicz żyłby dziś, gdy nie hejt mediów

Wdowa po prezydencie Gdańska mówiła też, że Paweł Adamowicz żyłby dziś, gdyby służba więzienna i policja dopełniły swoich obowiązków i właściwie zareagowały na rozpowiadane przez Stefana W. groźby o planowanym przestępstwie. Jej zdaniem, jej mąż żyłby też dziś, gdyby firma ochroniarska podczas finału WOŚP w Gdańsku wykonała swoje zadanie profesjonalnie.

 - I po trzecie. Czy mój mąż, Paweł Adamowicz, żyłby dziś, gdyby władza nie szczuła na niego w swoich mediach, w tak bezwzględny sposób zorganizowanej kampanii nienawiści? Gdyby nie wylewano na niego wiader jadu, gdyby nie rozkręcano wobec niego seansów pogardy? Tak. Wszyscy ci, którzy za to szczucie odpowiadają doskonale wiedzą, że słowo zabija. Planu tego morderstwa nie byłoby bez nienawiści - zaznaczyła Magdalena Adamowicz. 

To była publiczna egzekucja

Piotr Adamowicz argumentował natomiast, że wszystkie okoliczności morderstwa popełnionego przez Stefana W., takie jak - żądza zemsty, planowanie, wybór miejsca tj. finału WOŚP z udziałem tysięcy ludzi, sposób zadania śmiertelnych ciosów i wygłoszenie manifestu politycznego - wskazują, że miało ono charakter publicznej egzekucji. 

Brat zamordowanego prezydenta dodał, że zamach poprzedziła fala nienawiści w mediach publicznych oraz mediach prywatnych finansowanych przez spółki Skarbu Państwa i agendy państwowe, skierowana przeciwko Pawłowi Adamowiczowi. Piotr Adamowicz podał też, opierając się na aktach sprawy, że Stefan W. miał jasno sprecyzowane poglądy polityczne - był zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości i w różnych wyborach zawsze głosował na kandydatów tej partii.  

Indywidualny terroryzm Stefana W.

Głos podczas ostatniej poniedziałkowej rozprawy zabrał też m.in. Jerzy Glanc, pełnomocnik Magdaleny Adamowicz i Piotra Adamowicza.

- Atak nie był przypadkowy. Oskarżony wybrał sobie odpowiedni moment. Wykonał cztery pchnięcia nożem, wygłosił manifest i podkreślił, że ofiara nie żyje. Miał pełną świadomość tego, co zrobił. Jak podkreślają biegli psychiatrzy z jednego z zespołów badających Stefana W. oskarżony dokonał aktu przemocy, który w literaturze definiuje się jako indywidualny terroryzm. Nie można też stracić z pola widzenia, że Stefan W. wykazuje nadal bardzo wysoki poziom ryzyka ponowienia ataku przeciwko życiu i zdrowiu innych osób - stwierdził adwokat. 

Jakie było stanowisko obrońcy i oskarżonego?

Obrońca oskarżonego Marcin Kminkowski w mowie końcowej zaapelował do sądu, aby ten przy ustalaniu kary dla Stefana W. odłożył na bok emocje związane z tą sprawą.

Adwokat wniósł o umorzenie postępowania ze względu na niepoczytalność sprawcy, którą wykazała pierwsza opinia biegłych psychiatrów z Krakowa - lub wymierzenie kary 15 lat więzienia na podstawie dwóch kolejnych opinii psychiatrów, które mówią, że Stefan W. miał ograniczoną poczytalność podczas ataku na prezydenta Gdańska. Taki stan psychiki oskarżonego daje podstawę do zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary. 

Sam Stefan W stwierdził natomiast w ostatnim słowie, że nie przyznaje się do morderstwa. - Prokuratura nie zebrała żadnych dowodów. Bóg mi świadkiem, to nie moja wina - dodał. 

Wyrok w sprawie został ogłoszony dziś w sali 101, największej w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, o godz. 10.00

Czy sąd musi wziąć pod uwagę ograniczoną poczytalność oskarżonego?

W myśl dwóch opinii biegłych psychiatrów z 2020 i 2021 r., według których poczytalność oskarżonego w momencie ataku nożem była ograniczona, sąd mógł zastosować maksymalne złagodzenie kary, poniżej dolnego wymiaru kary. Stefanowi W. grozi dziś wyrok od 12 lat do dożywotniego więzienia. W takiej sytuacji, sąd w przypadku maksymalnego złagodzenia kary mógłby przykładowo skazać mordercę Pawła Adamowicza na 10 lat więzienia.

 - Maksymalne złagodzenie kary to jednak dla sądu jedynie możliwość. W żadnym wypadku nie jest to obligatoryjne. To cały czas oznacza, że sąd może ogłosić w przypadku Stefana W. najwyższy wymiar kary tj. dożywotnie pozbawienie wolności - tłumaczy adwokat Jerzy Glanc. 

fot.Dominik Paszliński/gdansk.pl

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda