mobile

Mikołaje na motorach

O akcji charytatywnej, w której udział biorą fani motorów jest głośno od dawna. W tym roku również będzie można podziwiać to ciekawe widowisko. O swoje przeżycia i wspomnienia pytam stałego uczestnika, którym jest Maciej Grabas zwany Motorynką.

Dagmara Gradolewska
TAGI
Mikołaje na motorach

Skąd się wzięła twoja pasja do motorów ?

Jak każdy mały chłopiec ,zawsze byłem pod wrażeniem warczących "2oo" czyli jednośladów. W moim dziecięcym świecie były to produkcje PRLu -JAWY, CZKi ,MZKi,WSKi ,SHLki, starsze JUNAKI, czy  PANONIE. Prawdziwy bakcyl pojawił się, kiedy mama zaczęła zabierać mnie na Speedway ,na stadion GKSu. Ten zapach , owacje kibiców a przede wszystkim ryk silników motocykli  zapadł mi na długo w pamięci, to było coś ,co mnie jako dziecku strasznie się podobało. Już wtedy zakiełkowała mi w głowie myśl "bede miał i jeździł na motocyklu". Zachęta pojawiła się kiedy mając 9 lat i będąc na wakacjach u rodziny koleżanki mamy, zobaczyłem w szopie Komara i Jawe50 .  Wtedy zaczęły się pierwsze przejażdżki i  moja historia z motorami.


Opowiedz proszę historię Twojego pierwszego jednośladu.


Ciężko jest  opowiedzieć historię mojego pierwszego motocykla. Moja mama zawsze była przeciwna, żebym posiadał a tym bardziej jeździł na motorze. Jedynym rozwiązaniem było nie mówić o wszystkim i starać się utrzymywać to w tajemnicy . Kupiliśmy  więc po cichu z kolegą z podstawówki małą Motorynkę. Wtedy też koledzy ochrzcili  mnie "motorynka". Oczywiście sprzęt nie był w pełni "na chodzie" i bez papierów. Siedzieliśmy więc kiedy  tylko się dało u kolegi w garażu i majstrowaliśmy tak długo, aż udało nam się odpalić ukochany motor. Takim pierwszym ,naprawdę moim motocyklem był odkupiony od kolegi z Niemiec Suzuki SV650. On kupił  go żonie w prezencie, a po roku prawie nie jeżdżenia i dwóch wywrotkach stwierdzili, że nie trzeba się go pozbyć. W ten sposób stałem się właścicielem dwuletniej SVki z Niemiec, która była do niewielkiej kosmetyki. Do dziś jestem wierny marce "S"


Skąd  wziął się pomysł na zostanie świętym Mikołajem?


Pomysł był typowym "spontanem" . Przez kilka lat przebywałem, mieszkałem i pracowałem za granicą. W bodaj 2005 czy 2006 przeczytałem w Internecie informację, że w Gdańsku ,w dzień Świętego Mikołaja zorganizowano przejazd kilku motocyklistów w strojach świątecznych. Od razu spodobała mi się ta inicjatywa. W 2009r wróciłem na stałe do Polski i mając w garażu 2oo postanowiłem przyłączyć się do akcji  motoMikolaje. Tak  więc z  małą przerwą w 2014-2016 z powodu operacji kręgosłupa i rehabilitacji, w tym roku powracam pełną parą.

Sam pomysł przejazdu ulicami w grudniu nie był tak zachęcający do udziału jak cel.  To  właśnie on skłonił mnie do udziału.
W miarę upływu lat motocykle stawały się coraz bardziej popularne i bardziej dostępne na naszym rynku. Stało się możliwe połączenie jazdy dla frajdy i widowiska z jazdą w celu pomocy dzieciom poprzez sprzedaż cegiełek za uczestnictwo. Akcja ma na celu podniesienie nie tylko świadomości ludzi ilu jest motocyklistów,  oraz, że  to nie są tylko wariaci na, ale i dobrzy ludzie z czystymi i szczerym sercami. Mało tego, jest wśród nas grupa, która co roku oraz przy innych okazjach odwiedza po paradzie z małymi upominkami, oddziały dziecięce trójmiejskich szpitali , domów dziecka ,Hospicjum i innych tego typu placówek. Wart nieść nadzieję, pomoc i uśmiech na twarzach dzieci.

Od jak dawna bierzesz udział w akcji Mikołaje na motorach i jak wspominasz pierwszy przejazd ?

Jak wspomniałem pierwszy mój udział to 2009r i chyba najważniejszy dla mnie i  najbardziej pamiętny, chociaż każdego roku coś fajnego się wydarza. Przykładowo w 2010 jechaliśmy w śniegu i przy  -9°C. Było cudownie ze względu na  trasę, która wiodła z Gdyni do Gdańska na ul. Długą.  Do tego na wysokości Pl. 3maja dołączyli do mnie i do parady dwóch moich kolegów z WRD Sopot, którzy są policjantami oraz  moja (wtedy 7-mio letnia) córka Daria na swoim "piardku" . Wjechała z całą kolumną na Długi Targ robiąc nie mała furorę.

Co najbardziej motywuje Cię do wspierania tego typu wydarzeń ?


Co mnie motywuje ? Myślę, że dla kogoś kto ma wielkie serce i nie myśli tylko o sobie, nie trzeba wiele. Jeśli raz spojrzy się na uśmiechnięte buzie niekiedy chorych dzieci i zobaczy się choć odrobinkę szczęścia, to wystarczy za wszystko. Niekiedy dzieciaki przychodzą chociaż na chwilę się przytulić i usiąść na kolana. Wtedy wystarczy to aż nadto za motywację. Myślę, że każda forma pomocy potrzebującym jest dobra, a motocykliści to naprawdę dobrzy ludzie. Oczywiście są też wyjątki, ale nie o nich mowa. My posiadamy swój inny świat, mamy swoje zasady i mamy wielkie, gorące serca.
My po prostu tacy jesteśmy.

Czy coś się dzieje po przejeździe ? Czy uczestnicy spędzają później razem czas, rozmawiają , czy rozchodzą się do domów ?


Po przejeździe jest różnie. Jest wiele scenariuszy  i dużo zależy od pogody. Wynika to z tego, że część uczestników traktuje paradę tylko jak przejazd. Zarówno na STARCIE jak i MECIE są zorganizowane bary z gorącymi napojami i jakąś zupką ,na mecie jest postawiona estrada gdzie odbywa się koncert ,są rozmowy ,spotkania ,fotki. Dzięki temu jest kolorowo i widowiskowo. Wszystko dzieje się głównie za sprawą ludzi którzy chcą nas oglądać, dzieci które chcą usiąść na motocyklu i zrobić sobie zdjęcie. Wraz ze znajomymi rozdajemy często słodycze. Tworzymy po prostu zimowy piknik.

Poprzez zostanie Mikołajem zyskałeś może nowe znajomości na dłużej ? Jeśli tak to jakie ?


Myślę, że to nie tyle zostanie Mikołajem, co każde spotkanie motocyklistów w tak dużej imprezie niesie za sobą poszerzanie znajomości. Poznaje się nowych motocyklistów jak i obserwujących sympatyków. Całej organizacji imprezy, która jest dużym przedsięwzięciem towarzyszą rozmowy telefoniczne ,mailowe i spotkania ekipy organizacyjnej liczącej  ponad 100 osób, a co za tym idzie ciągle poznawanie się na wzajem. Ciężko wymieniać by było imiennie osoby które poznałem przez udział w Moto-Mikolajach, ale lista byłaby spora.

Co najbardziej podoba ci się w tej aukcji?


Jako motocykliście najbardziej podoba mi się możliwość przejazdu w tak dużej zorganizowanej grupie ulicami Trójmiasta. Czasami odbywa się to w bardzo złych warunkach pogodowych, które są nie lada wyzwaniem, ale mam możliwość przełamywania swoich słabości i leków. Ważne jest dla mnie poszerzanie świadomości ludzi  i uświadamianie im jacy jesteśmy naprawdę i że wcale nie jesteśmy źli. Jednak najbardziej podoba mi się cel ,czyli pomoc ,wsparcie i przywracania wiarę w bezinteresowność.
Trzymasz w domu strój Mikołaja czy kupujesz co roku ? Wykorzystałeś go kiedyś do innych celów ?
Ze strojem bywa różnie. Z uwagi na ubranie motocyklowe mało, który uniform Mikołaja wytrzymuje taki przejazd . Często bywa tak, że już po paradzie strój wędruje do kosza, ponieważ większość z nich to typowe jednorazówki. Zdażyło mi się trzymać jeden, aż trzy lata i nawet wykorzystałem go w Wigilię.


Gdybyś mógł jednym słowem lub zdaniem opisać akcję Mikołaje na motorach to co by to było ?


Nie wiem czemu przychodzi mi do głowy powiedzenie J.Owsiaka  "...będziemy grali (my jedzili) do końca świata i o jeden dzień dłużej..." - wiesz co mam na myśli?
Petarda - świetna akcja - powinno być więcej tak pozytywnych przedsięwzięć bez polityki i codziennych "przepychanek".

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda