mobile

„Mamy lidera!”...do niedzieli. Efektowne zwycięstwo Lechii nad Zagłębiem Sosnowiec

Tylko jeden dzień gdańszczanie cieszyli się z fotela lidera Ekstraklasy. Mimo to wrócili na właściwe tory po wygranej 4:1 nad gośćmi z Sosnowca.

Maciej Badowicz
TAGI
„Mamy lidera!”...do niedzieli. Efektowne zwycięstwo Lechii nad Zagłębiem Sosnowiec

Biało-zieloni w ostatnich trzech kolejkach mieli problem ze zdobywaniem punktów (1 na 9 możliwych). Tym bardziej kibice obserwujący mecz na Energa Stadionie w Gdańsku mieli powody do obaw. Beniaminek z Sosnowca co prawda nie jest rewelacją jesiennej rundy Ekstraklasy (zajmuje 15. miejsce w tabeli), ale zdążył już „napsuć krwi” mocniejszym od siebie zespołom.

Trener gdańszczan Piotr Stokowiec w porównaniu do poprzednich spotkań wprowadził zmiany w składzie. Na ławce rezerwowych posadził nowy nabytek Lechii- Artura Sobiecha- który zmaga się ze spadkiem formy, co było widać podczas meczu w Płocku z Wisłą. Z kolei Rafał Wolski, ze względu na krótki czas po kontuzji musiał ustąpić miejsca w składzie Patrykowi Lipskiemu. I właśnie 24-latek był mózgiem zwycięstwa nad Zagłębiem.

Lechia zaczęła mecz z animuszem, co się opłaciło w 8. minucie. Marko Perdijic, bramkarz Zagłębia, musiał wyciągać piłkę z siatki po kapitalnym uderzeniu z woleja Lipskiego. Zawodnik Lechii 4 minuty później mógł podwyższyć wynik na 2:0, ale po dograniu z rzutu rożnego niecelnie uderzył na bramkę. W 13 minucie dochodzi do kuriozalnej sytuacji- Perdijic łapie piłkę w ręce po podaniu własnego zawodnika. Rzutu wolnego nie wykorzystuje Damian Łukasik.

Z czasem do głosu zaczęli dochodzić sosnowiczanie, dzięki czemu doprowadzili do remisu. W 23. minucie Vamara Sanogo, otrzymuje podanie od Wrzesińskiego, po czym krótkim strzałem pokonuje Alimerovicia. Przez kolejnych dwadzieścia minut dochodzi do wymiany ciosów, przy czym bliżej szczęścia byli zawodnicy Lechii. Opłaciło się grać do końca, kiedy to w doliczonym czasie gry w I połowie Lukas Haraslin okiwał obrońców Zagłębia, po czym podał do niepilnowanego Kubickiego. Ten z bliskiej odległości nie miał problemu z trafieniem do siatki.

Gol do szatni podziałał deprymująco na graczy z Sosnowca. Ich zagubienie na boisku udokumentował faul na Haraslinie w polu karnym Zagłębia, a sędzia bez cienia wątpliwości wskazał „na wapno”. Do jedenastki podszedł niezawodny w Lechii w rzutach karnym Flavio Paixao i mieliśmy już dwubramkowe prowadzenie na Energa Stadionie.

Po tej sytuacji goście z Sosnowca rzucili się do rozpaczliwych ataków, które albo niecelnie lądowały za bramką Lechii, lub w rękach Alomerovicia. W 62. minucie gdańszczanie dopięli swego i wypunktowali Zagłębie. Na 4:1 fantastycznym strzałem po podaniu Kubickiego akcję wykończył Lipski. Do końcowego gwizdka gole na boisku w Gdańsku już nie padły i Lechia cieszyła się z zasłużonego zwycięstwa. Był to najlepszy mecz Lipskiego w barwach Lechii, co z pewnością wpłynie znacząco na rywalizację w środku pola gdańszczan.

Lechia tylko jeden dzień zajmowała 1. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Ostatecznie po 10. kolejce plasuje się na ostatnim miejscu podium, ustępując punktem do prowadzących: Jagiellonii Białystok (1.) i Piasta Gliwice (2.).

 

KOMENTARZE

aktualności

więcej z działu aktualności

sport

więcej z działu sport

kultura i rozrywka

więcej z działu kultura i rozrywka

Drogi i Komunikacja

więcej z działu Drogi i Komunikacja

Kryminalne

więcej z działu Kryminalne

KONKURSY

więcej z działu KONKURSY

Sponsorowane

więcej z działu Sponsorowane

Biznes

więcej z działu Biznes

kulinaria

więcej z działu kulinaria

Zdrowie i Uroda

więcej z działu Zdrowie i Uroda